Przewodnik Polaka za granicą: jak zadbać o swoje finanse?

Przewodnik dla podróżników, emigrantów i ich rodzin oraz znajomych. Ważne wskazówki dotyczące finansów i nie tylko. Na co uważać? Jak oszczędzić?

Polak za granicą
Fot. C by ZF

Zapraszam Was do kolejnego przewodnika na blogu, który ma być cennym źródłem informacji dla osób wyjeżdżających z Polski, niezależnie od powodu, terminu, okoliczności i planowanego okresu pobytu. Ważne wskazówki znajdą tutaj także osoby mające bliskich na emigracji i chcące wesprzeć ich finansowo, jak również sami emigranci – obecni i przyszli. 

Z przewodnika dowiecie się m.in., jak obniżyć koszty zagranicznych operacji finansowych, jak taniej kupować w sieci, jak zaoszczędzić na noclegach w podróży, jak nie dać się naciąć na wysokie opłaty bankowe, co zrobić, gdy zgubimy kartę płatniczą podczas pobytu w obcym kraju oraz jak z głową dbać o swoje finanse na emigracji. Zaczynajmy. 

Rozdział I: Zagraniczne operacje finansowe 

Dzięki Internetowi możemy mieć kontakt z innymi krajami i mieszkającymi w nich ludźmi bez ruszania się z domu. Najczęściej korzystamy z tego przy okazji robienia zakupów online. Wybierając ofertę zagranicznego sklepu internetowego zwykle opłacamy transakcję z góry, co można zrobić na wiele różnych sposobów. Wybierając ten konkretny radzę zwrócić uwagę po pierwsze na bezpieczeństwo, a po drugie na koszty takiej operacji, które mogą się okazać absurdalnie wysokie. 

Pierwszy rozdział przewodnika będzie szczególnie przydatny osobom kupującym w zagranicznych sklepach, ale też np. mającym bliskich za granicą i przesyłającym im pieniądze.

Analogicznie: wartościowe informacje znajdą tutaj emigranci, którzy wspierają finansowo rodzinę w Polsce i nie chcą bez sensu przepłacać za przelewy czy inne formy zagranicznych transferów finansowych. 

Co składa się na koszt przelewu zagranicznego?

Przelew zagraniczny realizowany za pośrednictwem banku zawsze jest obciążony dodatkowymi opłatami. Ich wysokość zależy od tabeli opłat konkretnego banku. Na koszt przelewu zagranicznego składają się:

  • prowizja bankowa – najczęściej obliczana, jako procent od przelanej kwoty, 
  • spread walutowy – czyli inaczej marża, jaką płacimy za to, że bank sprzedaje nam obcą walutę. 

Zacznijmy od prowizji. Banki naliczają ją niezależnie od tego, czy skorzystamy z opcji przelewu SWIFT czy SEPA (wrócę do tego za chwilę). Prowizja stanowi opłatę, która może być bardzo bolesna dla zlecającego przelew, zwłaszcza w sytuacji, gdy nie jest świadom jej wysokości i dowiaduje się o niej dopiero po rozliczeniu transakcji. 

Jeszcze większy problem stanowi natomiast spread walutowy. Jest to różnica między ceną kupna a ceną sprzedaży waluty. Bank nigdy nie sprzeda nam obcej waluty po kursie NBP, bo zwyczajnie musi na tym zarobić. 

Ranking najlepszych: Kwiecień 2024

Najlepsze lokaty, konta i oferty - kwiecień 2024

I tak dla przykładu:

Jest 7 grudnia 2020 roku. Kurs euro według tabeli NBP wynosi 4,4745 zł. Bank Millenium natomiast sprzedaje unijną walutę po kursie 4,6268 zł. Oznacza to, że marża banku wynosi około 3,5%. Gdybyśmy teraz zlecili przelew odpowiadający kwocie 1000 euro na rachunek odbiorcy w Niemczech z polskiego konta w banku Millenium, to bank zablokuje kwotę 4626,80 zł – o ponad 152 zł wyższą niż wynikałoby to z tabeli kursowej NBP. 

Spread bankowy stanowi więc największy problem w kontekście zlecania przelewów zagranicznych. Czy można tego jakoś uniknąć? Tak, ale bądźcie cierpliwi – szczegóły będą w dalszej części przewodnika. 

W tym miejscu mam dla Was jeszcze kilka ciekawostek, czy raczej niemiłych niespodzianek związanych z przelewami zagranicznymi:

  • zlecając przelew w obcej walucie między dwoma polskimi bankami zostanie on zakwalifikowany, jako przelew zagraniczny i obciążony prowizją;
  • jeśli podamy błędne dane do przelewu zagranicznego, to nie zostanie on zrealizowany, ale bank odbiorcy może naliczyć nam z tego tytułu własne opłaty. Dlatego koniecznie musicie pilnować, aby prawidłowo wypełnić wszystkie dane do przelewu zagranicznego, używając odpowiednich kodów BIC/SWIFT oraz numeru IBAN.
  • czasami prowizję płaci się nie tylko za zlecenie, ale też odebranie przelewu zagranicznego – tak jest chociażby w PKO BP, który nalicza aż 11 zł prowizji za zaksięgowanie przelewu SWIFT;

SWIFT i SEPA 

Wspomniałem wcześniej o kwestii prowizji bankowej, która stanowi drugi stały element wpływający na koszt zagranicznego przelewu. Tutaj jednak istnieje bardzo prosty sposób na to, aby uniknąć absurdalnie wysokiej prowizji bankowej. Wystarczy – w miarę możliwości – skorzystać z przelewu SEPA. 

SEPA to europejski standard międzybankowy wprowadzony po to, aby ograniczyć koszty przelewów w obrębie Unii Europejskiej oraz Islandii, Liechtensteinu, Norwegii, Szwajcarii, Andory, Monako i San Marino. Korzystając z opcji SEPA możemy zlecić przelew wyłącznie w walucie euro, ale w zamian otrzymujemy niską i – co najważniejsze – stałą, znaną z góry prowizję. W większości banków wynosi ona od 0 do 5 złotych. 

To ogromna różnica w porównaniu z prowizjami naliczanymi od standardowych przelewów SWIFT. Tutaj prowizje są znacznie wyższe, co pokazuje poniższa tabela:

Znajdź najlepsze oprocentowanie:


Bank (konto)Prowizja od przelewu SWIFT
Alior Bank (Konto Jakże Osobiste)30 zł
Bank Millenium (Konto 360°)0,5% (min. 20 zł, max. 125 zł)
Bank Pekao (Konto Przekorzystne)0,5% (min. 30 zł, max. 250 zł)
Bank Pocztowy (Konto w Porządku)0,25% (min. 25 zł, max. 200 zł)
BNP Paribas (Konto Otwarte na Ciebie)0,2% (min. 30 zł, max. 200 zł)
BOŚ Bank (EKOkonto bez Kosztów)0,50% (min. 40 zł, max. 250 zł)
Citi Handlowy (Citi Priority)0,25% (min. 10 zł, max. 100 zł)
Credit Agricole (Konto dla Ciebie)0,25% (min. 40 zł, max. 250 zł)
Getin Bank (Konto Proste Zasady)0,2% (min. 30 zł, max. 250 zł)
Idea Bank (Konto Idealne)0,25% (min. 30 zł, max. 90 zł)
ING Bank Śląski (Konto z Lwem Direct)40 zł
mBank (eKonto Osobiste)0,35% (min. 25 zł, max. 200 zł)
Nest Bank (Nest Konto)15 zł
PKO BP (Konto za Zero)25 zł
Santander Bank Polska (Konto Jakie Chcę)0,2% (min. 20 zł, max. 200 zł)

I znów przykład:

Chcę zlecić przelew w kwocie 1000 euro na konto odbiorcy w Niemczech. Wybieram opcję SEPA i płacę 5 zł prowizji. Gdybym jednak nie wiedział o tej opcji i wybrał standardowy przelew SWIFT, to w takim Pekao zapłaciłbym już 30 zł. 

Pamiętajcie natomiast, że nie w każdej sytuacji można skorzystać z przelewu SEPA. Najważniejsze różnice pomiędzy SEPA a SWIFT przybliża poniższa tabela:

SEPASWIFT
Waluta przelewu. Euro. Wszystkie waluty.
W jakich krajach zlecisz przelew?Unia Europejska, Islandia, Liechtenstein, Norwegia, Szwajcaria, Andora, Monako i San Marino.Cały świat.
Dostępne opcje podziału kosztów (prowizji). SHA.OUR, BEN, SHA.
Czas realizacji przelewu. Do końca następnego dnia roboczego. Do trzech dni po zleceniu przelewu.
Opcja przelewu ekspresowego. Brak. Za dodatkową opłatą.
Koszt przelewu. Niski. Wysoki. 
Dodatkowe koszty Brak.  Bank pośredniczący może naliczyć własną prowizję np. za przewalutowane. 

Opcje OUR, SHA i BEN 

Koszt przelewu zagranicznego w dużej mierze jest uzależniony także od tego, z której opcji podziału prowizji skorzystamy. Wybór mamy wyłącznie przy przelewach SWIFT, bo te SEPA są domyślnie rozliczane, jako SHA. Ale po kolei. 

  • OUR – jest to opcja, w której wszystkie koszty przelewu pokrywa zlecający. Warto z tego skorzystać wtedy, gdy zależy nam, aby na koncie odbiorcy została zaksięgowana dokładnie taka kwotą, jaką przelewamy.
  • SHA – warto skorzystać z tej opcji zawsze wtedy, gdy odbiorca przelewu zgadza się solidarnie pokryć koszty transakcji. W tym układzie prowizję płacą obie strony: nadawca rozlicza się ze swoim bankiem, a odbiorca ze swoim. Jeśli jednak pojawią się koszty banku pośredniczącego, wówczas zostanie nimi obciążony odbiorca. Może się zatem okazać, że ostatecznie na jego koncie zostanie zaksięgowana niższa kwota niż ta, jaką przelał nadawca. 
  • BEN – bardzo rzadko stosowana opcja, w której wszystkie koszty przelewu są przerzucane na odbiorcę. 

Rada: Wiedząc o możliwości podzielenia się kosztami przelewu zagranicznego, zawsze warto porozumieć się z odbiorcą w tej kwestii i zaproponować mu wybór opcji SHA. W ten sposób unikamy nieznanych kosztów prowizji banku odbiorcy. 

Sposoby na tanie zagraniczne transfery finansowe 

Przelew bankowy wciąż pozostaje najpopularniejszą metodą przesyłania pieniędzy za granicę. Wynika to z faktu, iż większość z nas ma konto w banku z dostępem do bankowości elektronicznej, dlatego zlecenie przelewu jest banalnie proste i szybkie. Przedstawione przeze mnie koszty mogą jednak irytować, zwłaszcza w sytuacji, gdy musimy skorzystać z przelewu SWIFT, a w dodatku zlecamy transakcję w innej walucie niż euro czy dolar amerykański (problem podwójnego przewalutowania). Pisałem o tym trochę w artykule o kursach walutowych i najtańszych sposobach wymiany walut.

Dlatego warto zainteresować się alternatywnymi sposobami na tanie przelewy zagraniczne z Polski do innego kraju w PLN (choć można je oczywiście wykorzystać także przy transferach w drugą stronę i w obcych walutach). Omówiłem dla Was 7 popularnych propozycji, tworząc z nich miniranking najlepszych sposobów na przelewy zagraniczne.

Miejsce 1: Revolut 

Revolutowi poświęcam cały osobny podrozdział tego przewodnika, dlatego teraz tylko wspomnę, że jest to bezapelacyjnie najkorzystniejsza opcja na transfery zagraniczne. Po pierwsze: nie płacimy żadnej prowizji (w ramach limitu bezpłatnej wymiany walut, czyli do równowartości 5000 złotych miesięcznie), a po drugie cieszymy się zerowym spreadem (lub 1% w weekendy). Więcej szczegółów za chwilę. 

Podsumowanie: Revolut
  • Spread – 0% lub 1% w weekendy.
  • Prowizja – 0 zł (do limitu równowartości 5000 złotych, po przekroczeniu – 0,5% ponad limit).
  • Na to uważaj – Revolut nie pobiera opłat za przelewy w regionie SEPA. W darmowym wariancie konta można zlecić jeden bezpłatny przelew poza region SEPA miesięcznie (każdy kolejny kosztuje 0,50 GBP). Przelewy SWIFT są wyceniane na 3 GBP (przelew w USD) oraz 5 GBP (w każdej innej walucie). 

➡️ Załóż bezpłatne konto w Revolut i wymieniaj waluty bez spreadu. Lub przeczytaj moją recenzję i opinię o Revolut.

Miejsce 2: Przelewy internetowe 

Moim zdaniem jest to zdecydowanie najlepsza alternatywa dla usług bankowych. Podstawową zaletą przelewów internetowych realizowanych przez prywatne firmy, takie jak TransferGO czy TransferWise jest znany z góry koszt usługi. Nie dość, że od razu wiemy, ile pieniędzy otrzyma odbiorca w swojej walucie, to jeszcze znamy całkowitą kwotę prowizji oraz kurs, po jakim zostanie rozliczona transakcja. 

Zobaczcie zresztą sami, czy to się rzeczywiście opłaca. Znów planuję przelać bliskiej osobie mieszkającej w UK 1000 zł. Wybierając standardowy przelew TransferGO (realizacja następnego dnia roboczego do 18:30) zapłacę 0,99 zł prowizji. Ważniejszy jest jednak bardzo korzystny kurs wymiany waluty, który wyniesie 4,99 PLN za 1 GBP (spread ok. 1%). W porównaniu z ofertą Western Union na samym kursie zaoszczędzę więc 28 złotych, a z prowizją – ponad 30 złotych. To dużo, jak na relatywnie niską kwotę przelewu. 

Bardzo dużą zaletą przelewów internetowych jest też możliwość skorzystania z opcji przelewu ekspresowego za dużo niższą cenę niż w banku. W TransferGO opłata za przelew do UK zrealizowany w ciągu 30 minut wynosi 9,99 zł, a za przelew zrealizowany wieczorem tego samego dnia – 4,99 zł. Choć czasem można trafić i na przelew za 0,99 zł

Podsumowanie: Przelew internetowy np. TransferGO
  • Spread – od 0% do 2,2%. 
  • Prowizja – zależy od kraju docelowego, zwykle nie przekracza 5 zł. 
  • Na to uważaj – spread walutowy w przypadku rzadszych walut może być dość wysoki. 

➡️ Zarejestruj się w TransferGO i odbierz 10 GBP (ok. 50 zł) bonusu ?. Przesyłaj pieniądze do ponad 60 krajów na całym świecie, nawet w 30 minut.

Miejsce 3: Kantor Alior Banku 

Osoby, które regularnie wysyłają pieniądze z Polski za granicę powinny rozważyć założenie sobie konta walutowego w Alior Banku, które jest darmowe i prowadzone w aż 23 walutach. Do konta wydawana jest też karta wielowalutowa za 0 zł, która przyda się np. podczas zagranicznych wakacji (o tym będzie jeszcze w dalszej części przewodnika).  

Zasadniczą zaletą przelewania pieniędzy za pomocą Kantoru Alior Banku jest bardzo niski spread, który wynosi ok. 0,6%. W porównaniu ze spreadem bankowym jest to prawdziwa przepaść. A trzeba pamiętać, że mówimy o kontorze prowadzonym właśnie przez bank, w którym wszystkie pieniądze chronione są do wys. 100 000 euro przez gwarancję BFG. I tym właśnie różni się Kantor Alior Banku od pozostałych kantorów internetowych.

Podsumowanie: Kantor Alior Banku
  • Spread – ok. 0,6%.
  • Prowizja – 0 zł. 
  • Na to uważaj – mając konto w Kantorze Alior Banku korzystniej może być kupować waluty w innych kantorach internetowych. 

➡️ Zarejestruj się bezpłatnie w Kantorze Alior Banku. Wymieniaj bezpiecznie kilkanaście walut na rachunkach bankowych. Odbierz darmową kartę walutową i przelewy za 0 zł.

Miejsce 4: Inne kantory internetowe 

Ciekawą opcją na transfer pieniędzy z Polski do innego kraju jest skorzystanie z kantoru internetowego. Tutaj wystarczy tylko założyć konto, wpłacić kwotę w PLN i podać rachunek do przelewu w obcej walucie. Uwagę zwraca bardzo niski spread – na przykład w Cinkciarz.pl wynosi on ok. 0,2%, a więc jest znacznie niższy niż np. w Kantorze Alior Banku. 

Humory niestety psują dodatkowe prowizje:

  • Za transakcję – 0,2% (max. 250 PLN).
  • Za przelew – 0,25% (min. 40 PLN, max. 200 PLN) lub 5 PLN (przelew SEPA). 

Osobiście więc wykorzystałbym kantor internetowy w inny sposób. Czyli: zakładamy sobie konto walutowe w banku z najkorzystniejszą ofertą, a następnie kupujemy walutę w kantorze internetowym (z uwagi na bardzo korzystny kurs), zasilamy nią konto walutowe i zlecamy przelew za granicę, najlepiej w standardzie SEPA. Mamy niską prowizję + tani zakup waluty. 

Podsumowanie: Kantor internetowy
  • Spread – ok. 0,1-0,7%. 
  • Prowizja – ok. 0,2% (za transakcję) + ok. 0,25% (za przelew). 
  • Na to uważaj – koszt przelewu na zagraniczny rachunek może być bardzo wysoki, jeśli nie jest to region SEPA. 

➡️ Skorzystaj z porównywarki kantorów internetowych AlertWalutowy.pl. Wybierz jedną z 25 obsługiwanych walut i podaj kwotę, aby sprawdzić, w którym kantorze uzyskasz najlepszy kurs.

Miejsce 5: PayPal  

Największy na świecie internetowy pośrednik w przelewach spoza sektora bankowego jest ciekawym wyborem, ale tylko w sytuacji, gdy zarówno nadawca, jak i odbiorca przelewu posiada konto PayPal. Wówczas możemy łatwo zlecić transfer środków z poziomu strony lub aplikacji mobilnej PayPal, które zostaną zaksięgowane na koncie odbiorcy natychmiast. Gdy jednak chcemy wypłacić pieniądze z PayPal na rachunek bankowy, trwa to 1-2 dni robocze. Ile to kosztuje?

  • Prowizja za zrealizowanie przelewu międzynarodowego do Kanady, USA i większości krajów europejskich – 9,99 zł.
  • Prowizja za zrealizowanie przelewu międzynarodowego do pozostałych krajów – 19,99 zł. 
  • Prowizja za przeliczenie waluty – praktycznie zawsze jest to 4% powyżej podstawowego kursu wymiany. 
  • Spread walutowy (uwzględniający prowizję za przeliczenie) – ok. 4,08-6,42%

PayPal nie jest więc wcale taki tani, jak mogłoby się wydawać. Zaletą tego rozwiązania są natomiast dość korzystne kursy walut oferowane przez pośrednika, zwłaszcza w porównaniu z tabelą kursową banków komercyjnych. 

Podsumowanie: PayPal
  • Spread: ok. 4,08-6,42%
  • Prowizja: od 9,99 zł do 19,99 zł. 
  • Na to uważaj: Kurs w PayPal może być chwilami znacznie wyższy. Szczególnie dla mniej popularnych walut. 

Miejsce 6: Przekaz pieniężny 

Pewnie większość z Was słyszała o takich firmach, jak Western Union czy MoneyGram. Świadczą one usługę przekazów pieniężnych, która w Polsce nie jest specjalnie popularna, natomiast w takich Stanach Zjednoczonych jak najbardziej. 

Przekaz można zlecić bezpośrednio na stronie operatora usługi. Pieniądze trzeba będzie odebrać w placówce danej firmy w kraju docelowym lub w banku (nie wszystkie obsługują przekazy pieniężne). Dostępna jest również opcja przelewu bezpośrednio na konto bankowe odbiorcy. 

Ile to kosztuje? Pokażę to na przykładzie Western Union. Załóżmy, że chcę przelać komuś bliskiemu mieszkającemu na Wyspach Brytyjskich 1000 złotych. Western Union pobierze prowizję w wysokości 4,90 zł (przekaz na konto bankowe) lub 9,90 zł (odbiór w gotówce). To całkiem niezła oferta, ale problemem okazuje się tutaj spread walutowy pośrednika, który w momencie pisania przewodnika był o około 1% wyższy niż np. w banku Millenium (a to przecież banki uchodzą za wyjątkowo pazerne na marżę walutową) i wynosił blisko 5%. Pisząc prościej: Western Union, ale i inni tego typu usługodawcy, zawsze odbiją sobie niską prowizję niekorzystnym przelicznikiem walut. 

Decydując się na przekaz pieniężny radzę więc bardzo dokładnie przeliczyć koszt całej operacji, ze szczególnym uwzględnieniem kwoty, jaką otrzyma odbiorca – może być ona zauważalnie niższa od tej, jaką mieliśmy pierwotnie na myśli. 

Podsumowanie: przekaz pieniężny np. Western Union
  • Spread: ok. 5%.
  • Prowizja: od 4,90 zł do 9,90 zł (stawki promocyjne). 
  • Na to uważaj: prowizja może być znacznie wyższa w zależności od kraju docelowego. Spread walutowy jest bardzo niekorzystny. 

Miejsce 7: Przekaz pocztowy 

Przekaz pocztowy można zlecić w dowolnej placówce Poczty Polskiej. Czas realizacji na konto bankowe wynosi 2-3 dni robocze, natomiast dostarczenie gotówki za pośrednictwem sieci Eurogiro zajmuje 5-6 dni roboczych. 

Ile to kosztuje? Tanio nie jest. Prowizja wynosi 23 zł plus 1% od wartości przekazu. Czyli: jeśli zlecę przekaz 1000 złotych, to zapłacę dokładnie 33 złote (porównywalnie do oferty Western Union). Do tego musimy oczywiście doliczyć spread, który będzie bardzo wysoki, ponieważ pracownik poczty skorzysta z tabeli kursowej Banku Pocztowego (spread aż ok. 7%). 

Podsumowanie: przekaz Pocztą Polską
  • Spread: ok. 7% (Bank Pocztowy). 
  • Prowizja: 23% zł + 1% wartości przelewu. 
  • Na to uważaj: przekazy pocztowe realizowane za pośrednictwem Poczty Polskiej są limitowane, np. do większości krajów europejskich wyślemy jednorazowo do 5000 euro. Czas realizacji jest dość długi. 

Najtańszą alternatywą dla przelewów bankowych bez dwóch zdań jest więc Revolut, ale warto także rozważyć Kantor Alior Banku i TransferGO (choć możecie znaleźć inną firmę – jest w czym wybierać). Pozostałe opcje – drogie! 

Revolut – rewolucja w płatnościach w obcej walucie 

Moja recenzja Revolut do dziś należy do najpopularniejszych artykułów opublikowanych kiedykolwiek na blogu. To pokazuje, jak duże jest zainteresowanie Revolutem, co wcale nie dziwi biorąc pod uwagę korzyści, jakie osiągamy dzięki tej usłudze. 

Revolut umożliwia nam dokonywanie płatności w obcych walutach (ponad 150) po kursie międzybankowym. Oznacza to, że na dzień dobry unikamy wysokiego spreadu bankowego. Płacić można zarówno kartą fizyczną, jak i wirtualną, wypłacać pieniądze z bankomatów czy po prostu zlecać przelewy. Usługą zarządzamy z poziomu aplikacji mobilnej. 

Jedynym kosztem, jaki ponosimy z tytułu założenia i użytkowania usługi jest wysyłka fizycznej karty na adres w Polsce – płacimy za to 24,99 zł. Samo posiadanie konta jest natomiast całkowicie darmowe, podobnie jak dokonywanie płatności kartą, zlecanie przelewów krajowych i międzynarodowych czy wypłaty z bankomatów – ale tylko do kwoty 800 złotych miesięcznie (łącznie). 

Osobiście korzystam z karty Revolut cały czas, również do płacenia za zakupy w Polsce. Jednak zdecydowanie najważniejszym powodem, dla którego warto założyć sobie konto Revolut jest oszczędzanie na płatnościach zagranicznych. Wszystko dzięki bardzo korzystnemu kursowi walut i braku jakichkolwiek prowizji.

To jest ważne! Trochę nagiąłem fakty – Revolut nalicza prowizję za wymianę walut w wysokości 1%, ale tylko w weekendy. Stanowi to zabezpieczenie przed ryzykiem kursowym. Jeśli jednak wymieniacie waluty w dni powszednie, to żadnej prowizji nie ma. 

Pamiętajcie również, że darmowa wymiana walut obowiązuje tylko do kwoty 5000 złotych miesięcznie lub jej ekwiwalentu w obcej walucie. 

Co do przelewów, to te także są darmowe – przelewy krajowe i SEPA bez limitu, natomiast SWIFT raz w miesiącu. 

Korzystając z Revolut można naprawdę sporo zaoszczędzić na wymianie walut, co jest zasługą głównie zerowego lub bardzo niskiego spreadu. Sprawdźcie porównanie z kantorem Alior Banku i  spreadem bankowym:

OperatorRevolutKantor Alior BankuBanki
Spread0% lub 1% w weekendy0,6%Od 1,68 % (Citi Handlowy) do 7,72% (Nest Bank)

Podsumowując: każdy, kto regularnie, czy choćby okazjonalnie dokonuje jakichś zagranicznych operacji finansowych, spędza wakacje w innych krajach, kupuje coś online w zagranicznych sklepach, powinien założyć sobie konto Revolut. Nie naganiam – po ponad 3 latach użytkowania widzę po prostu, ile dzięki temu zaoszczędziłem, dlatego uczciwie polecam. 

➡️ Załóż bezpłatne konto w Revolut i wymieniaj waluty bez spreadu. Przeczytaj moją recenzję i opinię o Revolut.

Curve – płatności bez spreadu walutowego 

Od razu odpowiadam: nie, to nie jest alternatywa dla Revoluta. Curve jest zupełnie inną usługą, którą można w skrócie określić, jako przystań dla wszystkich kart, jakie nosimy obecnie w portfelu. 

Curve to aplikacja, która umożliwia płacenie jedną kartą, do której podłączone są wszystkie pozostałe plastiki – czy to kredytowe, czy debetowe. Nie mamy natomiast możliwości założenia konta bankowego i dokonywania przelewów. Po co więc taka aplikacja? 

Podstawową zaletą Curve jest brak spreadu walutowego. Dzięki temu aplikacja świetnie sprawdzi się do płacenia za zakupy w zagranicznych sklepach internetowych, podczas wakacji czy nawet dokonywania wypłat w zagranicznych bankomatach. Do wyboru mamy dwa warianty usługi. Za darmo otrzymamy fizyczną kartę Curve Blue, której najważniejsze funkcje wymieniam poniżej:

  • darmowe wypłaty z bankomatów za granicą do limitu 200 funtów miesięcznie, 
  • darmowe wypłaty z bankomatów w kraju do limitu 10 wypłat, 
  • wymiana walut po kursie międzybankowym do limitu 500 funtów miesięcznie,
  • cashback 1% przez 3 miesiące w 3 wybranych sklepach,
  • funkcja „Go Back in Time” – umożliwia ona zmianę konta, z którego została pobrana płatność w ciągu 90 dni. Czyli: jeśli po 2 miesiącach uznacie, że jednak powinniście byli zapłacić za zakupy z prywatnego konta, a nie z firmowego, to aplikacja umożliwi łatwe przeksięgowanie płatności pomiędzy dwoma rachunkami. 

Szczególnie korzystna z punktu widzenia osoby dokonującej zagranicznych operacji finansowych jest oczywiście opcja wymiany walut po kursie międzybankowym. Działa to więc na podobnej zasadzie, jak w Revolucie, z tą różnicą, że nie musimy zakładać żadnego osobnego konta czy zasilać go wcześniej – wszystkie płatności idą z naszej podpiętej pod Curve karty. No i mamy do wykorzystania niższy limit. Trzeba go natomiast pilnować, bo po przekroczeniu limitu zostanie naliczona prowizja w wysokości 2% od każdej transakcji. 

W mojej recenzji Curve zaznaczyłem, że uważam tę usługę za świetne uzupełnienie Revoluta. Gdy skończy nam się miesięczny limit bezprowizyjnych płatności w Revolut, to przechodzimy na Curve lub odwrotnie. Albo z drugiej strony: gdy potrzebujemy po prostu raz na jakiś czas zapłacić kartą za niewielkie zagraniczne zakupy – Curve będzie najprostszym rozwiązaniem.

➡️ Zamów darmową kartę Curve i odbierz 10 GBP (ok. 50 zł) po wykonaniu pierwszej transakcji. ??

Jak działają karty wielowalutowe?

Karty wielowalutowe są bardzo praktycznym rozwiązaniem dla osób, które regularnie dokonują operacji finansowych w różnych walutach. Zasada działania jest bardzo prosta: dzięki jednej karcie możemy realizować płatności w kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu czy ponad 100 walutach w tym samym czasie. 

Prosty przykład: jedziemy na wycieczkę objazdową po całej Europie. W poszczególnych krajach będziemy płacić w euro, kunach chorwackich, forintach, frankach szwajcarskich czy funtach szterlingach. Mając kartę wielowalutową możemy uniknąć wysokich kosztów podwójnego przewalutowania – z waluty lokalnej na walutę rozliczeniową i docelowo na złotówki. 

Karty wielowalutowe oferują zarówno banki, jak i firmy spoza sektora bankowego. Jeśli chodzi o banki, to problemem zawsze będzie spread. Aby uniknąć wysokiego kosztu przewalutowania po kursie bankowym najkorzystniej będzie więc przewidywać, że będziemy potrzebować danej waluty np. w czasie wakacji, kupić ją w kantorze internetowym i zasilić odpowiednią kwotą rachunek prowadzony w tej walucie podpięty do karty wielowalutowej. 

Niestety, banki mają dość ograniczoną ofertę takich rachunków i w większości z nich możemy stosować tę metodę tylko dla euro, dolara amerykańskiego, funta szterlinga, franka szwajcarskiego, korony szwedzkiej, forinta, korony norweskiej, korony duńskiej, korony czeskiej i ewentualnie kuny chorwackiej. Jeśli natomiast zdarzy się nam konieczność zapłacenia za zakupy w dinarze serbskim, to transakcja zostanie rozliczona po kursie wystawcy karty – Mastercard lub Visa. 

Aby uniknąć takich problemów najlepiej będzie korzystać z… Revoluta. To najlepsza karta wielowalutowa na rynku, dla której alternatywą może być w zasadzie tylko karta wielowalutowa kantoru Alior Banku. 

➡️ Zarejestruj w Kantorze Alior Banku i odbierz darmową kartę wielowalutową. Wymieniaj bezpiecznie kilkanaście walut na rachunkach bankowych i zlecaj przelewy za 0 zł.

Ciekawą opcją wydaje się także karta wydana do konta w niemieckim banku internetowym N26. Jest to konto, które zakładamy całkowicie online. Rachunek jest prowadzony w euro, ale wymiana walut przy płatnościach kartą odbywa się po kursie Mastercard, czyli unikamy tutaj spreadu bankowego. Niefajne jest natomiast to, że wypłata gotówki z bankomatu jest darmowa tylko do limitu 5 transakcji – później za każdym razem bank nalicza 2 euro prowizji. 

➡️ Załóż mobilne konto w banku internetowym N26. Prowadź konto w EURO i płać w dowolnej walucie po kursie Mastercard.

Rozdział II: Oszczędzanie w podróży

Wiemy już, jak nie przepłacać za przelewy międzynarodowe i jak korzystnie robić zakupy w zagranicznych sklepach. Możemy zatem przejść do etapu podróży, bo w niej również będziemy regularnie wydawać pieniądze – i to niemałe. Wybierając się na zagraniczne wakacje czy w podróż służbową koniecznie trzeba korzystać z tricków, które opisałem w poprzednim rozdziale. Do tego warto stosować się do wskazówek, dzięki którym sporo zaoszczędzimy np. na rezerwowaniu noclegów czy wypłacaniu pieniędzy w zagranicznych bankomatach. 

Z tego rozdziału dowiecie się też, dlaczego przed podróżą warto wykupić ubezpieczenie turystyczne, jak uniknąć wysokich kosztów połączeń telefonicznych do kraju oraz co zrobić, gdy przytrafi nam się zgubić portfel z kartami płatniczymi. Zapraszam. 

Jak szukać tanich noclegów za granicą? 

Najłatwiej jest to robić w Internecie. W sieci znajdziemy mnóstwo portali rezerwacyjnych, na których szybko wyszukamy nocleg w hotelu, pensjonacie, hostelu czy nawet na kwaterze prywatnej w praktycznie dowolnym miejscu na świecie. Portale działają na zasadzie pośrednictwa, co oznacza, że nie płacimy za ich usługę – rozliczają się one z właścicielami obiektów, pobierając prowizję od każdej złożonej rezerwacji. 

Aby wyszukać nocleg o oczekiwanym standardzie w możliwie jak najniższej cenie trzeba się stosować do 6 najważniejszych zasad

1. Podróżuj poza gorącymi okresami 

Branża hotelarska charakteryzuje się sezonowością, co oznacza, że w niektórych okresach roku obłożenie obiektów jest znacznie wyższe niż w innych. To oczywiście przekłada się na ceny. Większość portali rezerwacyjnych oferuje funkcję podpowiadania użytkownikowi, w którym okresie zapłaci za pobyt w danym obiekcie najwięcej. Czasami jest to kwestia przesunięcia wyjazdu o kilkanaście dni, aby dzięki temu zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy. 

Znów przykład: rezerwujemy pobyt w hotelu Mercure Karpacz Skalny, oczywiście w Karpaczu. Interesuje nas tygodniowy pobyt. Jeśli spędzimy go w okresie od 20 do 27 czerwca, to za pokój dla dwóch osób zapłacimy 2280 złotych (Booking.com). Wystarczy jednak, że nasz pobyt zahaczy o lipiec i będzie trwać od 27 czerwca do 4 lipca, a cena natychmiast wzrośnie do 2537 złotych, czyli będzie o 250 złotych wyższa. 

2. Nie upieraj się przy hotelach 

Hotele nie są jedynymi obiektami, w których można wygodnie spędzić czy to urlop, czy podróż służbową. Bardzo fajnym sposobem na oszczędności jest coraz modniejsze wynajmowanie prywatnych mieszkań, na przykład za pośrednictwem portalu Airbnb (przeczytaj moją recenzję i opinię o Airbnb). Jasne, nie każdemu będzie to pasować, ale jeśli priorytetem jest szukanie oszczędności, to taka opcja jak najbardziej powinna być brana pod uwagę. 

Kiedy warto poszukać noclegu na Airbnb czy podobnych portalach? Wtedy, gdy wybieramy się do bardzo drogiego miasta – na przykład Nowego Jorku. Poza tym wynajęcie mieszkania czy pokoju może być bardzo fajnym rozwiązaniem z punktu widzenia osób, które chcą skorzystać z pomocy gospodarza w np. odnalezieniu się w obcym mieście. Dodatkowo mieszkanie daje nam dostęp do kuchni, co także pozwala obniżyć koszty wyjazdu.

3. Nie przepłacaj za coś, z czego i tak nie skorzystasz 

Nie jadasz śniadań? Zamierzasz bardzo wcześnie opuścić pokój, bo spieszysz się na samolot? Po co w takim razie rezerwować nocleg ze śniadaniem? Analizując poszczególne oferty warto skupić się na tym, czy zaproponowana cena nie zawiera udogodnień, z których i tak nie skorzystamy. 

4. Cashback 

Płacąc za nocleg kartą kredytową czy debetową zawsze warto sprawdzić, czy przypadkiem bank nie oferuje atrakcyjnego cashbacku. Wiem, że z takiej opcji regularnie można skorzystać na portalu Booking.com. Z 1% cashbacku skorzystacie też płacąc wspomnianą wcześniej kartą Curve. 

5. Płać tak, żeby zaoszczędzić na przewalutowaniu 

To porada dla tych, którzy np. decydują się zarezerwować nocleg bezpośrednio w zagranicznym hotelu lub wybierają opcję płatności na miejscu. Płacąc w lokalnej walucie można solidnie dostać po kieszeni na przewalutowaniu, dlatego raz jeszcze przeanalizujcie pomysł wyrobienia sobie czy to karty Revolut, czy Curve, czy dowolnej karty wielowalutowej, a jeśli hotel żąda przedpłaty przelewem, to rozważcie skorzystanie z oferty prywatnych firm obsługujących przelewy międzynarodowe – będzie taniej niż w banku. 

6. Poluj na zniżki i promocje 

To jedna z żelaznych zasad taniego rezerwowania noclegów w hotelach w Polsce i na świecie. Promocyjne ceny noclegów najłatwiej jest upolować poza sezonem, ale warto również korzystać z tego, co proponują nam sami pośrednicy. Przykładowo: rabat za rezerwację złożoną z poziomu aplikacji mobilnej, rabat za polecenie portalu znajomym, rabat za opłacenie rezerwacji z góry, zniżka za wystawienie recenzji – takich ofert jest naprawdę dużo, a ich znalezienie wcale nie jest trudne. Do tego zawsze zachęcam do szukania kuponów rabatowych

Poszukiwanie noclegu, warto rozpocząć od strony z promocjami w Booking.com, można znaleźć wiele miejsc i noclegów, które oferowane są w sezonowych promocjach i wyprzedażach z cenami do 20% niższymi.

Czasem są to „oferty dnia”, które znikają bardzo szybko, a innym razem sezonowe promocje, które oferowane są przez dłuższy czas. Na pewno warto tam zajrzeć i albo podać konkretny termin i lokalizację, która nas interesuje, albo po prostu zdać się na serwis, który zaproponuje najlepsze noclegi w przykładowych terminach. Czasem udaje się w ten sposób wyhaczyć niezłe perełki!

Więcej sposobów na tanie podróżowanie zdradzę Wam w osobnym przewodniku, który już niedługo pojawi się na blogu. Cierpliwości! 

Tymczasem polecam artykuł o 7 sztuczkach, które pozwolą taniej rezerwować hotele w Booking.com.

Pasażer linii lotniczej – znaj swoje prawa

Ekonomiczne aspekty zagranicznych podróży nie sprowadzają się tylko do oszczędzania na różnych usługach. To również kwestia świadomości swoich praw w relacjach z firmami. Dobrym przykładem będzie tutaj linia lotnicza. 

Wybierając się w podróż samolotem należy wiedzieć, za co tak naprawdę odpowiada przewoźnik. Jego odpowiedzialność wcale nie kończy się wraz z kupieniem biletu. Dokładnie regulują to przepisy. 

Przewoźnik lotniczy musi zaopiekować się pasażerem w każdej z tych trzech sytuacji:

  • Gdy lot zostaje odwołany.
  • Gdy lot jest znacznie opóźniony.
  • Gdy pasażer nie zostaje wpuszczony na pokład wbrew swojej woli (np. z powodu braku miejsc w wyniku błędu w systemie rezerwacyjnym). 

Obowiązkiem linii lotniczej jest zapewnienie pasażerowi jedzenia i picia, dwóch rozmów telefonicznych, wysłania dwóch faksów i dwóch e-maili (dziś już i tak mało kto z tego skorzysta) oraz – w szczególnych sytuacjach, gdy lot zostaje przeniesiony na następny dzień – noclegu w hotelu. 

Pamiętajmy natomiast, że to, czy przewoźnik rzeczywiście będzie musiał zapewnić nam te wszystkie udogodnienia zależy od czasu opóźnienia oraz długości podróży. Opóźnienie musi wynieść minimum:

  • 2 godziny w przypadku lotów do 1500 kilometrów;
  • 3 godziny w przypadku lotów wewnątrz Unii Europejskiej powyżej 1500 kilometrów;
  • 3 godziny w przypadku lotów poza Unią Europejską mieszczących się w zakresie od 1500 do 3500 kilometrów;
  • 4 godziny w przypadku lotów o długości powyżej 3500 kilometrów;

Do tego dochodzi jeszcze kwestia odszkodowania. Przysługuje ono pasażerowi, który nie został wpuszczony na pokład nie ze swojej winy (np. doszło do awarii maszyny). Odszkodowanie wynosi odpowiednio:

  • 250 euro – dla lotów o długości do 1500 kilometrów;
  • 400 euro – dla lotów wewnątrz UE powyżej 1500 kilometrów;
  • 400 euro – dla lotów poza UE o długości od 1500 do 3500 kilometrów;
  • 600 euro – dla lotów poza UE o długości powyżej 3500 kilometrów;

Jeśli jednak przewoźnik zaproponuje alternatywny lot, wówczas odszkodowanie może zostać obniżone o połowę, o ile samolot wyląduje w miejscu docelowym nie później niż:

  • 2 godziny dla lotów do 1500 kilometrów;
  • 3 godziny dla lotów wewnątrz UE o długości powyżej 1500 kilometrów;
  • 3 godziny dla lotów poza UE o długości od 1500 do 3500 kilometrów;
  • 4 godziny dla lotów poza UE o długości powyżej 3500 kilometrów;

Na tym oczywiście prawa pasażera linii lotniczej się nie kończą. Przewoźnik odpowiada również m.in. za powierzony mu bagaż. 

Ubezpieczenie turystyczne – warto je mieć!

Chcąc zadbać o swoje finanse w zagranicznej podróży zawsze trzeba wykupić dodatkowe ubezpieczenie turystyczne. Nie ma sensu ograniczać się do posiadania karty EKUZ, która działa w bardzo ograniczony sposób, daje dostęp wyłącznie do publicznej służby zdrowia w krajach unijnych i nie sfinansuje np. transportu medycznego do ojczyzny. 

Argumentem przemawiającym za tym, aby wykupić dodatkowe ubezpieczenie turystyczne przed każdą podróżą zagraniczną jest niska cena takich produktów. Składka zależy oczywiście od zakresu ochrony, jednak osobiście nigdy nie zdarzyło mi się zapłacić więcej niż 150 złotych za dwutygodniową, bardzo „wypasioną” ochronę. 

Aby znaleźć najtańsze ubezpieczenie turystyczne spełniające nasze oczekiwania warto skorzystać z porównywarek internetowych. Łapcie link do jednej z moich ulubionych, czyli Kioskpolis.pl. 

Na co zwracać uwagę wybierając ubezpieczenie turystyczne, aby nie przepłacić, a jednocześnie naprawdę zapewnić sobie solidną ochronę? Ja zawsze skupiam się na tych elementach:

  • ubezpieczenie bagażu – niezależnie od tego, czy podróżuję samolotem, samochodem czy pociągiem, to wybieram taką polisę, która gwarantuje mi wypłatę odszkodowania w razie utraty bagażu czy uszkodzenia jego zawartości;
  • transport medyczny – na pewno obiły się Wam o uszy historie osób, których rodziny zbierają pieniądze w Internecie na przetransportowanie ciężko chorego bliskiego, który uległ wypadkowi podczas podróży zagranicznej. Ja wolę nie ryzykować i zawsze zwracam uwagę na to, czy polisa obejmuje transport medyczny;
  • transport zwłok – wiem, brzmi makabrycznie, ale nie chcielibyście skazywać bliskich na konieczność opłacenia bardzo wysokich kosztów transportu Waszych zwłok w razie jakiegoś nieszczęścia;
  • odpowiedzialność cywilna – to rozszerzenie gwarantuje ochronę przed finansowymi skutkami nieumyślnego wyrządzenia jakiejś szkody, np. stłuczenia cennej wazy w hotelowym lobby;
  • pomoc prawna i opieka tłumacza – zwykle są już zawarte w podstawowej cenie polisy, ale jeśli nie, to koniecznie trzeba dokupić te rozszerzenia. Zwłaszcza, jeśli wybieracie się poza Unię Europejską;

Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o ubezpieczeniach i m.in. poznać moją opinię na temat tego, które polisy warto mieć, to koniecznie zajrzyjcie do obszernego przewodnika o ubezpieczeniach. 

Dzwonienie za granicą – jak uniknąć wysokich kosztów? 

Część z Was być może pamięta czasy, kiedy podczas podróży zagranicznej raczej unikaliśmy korzystania z telefonu komórkowego, obawiając się bardzo wysokich kosztów połączeń. To na szczęście jest już za nami, a przynajmniej na terytorium Unii Europejskiej. 

Od połowy 2017 roku wewnątrz Wspólnoty obowiązuje nowe prawo, które zostało nazwane „Roam like at home”. Polega ono na tym, że operatorzy telefonii komórkowych nie mogą już naliczać bardzo wysokich opłat roamingowych. Teoretycznie dzwoniąc np. z Holandii do Polski powinniśmy ponieść taką samą opłatę, jak wykonując połączenie w ojczyźnie. 

Operatorzy znaleźli jednak sposób na obejście tego prawa i wprowadzili pakiety przyznawane podróżującym klientom. Wybierając się do innego kraju unijnego możemy korzystać z puli darmowych minut, SMS-ów czy transferu danych, po której przekroczeniu będzie naliczana opłata według stawki roamingowej – nie więcej niż 19 eurocentów za minutę połączenia, 2 eurocenty za SMS/MMS oraz 5 eurocentów za 1 MB danych. 

Sytuacja komplikuje się wtedy, gdy wybieramy się w podróż poza Unię Europejską. Wówczas, chcąc uniknąć bardzo wysokich kosztów dzwonienia za granicą, czy tym bardziej korzystania z transmisji danych, warto stosować się do tych kilku wskazówek:

  • korzystamy z prepaidu lokalnego operatora – idealnie jest mieć telefon Dual-SIM,
  • korzystamy z kart-zdrapek typu Telegrosik,
  • korzystamy z VOIP – tutaj przykładem może być nieśmiertelny Skype.

Podczas wyjazdów zagranicznych poza Unię Europejską szczególnie radzę uważać na koszty transferu danych. Przykładowo: za 1 MB zużytych danych w Serbii w sieci Orange zapłacimy, uwaga, 31,76 zł! 

Wypłata pieniędzy w zagranicznym bankomacie – na co uważać?

Za granicą nie wszędzie da się zapłacić kartą. Prędzej czy później będziemy potrzebować lokalnej gotówki, którą najłatwiej będzie wypłacić z bankomatu. Korzystając z karty wydanej przez polski bank może to być niestety bardzo kosztowne. Banki masowo naliczają tutaj wysokie prowizje, a kilka przykładów znajdziecie poniżej:

Alior Bank (Konto Jakże Osobiste) 2,50 zł 
Bank Millenium (Konto 360°)5 zł za wypłaty w euro 
Bank Credit Agricole (Konto dla Ciebie) 6 zł za wypłaty w euro i 12 zł za wypłaty w innych walutach
Inteligo 3%, min. 5 zł 

Pocieszające jest to, że coraz więcej banków oferuje bezprowizyjne wypłaty z zagranicznych bankomatów, co jednak wcale nie oznacza, że włączył się im tryb filantropa. Prowizja nie jest tutaj największym problemem, bo dużo wyższe koszty generuje spread walutowy, szczególnie gdy dojdzie do podwójnego przewalutowania (np. z kuny chorwackiej na euro i z euro na złotówki). 

Takich pułapek, w jakie można zupełnie nieświadomie wpaść korzystając z polskiej karty za granicą, w tym do wypłaty pieniędzy z bankomatu, jest niestety więcej. Te najniebezpieczniejsze omawiam poniżej:

  • DCC – czyli Dynamic Currency Conversion. Z tą usługą można się spotkać zarówno wypłacając pieniądze z bankomatu, jak i płacą kartą w sklepie czy restauracji. Urządzenie (bankomat, terminal) proponuje nam wówczas automatyczne przewalutowanie płatności ze złotówek na lokalną walutę. Jest to wygodne, bo od razu wiemy, ile pieniędzy zostanie „ściągnięte” nam z konta. Niestety, kurs przeliczenia jest skrajnie niekorzystny. DCC to usługa dobrowolna i osobiście nie radzę z niej korzystać. 
  • Surcharge – surcharge to nic innego, jak dodatkowa prowizja, jaką płacimy za wypłatę pieniędzy z zagranicznego bankomatu. Pobiera ją jednak nie nasz bank, ale operator maszyny. Opłata może wynieść kilka euro i zostanie naliczona nawet w przypadku skorzystania z karty, która gwarantuje nam bezprowizyjne wypłaty z bankomatów na całym świecie. Aby uniknąć opłaty surcharge trzeba albo do skutku szukać zwolnionego z niej bankomatu, albo zgodzić się na usługę DCC. 
  • Prowizja za przewalutowanie – na tę pułapkę radzę szczególnie uważać. Nawet jeśli bank obiecuje bezprowizyjne wypłaty z zagranicznych bankomatów, to w większości przypadków chodzi o brak prowizji za sam akt pobrania pieniędzy. Zostanie natomiast naliczona opłata za przewalutowanie z lokalnej waluty na złotówki, a po drodze może jeszcze na walutę rozliczeniową Visy lub Mastercard. Przykładowo: w mBanku prowizja wynosi 5,90% dla karty Visa oraz 3% dla Mastercard. 

Jak uniknąć tych pułapek? Po pierwsze: czytać komunikaty wyświetlane na ekranie bankomatu. Po drugie: korzystajcie z kart gwarantujących całkowicie bezprowizyjną wypłatę oraz wymianę waluty po kursie międzybankowym, czyli Revolut lub Curve. 

Utracona karta za granicą – co robić? 

Podczas podróży zagranicznych najchętniej płacimy kartą, co jednak może być dość zgubne, gdy tego plastiku nam zabraknie. A wystarczy kradzież czy zostawienie portfela w restauracji, aby powstał spory problem. Na szczęście utrata karty za granicą nie jest jeszcze końcem świata i można z tego wybrnąć na kilka sposobów. 

  • Awaryjna wypłata gotówki – aby z niej skorzystać trzeba najpierw skontaktować się z operatorem karty płatniczej, czyli Visa (0-0-800-111-1211) lub Mastercard (0-0-800-111-1569). Konsultant ustali, czy uruchomienie tej usługi jest możliwe oraz wskaże adres banku, w którym będzie można dokonać awaryjnej wypłaty gotówki. Cała procedura potrwa jednak kilka dni i będzie bardzo kosztowna – przykładowo klient mBanku zapłaci za taką przyjemność aż 175 dolarów. 
  • Wirtualna karta – w takich momentach bardzo przydaje się posiadanie usługi Revolut czy konta N26, w ramach których mamy możliwość przechowania wirtualnej karty płatniczej w telefonie. 
  • Wypłata w okienku – zadziała tylko w sytuacji, gdy akurat w danym miejscu znajduje się placówka „naszego” banku. Takie międzynarodowe marki, to chociażby Citibank czy Santander. 
  • Wystawienie nowej karty – po zorientowaniu się, że straciliśmy kartę płatniczą, należy od razu skontaktować się z bankiem i ją zastrzec. Można także wystąpić o wystawienie nowej karty i wysłanie jej np. na adres hotelu (trochę to potrwa). W niektórych bankach istnieje również możliwość wystawienia karty wirtualnej i podpięcia jej np. do usługi Google Pay. 
  • Przekaz pieniężny – jeśli ktoś z rodziny czy znajomych może nas poratować gotówką, to warto rozważyć skorzystanie z przekazu pieniężnego np. za pośrednictwem Western Union. Uwaga! Konieczne będzie wylegitymowanie się dokumentem tożsamości, co może być trudne, jeśli doszło do zgubienia portfela z kartami i dokumentami. 
  • Pomoc konsulatu – w ostateczności można zgłosić się do najbliższego konsulatu RP i albo wypłacić gotówkę wcześniej przelaną na konto Ministerstwa Spraw Zagranicznych, albo skorzystać z opcji udzielenia pożyczki na opłacenie powrotu do kraju. Jeśli w pobliżu nie ma polskiego konsulatu, to można zgłosić się po pomoc do konsulatu dowolnego kraju Unii Europejskiej. 

Opcji jest zatem sporo, dlatego utrata karty płatniczej za granicą, nawet bez posiadania przy sobie gotówki, nie stanowi jakiegoś gardłowego problemu. 

Rozdział III: Finansowa strona życia na emigracji. 

Jeśli są wśród nas osoby, które właśnie rozważają emigrację zarobkową lub od niedawna żyją w innym kraju, to ten rozdział przewodnika powinien Was zainteresować. Przyglądam się w nim najważniejszym aspektom związanym z dbaniem o swoje finanse na początkowym etapie emigracji. Będzie też coś dla tych, którzy wrócili już do kraju, ale jeszcze nie zabrali się za kwestię uzyskania zwrotu podatku za pracę za granicą. 

Jak założyć konto w zagranicznym banku?

Obecnie jest to już bardzo łatwe, a przynajmniej na terytorium Unii Europejskiej. Obowiązuje dyrektywa unijna, która wprowadziła pojęcie podstawowego rachunku płatniczego. W dużym skrócie: każdy bank działający w kraju wspólnotowym ma obowiązek zapewnić obywatelowi Unii dostęp do takiego rachunku, nawet jeśli dana osoba nie mieszka na terenie obcego kraju. 

Osoby, które już podjęły pracę na emigracji nie będą mieć natomiast problemu z tym, aby założyć konto w zagranicznym banku z regularnej oferty. W większości przypadków wystarczy udać się do najbliższej placówki lub załatwić formalności przez Internet. W zależności od polityki danego banku trzeba będzie okazać:

  • dowód osobisty/paszport,
  • dowód zameldowania/rachunek za energię/wodę etc. na własne dane, 
  • zaświadczenie o zarobkach/odcinek wypłaty lub
  • umowę o pracę.

Jeśli natomiast dopiero przymierzacie się do wyjazdu za granicę i chcecie założyć konto w 100% online jeszcze w Polsce, to śmiało mogę polecić ofertę wspomnianego już wcześniej banku N26. To niemiecki bank, w którym rachunek jest prowadzony w euro zupełnie za darmo. Kartę płatniczą bank wyśle bezpłatnie na adres w Polsce. Przelewy są darmowe, konto można zintegrować z usługami Google Pay czy Apple Pay, 5 pierwszych wypłat z bankomatu w miesiącu jest bezprowizyjnych. To fajne rozwiązanie dla osób, które np. wybierają się do pracy w Niemczech, Holandii czy w innym kraju, w którym wypłatę otrzymuje się w euro. 

Wartą rozważenia opcją jest także konto Revolut. Mamy tutaj możliwość posiadania rachunku do rozliczeń w złotówkach oraz 24 innych walutach. To ciekawe rozwiązanie zwłaszcza na dobry początek przygody z emigracją, bo pozwala uniknąć kosztów bankowych, a przy tym oszczędzać na operacjach walutowych, jeśli np. mamy oszczędności w złotówkach i muszą nam one wystarczyć na pierwsze tygodnie życia w obcym kraju. 

Jak korzystać z kantorów internetowych? 

Kantory internetowe mogą być bardzo przydatne osobom rozpoczynającym życie na emigracji, ale też pracującym za granicą od dłuższego czasu. Pozwalają np. szybko, wygodnie i po korzystnym kursie wymienić zaoszczędzone złotówki, a następnie zasilić nimi założone wcześniej konto walutowe. Działa to również w drugą stronę: emigrant, który przyjeżdża do Polski na urlop czy święta może wymienić część odłożonych euro, funtów czy koron na złotówki, a następnie przelać je rodzinie w kraju i wypłacić na miejscu. 

Korzystanie z kantorów internetowych jest bardzo łatwe. Pokażę to na przykładzie popularnego w naszym kraju Walutomat.pl. Najpierw zakładamy konto w usłudze, następnie przelewamy pieniądze do Walutomatu, wybieramy walutę, na jaką chcemy wymienić wpłacone środki, a na koniec wybieramy sposób odbioru pieniędzy – na konto walutowe, na konto odbiorcy czy gotówką w ponad 300 punktach stacjonarnych. 

Ogromną zaletą kantorów internetowych jest to, że działają 24 godziny na dobę. Można sobie łatwo wyobrazić sytuację, w której osoba rozpoczynająca karierę za granicą nagle traci pracę i musi naruszyć oszczędności w złotówkach, aby zapłacić za czynsz. Najszybciej będzie wówczas skorzystać z kantoru online, a środki przelać bezpośrednio na konto odbiorcy czy zasilić nimi własne konto walutowe – szczególnie fajnie działa to w kantorze Alior Banku i z wydaną do niego kartą wielowalutową. 

Podstawowym powodem, dla którego warto korzystać z kantorów internetowych jest to, że oferują one wyraźnie korzystniejsze kursy wymiany w porównaniu z kantorami stacjonarnymi, nie wspominając już o bankach. Prosty przykład. Chcę wymienić 5000 złotych na funty szterlingi. Ile funtów otrzymam w Walutomat.pl, a ile w jednym z kantorów stacjonarnych w Katowicach?

  • Walutomat.pl – 1017,72 GBP
  • Kantor stacjonarny – 1012,14 GBP

Różnica wynosi więc około 5 funtów. Mieć a nie mieć. 

➡️ Skorzystaj z porównywarki kantorów internetowych AlertWalutowy.pl. Wybierz jedną z 25 obsługiwanych walut i podaj kwotę, aby sprawdzić, w którym kantorze uzyskasz najlepszy kurs.

Przelew do rodziny w Polsce – z jakich opcji warto korzystać?

Zdecydowana większość osób emigrujących do innego kraju robi to z przyczyn finansowych. Podstawową motywacją jest chęć zaoszczędzenia pieniędzy np. na mieszkanie, ale też wsparcie finansowe rodziny, która została w ojczyźnie. Tym bardziej frustrujące byłoby ponoszenie dodatkowych kosztów bankowych towarzyszących standardowym przelewom (prowizja, przewalutowanie z wysokim spreadem). Lepiej skorzystać z alternatywy, a już szczególnie w sytuacji, gdy pracujemy w kraju spoza strefy euro, np. w Norwegii (wówczas przelew SEPA nie jest opłacalny). 

Takim naturalnym wyborem będzie tutaj skorzystanie z oferty prywatnej firmy obsługującej przelewy zagraniczne, jak wspomniane już wcześniej TransferGO. Ile można na tym zaoszczędzić? Zobaczcie na konkretnym przykładzie. 

Jan Kowalski pracuje w Oslo, gdzie zarabia oczywiście w koronach norweskich. Chce przelać rodzinie w Polsce równowartość 2000 NOK. Do wyboru ma dwie opcje:

  • Zlecić przelew ze swojego norweskiego konta na konto w Polsce. Przelew zostanie zrealizowany w koronach, a u odbiorcy zaksięgowany w złotówkach. 
  • Zlecić przelew za pośrednictwem TransferGO (lub innej firmy). 

W pierwszym wariancie Jan zapłaci 60 koron norweskich prowizji za przelew SWIFT (to stawka np. w banku DNB), czyli równowartość około 25 złotych. Do tego dojdzie jeszcze prowizja w postaci spreadu za przewalutowanie z koron na euro i z euro na złotówki. Po kursie aktualnym na 8 grudnia 2020 roku na koncie odbiorcy zostanie zaksięgowana kwota około 817 zł. 

Jeśli natomiast Jan skorzysta z TransferGO, to nie zapłaci żadnej prowizji (przy założeniu realizacji przelewu następnego dnia roboczego do 18:30), a na koncie odbiorcy zostanie zaksięgowana kwota około 831 zł. Sumarycznie więc oszczędność wyniesie około 39 złotych. 

Nie odbierajcie tego, jako reklamy wyłącznie TransferGO – równie korzystnie wypada to w kilku innych firmach. Chodzi mi tutaj o pokazanie, jak dużo można zaoszczędzić na przelewach z zagranicy do Polski pomijając pośrednictwo banku. 

➡️ Zarejestruj się w TransferGO i odbierz 10 GBP (ok. 50 zł) bonusu ?. Przesyłaj pieniądze do ponad 60 krajów na całym świecie, nawet w 30 minut.

Uwaga! Gdy wybieracie firmę spoza sektora bankowego, to koniecznie sprawdźcie jej rzetelność. Radzę zacząć od zajrzenia na portal TrustPilot, gdzie można poczytać recenzje na temat danego pośrednika. 

Inne sposoby na przelanie pieniędzy z zagranicy rodzinie w Polsce to przede wszystkim: 

  • przekaz pocztowy (drogo i długo),
  • przekaz pieniężny (szybciej, ale wciąż drogo),
  • przelew z konta Revolut (najlepsza i najszybsza opcja),
  • przelew z konta walutowego w złotówkach na konto bankowe w Polsce (też polecane rozwiązanie). 

Jak uzyskać zwrot podatku za pracę za granicą? 

W zdecydowanej większości krajów świata (nie wiem, czy we wszystkich) obowiązuje podatek dochodowy, czyli tzw. „kara za pracę”. Jest on naliczany od zarobionej kwoty i odprowadzany do budżetu państwa. Czy jednak wiecie, że pracując za granicą można dość łatwo uzyskać częściowy zwrot podatku? Ciekawostka: w takiej Wielkiej Brytanii w aż 98% przypadków naliczony podatek jest zawyżony i musi zostać zwrócony podatnikowi, który się o to upomni. 

O zwrot podatku naliczonego za granicą można się ubiegać nawet po kilku latach od powrotu do kraju. Przykładowo:

  • W UK mamy na to aż 5 lat;
  • W Niemczech – do 2 lat; 
  • W Irlandii – do 3 lat; 

Aby otrzymać zwrot podatku trzeba skompletować trochę dokumentów, a przede wszystkim samodzielnie obliczyć kwotę przysługującego zwrotu. Warto się jednak napocić, bo średnia wysokość zwrotu wynosi około 3000 złotych. Jeśli nie macie czasu ani ochoty, by robić to wszystko we własnym zakresie, bez problemu znajdziecie legalne firmy, które zrobią to za Was w zamian za prowizję. 

Podstawowym dokumentem, jaki trzeba mieć, by móc ubiegać się o zwrot podatku za pracę za granicą, jest dowód opłacenia daniny – najczęściej druk rozliczenia z lokalnym urzędem skarbowym lub zaświadczenie od pracodawcy o odprowadzeniu podatku. Pozostałe dokumenty zależą już od tego, czego wymaga fiskus w danym kraju. Przykładowo:

  • W Wielkiej Brytanii potrzebne będzie przedstawienie karty podatkowej P45 lub P60, którą wystawi pracodawca. Alternatywnie mogą to być tzw. payslippy. 
  • W Holandii urząd będzie wymagać oryginału lub kopii karty podatkowej (jaaroopgaaf), którą także otrzymuje się od pracodawcy. 
  • W Niemczech potrzebna będzie karta podatkowa (Lohnsteuerkarte) lub zastępcze zaświadczenie podatkowe oraz specjalny formularz. 

Jak wyliczyć wysokość nadpłaconego podatku podczas pracy za granicą? Najlepiej będzie skorzystać z jednego z dostępnych w Internecie kalkulatorów, np. na stronie euro-tax.pl. Komplet dokumentów składamy w zagranicznym urzędzie skarbowym, któremu podlegaliśmy w okresie pracy na emigracji. 

Ograniczenie ulgi abolicyjnej 

Od 1 stycznia 2021 roku obowiązują nowe, dużo mniej korzystne przepisy podatkowe dla osób, które pracują lub pracowały za granicą, ale jednocześnie pozostawały rezydentami podatkowymi w Polsce. Nie skorzystacie już z pełnej ulgi abolicyjnej, czyli braku podwójnego opodatkowani (w PL i w innym kraju). 

Po zmianach ulga abolicyjna została ograniczona do maksymalnie 1360 złotych, czyli przysługuje wyłącznie tym osobom, które osiągnęły za granicą dochód niższy niż 8000 złotych. Jeśli dochód był wyższy i wyniósł do 120 000 złotych, wówczas stawka podatku płaconego w Polsce (naliczanego jako różnica w stosunku do podatku odprowadzonego w kraju zarobkowania) wyniesie 12%. Jeśli dochód przekroczył 120 000 złotych, to nadwyżka będzie już opodatkowana stawką 32-procentową. 

Uwaga! Odprowadzenie podatku w Polsce dotyczy również tych osób, które korzystały ze zwolnienia podatkowego lub niższej stawki podatkowej w państwie zarobkowym. 

Ograniczona ulga podatkowa objęła emigrantów zarobkowych, którzy pracują lub pracowali w krajach podlegających konwencji MLI. Są to m.in.:

  • Australia,
  • Austria,
  • Belgia,
  • Dania,
  • Finlandia,
  • Irlandia,
  • Izrael,
  • Japonia,
  • Kanada,
  • Litwa,
  • Norwegia,
  • Słowacja,
  • Słowenia 
  • Wielka Brytania,
  • Nowa Zelandia.

Meritum zmian w przepisach o uldze abolicyjnej:

  1. Od 1 stycznia 2021 roku ulga abolicyjna została ograniczona do 1360 zł. 
  2. Z ulgi nie skorzystają osoby, które zarobiły za granicą powyżej 8000 złotych, a jednocześnie są rezydentami podatkowymi w Polsce. 
  3. Osoba, której nie obejmie ulga abolicyjna, zapłaci różnicę pomiędzy podatkiem obowiązującym w kraju zarobkowym a podatkiem należnym w Polsce. 
  4. Aby uniknąć takiego scenariusza trzeba osiedlić się za granicą na stałe i zmienić kraj rezydencji podatkowej. 

Podsumowanie 

W tym przewodniku znaleźliście aż nadto dowodów na to, że warto dbać o swoje finanse przebywając za granicą lub dokonując jakichkolwiek zagranicznych transakcji finansowych. W większości przypadków nie jest do tego potrzebna żadna tajemna wiedza, ale po pierwsze świadomość, a po drugie korzystanie z łatwo dostępnych narzędzi, które pozwalają realnie oszczędzać czy to na wymianie walut, czy wypłatach z bankomatów, czy wreszcie przelewach. 

Mam nadzieję, że wykorzystacie choć część wskazówek z tego przewodnika i odczujecie oszczędności już podczas np. najbliższych wakacji za granicą czy robienia zakupów w zagranicznym sklepie internetowym. 

Ja się napisałem, to teraz pora na Was. Znaliście te sposoby na obniżenie kosztów transakcji w obcej walucie? Korzystacie z nich, a może po lekturze przewodnika nareszcie zaczniecie? Macie własne tricki na to, aby nie dać się łupić na prowizjach i przewalutowaniu?  

3 komentarzy

  1. Darek

    Fajny artykuł, zachęcił mnie do założenia konta Revolut, jednaj mam problem. Chcę zrobić pierwszą wpłatę za pomocą karty MasterCard AliorBanku, niestety jest to niemożliwe. Karta normalnie działa przy płatnościach zbliżeniowych itp. Revolut jej nie akceptuje. Chcę zasilić Revoluta wpłatą z Aliora, wybieram Karta debetowa, wprowadzam jej numer, datę i CVV i niestety odrzuca mi płatność z tekstem „Ups coś poszło nie tak” mogę sprawdzić inne sposoby wpłacania pieniędzy, wybieram Googla Pay, któy jest też przypisany do tej samej karty i dalej to samo. Jak to obskoczyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Obowiązuje regulamin komentarzy. Wymagane pola są oznaczone *