Dlaczego złoto ma wartość? Historia złota i ciekawostki, które warto znać

Dlaczego złoto ma wartość i jest tak pożądanym instrumentem inwestycyjnym? Historia złota i ciekawostki, które warto znać.

Historia złota
Fot. C by ZF

W co inwestować w dobie wysokiej inflacji? To bardzo ważne pytanie, które zadaje sobie coraz więcej z nas. Mając pewne nadwyżki finansowe w gotówce trudno ze spokojem obserwować, jak spada realna wartość naszych oszczędności. To główny powód, dla którego wielu Polaków zaczyna interesować się inwestowaniem. 

Najchętniej stawiamy na nieruchomości, które jednak są już na tyle drogie, że znajdują się poza zasięgiem przeciętnego „ciułacza”. Akcje, kryptowaluty? Kuszące, ale ryzykowne. Obligacje, depozyty bankowe? Dyskusyjna opłacalność. Fundusze inwestycyjne? Wysoki koszt obsługi + ryzyko. I tutaj pojawia się temat złota. Fizyczne złoto od wieków jest jednym z najchętniej wybieranych instrumentów inwestycyjnych. 

Chcąc kupić trochę złota z myślą o zabezpieczeniu swojego kapitału, warto wiedzieć, co decyduje o tym, że jest tak pożądane. Dlaczego złoto ma wartość i jak to się stało, że od setek lat uchodzi za bardzo cenne? Prześledźmy wspólnie historię złota, również w kontekście jego walorów inwestycyjnych. 

Za ten artykuł otrzymuję wynagrodzenie, jednak nie ma to żadnego wpływu na zawartość merytoryczną artykułu.

Początki fascynacji złotem

Nie wiemy dokładnie, kiedy ludzkość po raz pierwszy zetknęła się z tym rzadkim metalem. Zdaniem badaczy pierwsze próby wydobywania złota podejmowano już 6 tysięcy lat przed naszą erą. Metoda była bardzo prymitywna, ponieważ cały proces polegał na wypłukiwaniu złota z piasku. 

Wiadomo również, że wartość złota była doskonale znana w czasach starożytnego Egiptu oraz Babilonii. Te wielkie cywilizacje korzystały z kruszcu do produkcji pierwszych ozdób i wyrobów biżuteryjnych. 

Jak złoto stało się pieniądzem?

Trudność pozyskiwania złota, ale również jego trwałość i podatność na obróbkę termiczną spowodowały, że ludzkość stosunkowo szybko zaczęła je stosować jako środek wymiany – złoto stało się naturalną alternatywą dla obowiązującego wcześniej systemu barterowego. 

Choć powszechnie uważa się, że twórcami pieniądza – w dzisiejszym rozumieniu – byli Fenicjanie, to najnowsze badania wskazują na Lidię, czyli tereny dzisiejszej Turcji. W okolicach Efezu odkryto monety ze stopu złota i srebra wybijane na potrzeby handlu już w VII wieku przed naszą erą. To pokazuje, jak szybko uznano walor płatniczy złota i zaczęto je wykorzystywać w charakterze nośnika wartości. 

Ranking najlepszych: Czerwiec 2023

Najlepsze lokaty, konta i oferty - czerwiec 2023

Dlaczego złoto? 

Dziś doskonale wiemy, że złoto jest metalem ziem rzadkich, charakteryzującym się dużą trudnością wydobycia i znakomitymi walorami np. jubilerskimi. Starożytne cywilizacje jednak nie mogły mieć o tym pojęcia. Dlatego złoto wcale nie było takim oczywistym „kandydatem” na środek wymiany handlowej. 

Eksperymentowano z wieloma innymi metalami, w tym oczywiście ze srebrem, żelazem czy przede wszystkim brązem (to z tego metalu bito pierwsze monety w Chinach czy w Fenicji). Dopiero wieloletnia praktyka pozwoliła zrozumieć, dlaczego złoto jest tak cenne i świetnie spełnia się w roli środka płatniczego. Z chemicznego oraz czysto użytkowego punktu widzenia do zalet złota zaliczymy:

  • rzadkość występowania, 
  • trudność wydobycia, co gwarantuje relatywną stabilność wartości, 
  • łatwość w obróbce termicznej (czyli możliwość wykonywania np. monet, ale też sztabek czy innych stopów ze złota), 
  • nietoksyczność, 
  • brak podatności na utlenianie (złoto nie rdzewieje),
  • trwałość, 
  • łatwość odróżnienia od innych metali (złoto trudno się podrabia). 

Wszystkie te zalety złota spowodowały, że przez wiele kolejnych stuleci stanowiło ono podstawowy – obok srebra – metal wykorzystywany do rozliczeń w obrocie handlowym. 

„Złota era złota”, czyli system waluty złotej 

System waluty złotej jest uważany za najdoskonalszą ideę monetarną w historii – przynajmniej w klasycznym rozumieniu austriackiej szkoły ekonomii. Obowiązywał oficjalnie od 1870 do 1914 roku, choć niektóre kraje wprowadziły go wcześniej i utrzymywały dłużej. Ale po kolei. 

Wraz z nastaniem rewolucji przemysłowej, co przyniosło bardzo dynamiczny rozwój gospodarczy, operowanie złotem jako środkiem płatniczym stało się dość problematyczne. Wyobraźmy sobie przedsiębiorcę, który przyjmuje płatność za swoje towary w złotych monetach, a następnie zanosi je do sklepu, by kupić jakieś dobra. Ten archaiczny system przestał mieć rację bytu, ponieważ nie przystawał do nowej rzeczywistości gospodarczej. 

Poszczególne kraje już wcześniej wprowadziły własne waluty, jednak to złoto pozostawało podstawowym środkiem wymiany w handlu międzynarodowym. W końcu jednak nastał czas, kiedy konieczne było opracowanie innego systemu, z dominującą pozycją powszechnie akceptowanej na świecie waluty. Pierwszą z nich był hiszpański dolar (co miało miejsce już pod koniec XV wieku), jednak dopiero w XIX wieku pierwszy kraj oparł swoją walutę o tzw. parytet złota (czyli pełną wymienialność papierowej waluty na złoto pozostające w rezerwach banku centralnego). Tym krajem była Wielka Brytania. 

Fenomen systemu waluty złotej polegał na tym, że bank centralny mógł emitować wyłącznie tyle pieniądza papierowego, ile miało pokrycie w fizycznym złocie znajdującym się w jego zasobach. Genialne w swojej prostocie rozwiązanie chroniło przed problemem, z jakim zmagamy się dziś na całym świecie – niepohamowanym „drukowaniem” pieniędzy, co powoduje gwałtowny spadek ich wartości, inflację oraz zubożenie społeczeństwa. 

Znajdź najlepsze oprocentowanie:


Parytet złota szybko zaczęły wprowadzać również inne kraje, w tym Stany Zjednoczone, których rola w tym systemie była kluczowa. USA szybko zgłosiły aspiracje do roli światowego mocarstwa i najważniejszego rynku finansowego na świecie. 

System waluty złotej działał doskonale, ale tylko do czasu. W 1914 roku wybucha I Wojna Światowa, która rujnuje światową, a szczególnie europejską gospodarkę. W Wielkiej Brytanii dalsze utrzymywanie parytetu złota prowadzi do drastycznego spadku wysokości płac i dewaluacji funta. Ostatecznie jednak o końcu systemu zdecydował prezydent USA, Franklin Delano Roosevelt. 

W 1933 roku wybucha Wielki Kryzys, który ze Stanów Zjednoczonych rozlewa się na cały świat. Prezydent USA podejmuje bezprecedensową decyzję o podniesieniu ceny złota z obowiązujących nieco ponad 20 dolarów za uncję do 35 dolarów. Jednocześnie ruszył interwencyjny skup fizycznego złota zgromadzonego przez amerykańskie gospodarstwa domowe (de facto posiadanie złota stało się w USA nielegalne). 

To wydarzenie faktycznie zakończyło erę systemu waluty złotej, choć w rzeczywistości przestał on funkcjonować już w trakcie I Wojny Światowej, kiedy to wiele państw zaczęło się zadłużać ponad stan, aby sfinansować koszty działań wojennych. Największa rewolucja była jednak dopiero przed nami.

Bretton Woods – system, który zmienił wszystko 

Jednorazowe złamanie zasady tworzy precedens, skąd już tylko krok do całkowitej degrengolady. Doskonale obrazuje to decyzja Roosevelta, która – w połączeniu ze skutkami gospodarczymi II Wojny Światowej – stała się pretekstem dla zmiany systemu monetarnego opartego o zabezpieczenie fizycznym złotem. 

Przenieśmy się do roku 1944. Już wtedy było jasne, że to alianci wygrają wojnę, ale wyrządzone przez nią szkody będą straszliwe w skutkach. Potrzebny był impuls do odbudowy światowej gospodarki. Tym impulsem było opracowanie zupełnie nowego systemu monetarnego, do czego ostatecznie doszło podczas konferencji w Bretton Woods

W myśl porozumienia ustalono parytet, czyli wymienialność złota na poziomie: 1 uncja zlota = 35 dolarów amerykańskich (tym samym dolar stał się też najważniejszą walutą rozliczeniową na świecie). Przy okazji powołano też Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który miał pilnować przestrzegania zasad nowego systemu. 

Idea wydawała się słuszna, natomiast jej realizacja okazała się mrzonką. Stałe kursy walutowe (z powodu ustalenia jednakowej ceny złota dla wszystkich) spowodowały mnóstwo problemów, włącznie z wystąpieniem deficytu na rachunkach bieżących USA, Francji czy Wielkiej Brytanii, przy jednoczesnym boomie handlowym w RFN i Japonii. 

Sygnatariusze porozumienia z Bretton Woods nie mogli prowadzić w pełni suwerennej polityki monetarnej, co ułatwiało przeprowadzanie ataków spekulacyjnych na lokalne waluty. System zaczął się sypać i już w 1968 roku operowano dwiema różnymi cenami złota. Ostateczny upadek systemu nastąpił w 1971 roku, kiedy prezydent USA Richard Nixon ogłosił szokujący dla ówczesnego świata koniec wymienialności dolara na złoto – wówczas Amerykanie znów zyskali możliwość nabywania kruszcu. 

Oficjalnie system Bretton Woods przestał obowiązywać w 1977 roku. Brak obowiązku posiadania rezerw złota odpowiadających wartości emitowanej waluty rozpoczął trwającą do dziś erę wielkiego zadłużania się państw, za co raz na jakiś czas płacimy wybuchem światowego kryzysu, a przede wszystkim sukcesywnym spadkiem wartości pieniądza fiducjarnego. 

Koniec parytetu złota to początek ery inwestowania w ten kruszec 

Pozytywnym aspektem zrezygnowania z wymienialności dolara amerykańskiego (i innych czołowych walut świata) na złoto było uwolnienie cen kruszcu. Wartość złota nie była już sztucznie zaniżana, a dzięki ponownemu umożliwieniu amerykańskim gospodarstwom domowym zakupu fizycznego złota, znalazło się ono w kręgu zainteresowania także indywidualnych inwestorów. 

Od lat 70. XX wieku mamy więc do czynienia ze zjawiskiem, które ekonomiści nazywają inwersją. Pisząc możliwie jak najprościej: pieniądz fiducjarny traci, a złoto w tym samym czasie zyskuje na wartości. 

Zauważenie tej zależności jest kluczowe dla zrozumienia rzeczywistej wartości inwestycyjnej złota. Wiele osób rozważających zakup np. kilku złotych monet ostatecznie z tego rezygnuje, ponieważ sugeruje się pierwszym-lepszym wykresem pokazującym, że złoto na przestrzeni ostatnich lat praktycznie nie drożeje. 

Można ulec takiemu wrażeniu analizując cenę złota w ujęciu krótkoterminowym:

Jednak gdy spojrzymy szerzej, to zauważymy, że złoto systematycznie drożeje lub, w niektórych okresach, utrzymuje swoją wartość:

Zupełnie inaczej zachowuje się dolar amerykański (wciąż uznawany za podstawową walutę rozliczeniową), który od 1913 roku stracił – uwaga – 95 procent swojej wartości! Oznacza to, że 1 dolar zarobiony w 1913 roku dziś ma siłę nabywczą 5 centów. W tym samym czasie cena złota wzrosła z około 20 do około 1800 dolarów za uncję. Już na tym przykładzie wyraźnie widać, że fizyczne złoto jest czymś na kształt „wehikułu” do przenoszenia wartości pieniądza w czasie.

Posiadanie złota może chronić przed gwałtownym osłabieniem się złotówki 

Polska waluta jest bardzo łatwym celem dla spekulantów na rynku walutowym – przede wszystkim wielkich banków inwestycyjnych. Pokazały to wydarzenia z okresu po wybuchu wojny na Ukrainie. Polska, jako kraj sąsiedni, stała się rynkiem inwestycyjnym podwyższonego ryzyka, co natychmiast znalazło odzwierciedlenie w notowaniach złotówki. 

Przykładowo w lutym 2022 roku za 1 dolara amerykańskiego płaciliśmy mniej niż 4 złote. 26 września było to już ponad 5 złotych! Wartość oszczędności zgromadzonych w złotówkach spadła więc w stosunku do dolara o 25%. 

W zupełnie innej sytuacji znaleźli się natomiast posiadacze złota, których kapitał de facto zyskał na osłabieniu złotówki (cena złota jest kwotowana do dolara amerykańskiego). 

Złoto jako safe haven 

Złoto pokazuje swoją moc i prawdziwą wartość w momentach kryzysowych. Dlatego jest powszechnie uważane za tzw. safe haven, czyli bezpieczną przystań. To do złota odpływa światowy kapitał, gdy wybuchają konflikty, gdy zostaje ogłoszona pandemia, gdy upadają banki czy rządy. Inwestorzy, zarówno indywidualni, jak i instytucjonalni, pozbywają się wtedy ryzykownych aktywów i uciekają albo do dolara amerykańskiego (głównie z sentymentu i wiary w potęgę USA), albo właśnie do złota. 

Jest to koronny argument przemawiający za tym, aby zawsze mieć trochę fizycznego złota w swoim portfelu inwestycyjnym. 

To warto wiedzieć: Pisząc o złocie fizycznym mam na myśli np. złote monety czy złoto sztabki. Czymś zupełnie innym jest tzw. złoto papierowe, czyli np. zawarte kontrakty na cenę złota czy posiadanie jednostek funduszu inwestującego w spółki wydobywcze. 

Trzeba też podkreślić, że złoto nie stanowi instrumentu stricte spekulacyjnego. Innymi słowy: nie należy w nie inwestować z myślą o szybkim wzbogaceniu się. Funkcją fizycznego złota jest przechowywanie wartości pieniądza w czasie, co w dobie tak wysokiej inflacji ma szczególnie duże znaczenie. 

Dlaczego złoto jest tak wartościowe?

Najprostsza odpowiedź na to pytanie brzmi: ponieważ tak się umówiliśmy. Wartość złota to w głównej mierze pochodna jego światowego statusu. Złoto jest jednym z nielicznych (a może nawet jedynym) powszechnie akceptowanych środków wymiany. W skrajnej sytuacji można nim zapłacić gdziekolwiek i za cokolwiek. Dlatego umieściłem je na mojej liście środków płatniczych na trudne czasy

Wartość złota determinuje również jego rzadkość. Wydobycie złota utrzymuje się na bardzo niskim poziomie. Dość napisać, że do tej pory ludzkości udało się pozyskać zaledwie 180 tysięcy ton tego cennego kruszcu. Po części jest to spowodowane sztucznym zaniżaniem wydobycia (w celu utrzymania cen), po części wysokimi kosztami górnictwa złota oraz ograniczoną dostępnością złóż. 

Niskie wydobycie przekłada się na ograniczoną podaż złota, co zawsze oznacza stopniowy wzrost wartości danego aktywa, produktu czy innego dobra. Złoto jest nam niezbędne do produkcji elektroniki, oczywiście biżuterii czy urządzeń medycznych, dlatego zapotrzebowanie na ten kruszec nie maleje – a dodatkowo napędzają je inwestorzy, którzy chcą mieć złoto w swoich zasobach. 

Wartość złota wynika również z jego deflacyjnego charakteru. Ilość kruszcu na naszej planecie jest ograniczona. Złota nie da się wyprodukować, sztucznie zwiększyć jego ilości w obiegu, wykreować go „z powietrza”, co wyraźnie odróżnia ten kruszec od walut fiducjarnych. Wartość dolara amerykańskiego opiera się dziś wyłącznie na wierze w potencjał militarny i ekonomiczny USA, natomiast wartość np. złotówki na zapewnieniach polityków i banku centralnego. To słaby fundament, o czym właśnie naocznie i boleśnie przekonują się osoby oszczędzające w polskim złotym. 

Nawet jeśli ktokolwiek ma jeszcze wątpliwości co do rzeczywistej wartości inwestycyjnej złota, to powinien obserwować ruchy największych aktorów na światowej scenie – rządów poszczególnych państw. Te konsekwentnie gromadzą zapasy fizycznego złota, w czym od lat przewodzą dwie najpotężniejsze gospodarki: Chiny oraz Stany Zjednoczone. 

Złoto może jeszcze nabrać na znaczeniu w momencie, gdy na dobre rozkręcą się plany wprowadzenia cyfrowych walut narodowych. To już nastąpiło w Chinach, a w podobnym kierunku zmierzają inne kraje. Cyfrowy pieniądz praktycznie zabije ideę gromadzenia majątku w gotówce. Wówczas znów wygranymi mogą być posiadacze twardych, najlepiej anonimowych i trudnych do wykrycia aktywów, jak właśnie fizyczne złoto. 

Inwestowanie w złoto – dla kogo?

Pomimo całej listy zalet, złoto inwestycyjne nie jest opcją, którą można polecić każdemu. Na pewno odradzam inwestowanie ostatnich oszczędności w np. złotego Krugerranda osobom, które z trudem zgromadziły jakiś kapitał i po takim zakupie zostaną całkowicie bez poduszki finansowej. Złoto jest co prawda stosunkowo płynnym aktywem, natomiast szybka sprzedaż zawsze oznacza sporą stratę (prowizja pośrednika, lombardu etc.). 

Zainwestowanie w fizyczne złoto powinny natomiast rozważyć osoby, które:

  • Mają ustabilizowaną sytuację ekonomiczną (dobre, pewne źródło dochodów, brak poważnego zadłużenia). 
  • Posiadają poduszkę finansową na nieprzewidziane wydatki. 
  • Wiedzą, że nie będą potrzebować zainwestowanych w złoto pieniędzy w najbliższej (kilkuletniej) przyszłości. 
  • Chcą zabezpieczyć część swoich oszczędności przed inflacją. 
  • Rozumieją, że na złocie się nie zarabia, ale wykorzystuje je do przechowania wartości pieniędzy w czasie. 
  • Chcą mieć pod ręką twarde aktywo, również z myślą o niespokojnych czasach. 
  • Cenią sobie trwałość złota, chcą zainwestować w coś namacalnego, co będzie można np. zostawić dzieciom. 

Kupione złoto fizyczne można przechowywać w domowym sejfie, jednak najbezpieczniej będzie trzymać je w skrytce bankowej – o ile oczywiście uda się ją wynająć, co wcale nie jest takie proste. Więcej dowiesz się z mojego artykułu na temat inwestowania w złoto.

Inwestujecie w złoto? Wybieracie fizyczne czy papierowe? Dlaczego postawiliście właśnie na ten instrument inwestycyjny? Preferujecie monety czy sztabki? A może dopiero przymierzacie się do zainwestowania w wartościowy kruszec? Jak zawsze zachęcam do komentowania. 

6 komentarzy

  1. Michał

    Dla mnie opieranie walut państwowych na złocie nic nie wnosi do ich wartości. W moim rozumieniu koncept waluty państwowej opiera się na umowie społecznej, że wprowadzamy do obiegu pewną ilość pieniędzy wyrażoną liczbowo, a następnie obliczamy (w praktyce weryfikuje to rynek) ile dóbr jesteśmy jako społeczeństwo w stanie wytworzyć i ile usług wykonać i na tej podstawie zostaje ustalona cena tych towarów i usług (chleba, komputera, samochodu, mieszkania, benzyny, energii elektrycznej, usług medycznych, produkcji żywności, naprawy zepsutego samochodu i wszystkich innych). Obecność sztabek złota w skarbcu banku narodowego (lub ich brak) nic w tym koncepcie nie zmienia. Natomiast w przypadku faktycznie kryzysowej sytuacji (trzęsienie ziemi, wybuch wulkanu, wojna), to nawet gdyby pojedyncze osoby lub całe społeczeństwo miało zapas złota, to na nic się to nie zda, bo potrzebne będą inne dobra materialne: żywność, woda pitna, ubrania, środki opatrunkowe, leki, mieszkania, komputer, samochód, benzyna, opał, energia elektryczna, łączność, broń. Jeżeli wszystkim ludziom (w perspektywie całego państwa lub regionu świata) będzie w podobnym stopniu brakować tych dóbr, to nikomu nie przyda się zgromadzone złoto, bo nie zaspokoi głodu, nie ogrzeje, nie osłoni przed zimnem i deszczem, nie wyleczy ran ani chorób, nie umożliwi komunikacji z rodziną, nie pozwoli obronić się przed napastnikiem. A skoro wszyscy będą cierpieć na niedobór tych dóbr, to nikt nie będzie skłony ich oddać (odsprzedać) komuś innemu za złoto, bo sam będzie tych dóbr potrzebował.

    • Trudno się nie zgodzić, ale w momencie krzyzysowym można kilka uncj wziąć do kieszeni, wyjechać gdziekolwiek i wymienić na miejscową walutę bez znaczenia czy będzie to Australia czy Kenia.

    • Ninjahouse

      Nie zgadzam się. Tu właśnie o to chodzi, żeby politycy, którzy dorwą się do władzy nie mogli łatwo okradać całego społeczeństwa. Jak pokazuje historia ostatnich dwóch wieków właśnie to jest największym zagrożeniem dla stabilności waluty. Złoto ma taką zaletę, że jego wywóz i spieniężanie na boku dość łatwo może być zaobserwowane przez osoby postronne. Natomiast zmiany kilku cyferek w jakimś rozliczeniu budżetowym mogą zauważyć tylko specjaliści w swojej dziedzinie. A mówimy o stabilności sposobu rozliczania się między ludźmi. Złoto oraz inne konkretne towary są dość dobrze skalowalne niezależnie od poziomu infrastruktury państwa ponieważ będzie dobrze działać zarówno w prymitywnej anarchii, jak i zaawansowanym współczesnym społeczeństwie z rozwiniętym wolnym rynkiem.
      Jeżeli ktoś chce naprawdę zabezpieczyć swój byt, to bierze kurs na licencję pilota, kupuje sobie samolot, który umożliwia załadowanie kampera terenowego,zbiorników z paliwem oraz torbą klejnotów i złotych oraz srebrnych monet na mniejsze zakupy w dowolnym miejscu. Oczywiście potrzebna też byłaby ochrona swojego majątku, więc do tego doszłaby jakaś broń i umiejętności skorzystania z niej. Alternatywnie może też być jakiś jacht – tak jak zrobiło to wielu rosyjskich oligarchów.
      A co do przykładu niedoboru dóbr na rynku, to jest to częsta sytuacja. Dochodzi wtedy do inflacji złota czy innej wartości, którą się wymieniamy jako pośrednikiem. Wtedy po prostu trzeba zapłacić więcej złota za te same dobra. A zawsze znajdzie się ktoś kto albo ma zabezpieczone dobra podstawowe lub uzna, że warto zaryzykować i kupić dużo taniego złota na czasy kiedy jego wartość zdrożeje w związku z odbiciem w lokalnej gospodarce gdy ilość wytworzonych towarów zacznie przekraczać zasoby złota, które mają je reprezentować.
      Warto zauważyć, że jeszcze kilka lat temu mieliśmy taką sytuację gdy panowała deflacja, towarów było dużo, a ilość pieniądza nie wzrastała w odpowiednim tempie. Teraz mamy inflację bo wszyscy nagle liczyć się z faktami takimi jak rozbójnicze państwa Azji i koniecznością wypięcia ich gospodarek z obiegu rynkowego wolnych krajów ponieważ i tak się to stanie gdy nastąpi jawna i pełnowymiarowa wojna.

      • Michał

        Ok, ale żeby politycy nie mogli okradać społeczeństw (w kontekście złota), to musiałby istnieć parytet złota, a taki już nie istnieje dla żadnej (?) waluty. Więc złoto stało się dobrem materialnym jak każde inne (owszem, cennym w przeliczeniu na ilość materii). „jego wywóz i spieniężanie na boku dość łatwo może być zaobserwowane” -> zależy przy jakiej ilości. Żeby wywieźć skrzynię złotych sztabek (kilkadziesiąt sztuk?) wystarczy jedne samochód i kilka(naście) wtajemniczonych ludzi. Właśnie jako argument „za” złotem jest podawane to, że jego (stosunkowo) niewielka ilość jest już bardzo cenna, czyli stosunkowo łatwo je przewozić.
        No i jeszcze jedno: niektórzy owszem inwestują/lokują środki w złocie, ale tak naprawdę go nie posiadają (posiadają „na papierze”). Czyli w tej (hipotetycznej – oby) sytuacji kryzysowej nadal na niewiele może się to złoto przydać, bo wartość tego zabezpieczenia będzie zależeć od zaufania do faktycznego posiadacza tego złota (tego, kto je fizycznie przechowuje), że ów papierek faktycznie jest wymienialny na określoną ilość złota. A to tak naprawdę powrót do idei pieniądza (z parytetem złota).
        Czyli podsumowując: z tego wynika, że wartość złota wynika z pewnej umowy społecznej, to znaczy, że nawet w sytuacji kryzysowej znajdzie się ktoś (może na drugim końcu świata), kto będzie skłonny wymienić złoto na jakieś dobra materialne i usługi potrzebne do życia.

  2. Dzięki za ciekawy wpis.
    Wszystko co piszesz to prawda, natomiast mimo wszystko trzeba na złoto uważać…
    Niby złoto to inwestycja (? – lub zabezpieczenie kapitału) długoterminowa, ale patrząc na wykres dolara do złota, łatwo tam znaleźć kilkunastoletnie okresy gdzie złoto jest „w odwrocie”. No i cały trik polega na tym kiedy będziemy potrzebować tego kapitału zamrożonego w złocie. Jeśli w dołku, to może się okazać że lepiej było trzymać dolary w przysłowiowej skarpecie :)
    No ale taki zarzut można postawić do większości aktywów…
    Dla mnie ogólnie złoto tak, ale jako stosunkowo niewielka część portfela.
    Ciągle się zastanawiam czy kupować fizyczne, jednak odstraszają mnie problemy z przechowywaniem i marże pośredników. Stąd też na razie u mnie tylko „papierowe”. Fizyczne może kiedyś…

  3. Ninjahouse

    Warto wziąć jeszcze pod uwagę, że przy wysokiej inflacji warto też zrobić odwrotne inwestowanie (tzw. dziadowanie) przy stałej stopie procentowej w walucie, której duże spadki przewidujemy. W przypadku Polaków najtaniej jest po prostu załatwić sobie wysoką zdolność kredytową, dużą wartość kredytów, tak aby te kredyty spłacić gdy waluta jest już prawie nic nie warta. Tak zrobiło mnóstwo ludzi w czasie stanu wojennego, a wiele kredytów zostało spłaconych w całości w ciągu jednego dnia w czasie hiperinflacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *