Wyjątkowo droga przyjaźń. Ile kosztuje utrzymanie psa?

Fot. Joe77 - pixbay.com

Miłość podobno nie ma ceny, ale mimo wszystko postanowiłem spróbować. Dlatego dziś proponuję Wam lekturę analizy kosztów, jakie trzeba ponieść w związku z posiadaniem pupila. Ile kosztuje utrzymanie psa? Naprawdę można się zdziwić. Jedno jest pewne – dla psiej przyjaźni musimy poświęcić sporo gotówki. Zapraszam!

Pies w rodzinie? Sięgaj do portfela!

Gdy zapada decyzja o kupnie lub adoptowaniu psa, zwykle w domu musi dojść do małej rewolucji. Oczywiście zupełnie inaczej kształtują się koszty utrzymania psa, który ma mieszkać z nami pod jednym dachem i tego pilnującego obejścia np. w kojcu. Generalnie jednak, jeśli chcemy zapewnić pupilowi możliwie dobre warunki, musimy być przygotowani na spore wydatki.

Zakładam, że pies pojawia się w domu w wieku szczenięcym. W zależności od rasy i takich elementów, jak: rodowód, klasa hodowli, wiek psa, początkowe koszty będą się mocno różnić. Zastosuję więc gradację „od do”. Większość podstawowych wydatków grupuję w poniższej tabelce:

WydatekKoszt
Pies – w zależności od rasyOd 0 (adopcja ze schroniska) do kilku tysięcy złotych („egzotyczne” rasy w stylu np. Fila Brasileiro)
Miejsce do spaniaOd 60 złotych za średniej wielkości legowisko do kilkuset złotych za solidną, ocieplaną budę
Smycz + obroża (ewentualnie szelki lub kolczatka) + kaganiec (dla większych ras)Od 150 złotych wzwyż za komplet
Komplet misek (do wody i karmy)Od 30 złotych wzwyż
Pierwsza porcja karmy (dla szczeniaka powinna być wysokiej klasy)Od 100 złotych za 15-kilogramowy worek
Zabawki (gryzaki, sztuczne kurczaki, plastikowe kości etc.)Od 60 złotych wzwyż
Podstawowe szczepienia i odrobaczenieOd 120 złotych za komplet

Oczywiście są to wydatki absolutnie początkowe, od których tak naprawdę musimy zacząć. Późniejsze koszty w dużej mierze są uzależnione od tego, z jakim psem mamy do czynienia i jak podejdziemy do kwestii jego wychowania.

Ile kosztuje żywienie psa?

Im pies jest starszy, tym wydatki zaczynają się coraz bardziej stabilizować. Największym kosztem będzie karma. Specjaliści od żywienia psów zalecają szybkie przyzwyczajenie pupila do jedzenia suchej karmy dobrej jakości, której stosowanie jest korzystne dla zdrowia psa oraz bardzo praktyczne dla właściciela. Niestety, koszy są wysokie. Karma wysokogatunkowa kosztuje minimum 150 złotych za 15-kilogramowy worek, a pies sporych rozmiarów (np. owczarek niemiecki), zjada go w ciągu miesiąca.

Nie polecam szukania oszczędności w kupowaniu karm z marketu i tzw. masówek. Nawet te mocno reklamowane produkty nie mają wiele wspólnego z jakością i pożywnością (w karmie czołowego producenta znajdziemy np. zaledwie 4% mięsa). Problemem okazuje się również być to, że psy bywają bardzo kapryśne i często zmienia się im smak. Wtedy właściciel musi eksperymentować i kupować inną karmę, co niesie ze sobą kolejne koszty.

Znam i takich właścicieli, którzy karmią swoje psy wyłącznie karmą z puszki. To wygodne, ale dość kosztowne. Pokarm niezłej jakości potrafi kosztować ponad 6-7 złotych za jedną puszkę, a to minimum, które powinien dziennie zjeść większy pies.

Zdecydowanie najpewniejszym i raczej najtańszym sposobem żywienia pupila jest gotowanie mu potraw. Oczywiście musimy poświęcić na to sporo czasu, ale przynajmniej zyskujemy pewność, że pies taki obiad zje i dostarczy mu on dużo energii. Kasza lub ryż (używane najczęściej w formie bazy) kosztują kilka złotych za paczkę, która wystarczy na co najmniej 7-8 posiłków. Do tego dodajemy oczywiście mięso i warzywa. Znam sprawdzony sposób na oszczędności – warto przejść się do sklepu mięsnego i zapytać o tzw. bigosowe. Są to końcówki różnych wędlin i kiełbas, które nie nadają się już do sprzedaży. Sklepy chętnie takie resztki sprzedają w niskich cenach – spotkałem się ze stawką 4 złotych za kilogram (wystarczy na 3-4 obiady).

Ranking najlepszych: Marzec 2024

Najlepsze lokaty, konta i oferty - marzec 2024

Szkolenie psa – też sporo kosztuje

Jeśli chcemy mieć pewność, że nasz pies stanie się mądrym, posłusznym przyjacielem, musimy zainwestować w jego wychowanie. Świetnie nadają się do tego różnej maści szkoły dla psów. Treserzy stosują wszelakie metody (od klasycznych po oparte na zabawie) i to od nas zależy, na którą z nich się zdecydujemy.

Koszt podstawowego szkolenia, trwającego kilka tygodni, wynosi kilkaset złotych. Duże znaczenie ma tu rejon Polski. Generalnie trzeba się liczyć z wydatkiem około 50 złotych za jedno spotkanie. Do kosztów tresury trzeba doliczyć wydatki na dojazd.

Na szkoleniu można jednak sporo zaoszczędzić. Miejscowe związki kynologiczne lub towarzystwa opieki nad zwierzętami cyklicznie organizują darmowe, ewentualnie minimalnie płatne warsztaty tresury. Warto czytać ogłoszenia i śledzić nowinki na stronach internetowych wymienionych organizacji.

Samodzielne wyszkolenie psa jest oczywiście możliwe, ale bardzo czasochłonne. Pomocny okazuje się być Internet, literatura fachowa i porady hodowców. Na początek zawsze trzeba nauczyć psa upominania się o wyjście na spacer i grzecznego zachowania w domu. Straty spowodowane przez niesfornego czworonoga mogą zrujnować każdy budżet.

Pies w domu czy na dworze?

Kolejną kwestię do rozstrzygnięcia – również pod względem finansów – jest zdecydowanie, gdzie nasz nowy przyjaciel ma mieszkać. Jeśli zaprosiliśmy psa do mieszkania, nie ma wyjścia. Ale właściciele domów jednorodzinnych mogą już mieć dylemat.

Nie mam oczywiście zamiaru wchodzić w dywagacje na temat wyższości trzymania psa w domu lub w ogrodzie, chodzi mi wyłącznie o porównanie i wypunktowanie kosztów. Zdecydowanie większym wydatkiem będzie dla nas pies, który z założenia ma mieszkać na dworze. Przynajmniej na początku. Dlaczego?

Musimy zainwestować w dobrą budę, która kosztuje od 200 złotych wzwyż (w zależności od rozmiaru psa). Budę możemy też wykonać samodzielnie – to nic skomplikowanego, a na pewno uda się sporo zaoszczędzić. Jeśli nie chcemy, aby pies w krótkim czasie zrujnował ogród, powinniśmy postawić specjalne ogrodzenie. Wydamy pieniądze na przęsła, słupki cement i jakieś zadaszenie. Są również zwolennicy kojców, których budowa będzie kosztować co najmniej kilkaset złotych.

Znajdź najlepsze oprocentowanie:


Pies mieszkający na dworze wymaga też bardziej skrupulatnej opieki. Powinien otrzymywać bardziej wartościową karmę, być regularnie kąpany. To również generuje dodatkowe koszty.

W przypadku czworonoga, który zamieszka z nami pod jednym dachem, jedynym kosztem jest zakup legowiska i zainwestowanie w urządzenia do częstego czesania.

Koszty opieki weterynaryjnej

To spory koszt. Pies musi być regularnie szczepiony i odrobaczany. Komplet szczepień kosztuje minimum 70 złotych, a odrobaczanie zamknie się w kwocie 20-30 złotych. Sposobem na oszczędności jest „czatowanie” na różne akcje przeprowadzane przez gabinety weterynaryjne i władze miast. Szczególnie wiosną można natknąć się na promocyjne ceny szczepień przeciwko wściekliźnie.

Nikomu tego nie życzę, ale pies w końcu zacznie chorować, szczególnie w starszym wieku. Wtedy trzeba się liczyć z bardzo dużymi wydatkami. Jeśli pupil zapadnie np. na chorobę stawów, będziemy musieli zainwestować w specjalistyczne leki, odpowiednio dobraną karmę, a nawet operację (od 200 do kilkuset złotych). Do tego dojdą oczywiście koszty dojazdu do weterynarza.

Przepraszam, że o tym wspominam, ale staram się rzetelnie wyliczyć wszystkie koszty. Pies kiedyś umrze. Wtedy będziemy musieli zapłacić za jego – raz jeszcze przepraszam – utylizację. Zajmują się tym weterynarze, którzy pobierają opłatę „od kilograma”. W przypadku np. labradora trzeba będzie wysupłać ponad 200 złotych.

Jak widzicie, koszty utrzymania psa są naprawdę poważne. Oczywiście nie równają się wydatkom, jakie ponosimy w związku z wychowaniem dziecka, ale i tak ta niezwykła przyjaźń mocno drenuje nasze kieszenie. Trzeba to wziąć pod uwagę planując przygarnięcie psa – w końcu obowiązkiem właściciela jest zapewnienie mu dobrych warunków.

Zgadzacie się z moimi wyliczeniami? A może sami macie psy i udaje się Wam znacznie ograniczyć koszty, o których wspominam? Koniecznie podzielcie się swoimi doświadczeniami w komentarzach.

22 komentarzy

    • Magdo, nie mam psa (choć miałem różne zwierzątka domowe), ani dzieci a wpisy tego typu piszę w konsultacji ze szczęśliwymi posiadaczami (dodatkowo weryfikując informację od nich w internecie) :-).

      Wiadomo, że czasem informacje mogą być niepełne, lub trochę nieprawdziwe, więc zawsze bardzo liczę na m.in. Twoje komentarze, które są uzupełnieniem i uściśleniem tematu.

      Niestety, nie jestem wszystkowiedzący, a na blogu chcę pisać o każdym aspekcie życia przez pryzmat oszczędzania pieniędzy. Cały czas się uczę, dowiaduję, rozmawiam i czytam ile tylko wlezie :-)

      • Dzięki za odpowiedź!
        Zastanawiałam się, bo po prostu też ostatnio miałam dylemat, czy pisać o kosztach utrzymania dzieci, ale pomyślałam, że nie będę wystarczająco wiarygodna, skoro ich nie mam. No i jakoś tak zostało. Ale za Twój cykl trzymam kciuki :)

        • Moim zdaniem powinnaś napisać na ten temat, bo Twoi czytelnicy na pewno są zainteresowani tematem. Czasem nawet ktoś patrzący „z boku” na dane zagadnienie, wyłapie więcej szczegółów niż osoba która co chwilę wydaje drobne kwoty a to na chusteczki nawilżane, a to na grzechotkę za 5 zł.

          Ja zakładam, że nie mogę znać się na wszystkim i blog nie jest do dzielenia się „ekspercką” wiedzą w danym temacie, ale częściej do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami i obserwacjami. Dopiero wraz z czytelnikami i tym co wnoszą do artykułu w komentarzach blog tworzy kompendium wiedzy, na które składa się wiele punktów widzenia :-)

  1. Tez pomyslalam, ze Mateusz pewnie nie ma ani psa ani dziecka:) Ale doskonale rozumiem motywacje do pisania takich artykulow. Ja tez wychodze z zalozenia, ze blog jest tez troche dla nas samych, a nie tylko dla czytelnikow. Jak czegos nie wiemy, a nas to interesuje, to najlepiej rozpracujmy temat w poscie:)a czytelnicy w komentarzach dopowiedza reszte. Po komentarzu Magdy i Agnieszki pod jednym z poprzednich artykulow widze ze jednak jest popyt na artykul o kosztach utzrzymania dziecka, chyba pora napisac o swoich doswiadczeniach:)

    • Kasiu – z pewnością jest to dobry pomysł, też chętnie poczytam :)

      Co do żywienia psa – zawsze można zastosować metodę pół na pół – ja daję rano suchą karmę, ze średniej półki cenowej, a wieczorem gotowane jedzenie. Nie wychodzi drogo, a pies dostaje wszystko, czego mu trzeba.

      • Edyta

        Dokładnie zgadzam się z Tobą.
        Nadmienię też z własnego doświadczenia (mam 2 psy i kota) jak ważną kwestią jest ubezpieczenie weterynaryjne. Po długich poszukiwaniach udało mi się takie znaleźć- Petsupport, firmy LYNX-Polska Sp. z o.o.
        Nie pokrywają oczywiście profilaktyki, ale w razie zachorowania pupila płacę jedynie 60PLN a resztę pokrywa ubezpieczyciel. Miałam już niestety okazję przekonać się jakie to udogodnienie przy leczeniu onkologicznym…
        Pozdrawiam wszystkich szczęśliwych petposiadaczy.

  2. Kami

    Dobrze, że piszesz o kosztach utrzymania psa. Niektórzy wyobrażają sobie, że koszt pieska to tylko koszt jego zakupu (jeśli płacisz za pieska). Być może uświadomienie sobie kosztów związanych z posiadaniem zwierzęcia powstrzyma parę osób od podjęcia decyzji o zakupie pieska jako prezent dla dziecka.
    A dla świadomych właścicieli zwierząt koszty ich utrzymania są nieistotne – w myśl zasady, że oszczędzamy jedynie na rzeczach dla nas nieważnych a wydajemy na to co w naszym życiu najważniejsze. Sama posiadam małego pieska – wydaję na niego 80-100 zł/mc….i wydam znacznie więcej jeśli będzie taka potrzeba.

    Informacja dla tych, którzy po śmierci zwierzęcia nie chcą go „utylizować” a pochować – pochowanie zwierzaka na cmentarzu dla zwierząt to koszt od 250 do 450 w zależności od wielkości.

  3. Edyta

    Witam
    Jestem szczęśliwą posiadaczką dwóch, dużych psów i kota. Znaczne oszczędności w razie zachorowania gwarantuje ubezpieczenie pupila.
    Długo szukałam takiego w Polsce i znalazłam.
    petsupport
    polecam

  4. Jed

    Kolejny bzdurny i bez wiedzowy artykuł napisany na kolanie.

    Po pierwsze, psa nie karmi się „karmą” czyli suchymi bobkami lub mazią z puszek. Psa karmi się mięsem, podrobami, kośćmi mięsnymi i odrobiną warzyw (koniecznie gotowanych). Dopiero takie pożywienie gwarantuje zdrowie i optymalny rozwój. I kosztuje ono znacznie więcej niż worek worek za 150 złotych. Ale! Dzięki dobremu żywieniu unikniemy wizyt u weterynarzy którzy z całej układanki są najkosztowniejsi. Czyli na końcu i tak będziemy do przodu a pies będzie zdrowy i szczęśliwy.

    Koszt dobrego pokarmu dla psa wielkości owczarka niemieckiego już od 13-15 złotych dziennie jeżeli komuś się CHCE poszukać i ruszyć cztery litery. Więcej kosztuje paczka papierosów.

    Po drugie, szkolić psa trzeba samemu. Jezeli ktoś jest zbyt wygodny albo zabiegany aby poświęcić czas na wyszkolenie własnego psa to oznacza że nie powinien on mieć psa. Dobre książki o szkoleniu można już mieć za kilkanaście złotych. Dwie lub trzy książki to wszystko co potrzeba. Również na YT jest masa filmów robionych przez profesjonalnych trenerów, za darmo!

    Po trzecie, wydatki na głupie zabawki. Pies zdecydowanie woli pobiegać za kijem w lesie (w miejscach gdzie nie jest prowadzony odstrzał i jest bezpiecznie), lub pobiegać z właścicielem po lesie, niż leżeć na trawie i obgryzać głupie piszczadło.
    Kolejną atrakcją dla psa jest pływanie lub po prostu bieganie z innymi psiakami. Oprócz piłki, frisbee i kija pies nie potrzebuje nic więcej. Koszty praktycznie zerowe.

    Po czwarte. Wydatki na wetów. Jeżeli pies jest karmiony tak jak powinien być karmiony to nie zacznie chorować albo znacznie zmniejszy się ryzyko zachorowania. Koszty na wetów również ZNACZNIE spadną.

    Utrzymanie psa wcale nie musi być drogie. Ale tylko od właściciela zależy czy poświęci czas swojemu psu czy pójdzie na łatwiznę i kupi mu worek suchych bobków lub maź z puszki (i tu mowa także o tzw. „specjalistycznych” karmach).

    • Anna

      Według mnie artykuł napisany jest nieźle jak na kogoś, kto psa nie posiada. I nie pisałabym też, że się psa „nie karmi karmą”, tylko robi tak i tak – bo podajesz przykłady wyłącznie swojego podejścia, a ludzie i warunki są różne. Są tacy, którzy na zabawki, wyjazdy, strzyżenie i cuda na kiju dla psa poświęcają więcej kasy i czasu niż na własne dzieci (czyt. bardzo dużo), a są tacy, co to karmią resztką ziemniaków ze stołu, u weta nie byli z psem nigdy a jak się psu zdechnie, to go zakopują pod płotem. Rozpiętość wydatków na psy jest olbrzymia. Moim zdaniem nie ma co się oburzać, że autor napisał bzdury, bo nie zagłębiał się w szczegóły czy sytuacje wyjątkowe – a z głowy mogę podać kilka, np. są psy z alergią, które mogą jeść WYŁĄCZNIE specjalistyczną, suchą karmę („suche bobki”, jak to określasz), są zwierzaki wymagające podawania codziennie insuliny i częstych wizyt u weta, są rasy niemogące biegać samopas ze względu na popęd łowiecki (charty, chyba że super wychowane) itd itp. I to wszystko ma przełożenie na wydatki i czas poświęcone psu. Każdy właściciel jest inny, każdy pies ma inne potrzeby i nie ma co generalizować, że artykuł to bzdury, a prawda objawiona jest jedna jedyna. Ty o swojego psa dbasz tak, kto inny inaczej, co wcale nie znaczy źle.

      Zgadzam się całkowicie co do potrzeby szkolenia psa samemu, tzn. posiadania chociaż podstawowej wiedzy o psim behawioryzmie, bo nawet najlepszy szkoleniowiec nie zastąpi konsekwencji właściciela.

      • Ewka

        „Znam sprawdzony sposób na oszczędności – warto przejść się do sklepu mięsnego i zapytać o tzw. bigosowe. Są to końcówki różnych wędlin i kiełbas, które nie nadają się już do sprzedaży. Sklepy chętnie takie resztki sprzedają w niskich cenach – spotkałem się ze stawką 4 złotych za kilogram (wystarczy na 3-4 obiady).”widacy, że nie masz psa ani zielonego pojęcia o czym piszesz. Słone, przyprawiane, chemiczne wędliny czy kiełbasy nie nadają się dla psa – chyba, że te rady mają pomóc psa wykończyć lub narazić na długotrwałe, kosztowne leczenie. I

    • Ello

      Zgadzam się w 95% :) Nie zgadzam się z gotowanymi warzywami. Te można wyeliminować zupełnie lub podawać surowe. Zgadzam się, ze nie karmi się psa chrupkami (do czego to doszło) i kiepskimi karmami z puszki o ile nie zawierają ponad 80 % mięsa. Wszystkie inne zabawki i duperele to śmiech na sali. Pies chce tylko dużo ruchu, naturalnych gryzaków za 0zł i pisego towarzystwa do gonitw i zabaw. Opieka weterynaryjna to obowiązkowe szczepienia i morfo z enzymami raz na rok. Inwestycja w żywienie naturalne (żadne tam gotowane makarony, ryże i inne ∑węglowodanowe paskudztwa) to inwestycja w długie, szczęśliwe życie psa. Cena? Taka sama jak tych puszek bez wartości. Moja 20 kg suka wciąga surowe mięso (8 gatunków w tym dziczyzna) za 180 zł miesięcznie. Polecam

  5. Lisekpiekny866

    To nie jest wyjątkowo droga a poza tym bynajmniej może pies uratować życie jest bardzo wierny. Pies to najlepsze zwierzę. I po co taka droga karma jak jest karma 5 KG. Odrobaczenie kosztuję 40 zł. Długo żyje.

  6. Widzę, że nieźle Ci się oberwało pod tym wpisem …
    Dodam i od siebie 3 zdania …
    Nie jestem znawcą jak Jed więc nie będę się wypowiadać jakie jedzenie jest lepsze, przygotowane samemu czy sucha karma. U nas w domu rodzinnym zwierzakom przygotowywaliśmy jedzenie, ja swoim podawałam suchą karmę. Nie szkoliliśmy też sami ale nie dlatego, że nam się nie chciało ale dlatego że nie potrafiliśmy się do tego zabrać. Po krótkim wstępnym szkoleniu to my poświęcaliśmy naszej labradorce czas i to my czuwaliśmy na tym, by nie zapomniała czego się nauczyła, to my każdego dnia chodziliśmy z nią na spacery choć mieszkamy w domku i miała miejsce do biegania i uważam, że szkolić powinien ten, kto się na tym zna. Nie mogę też niestety zgodzić się ze stwierdzeniem, że wydatki na leczenie zależą od odżywiania, przynajmniej nie w moim przypadku. Ostatnie półtora roku nasza labradorka chorowała i nie miało to związku z odżywianiem. Zgodzę się z Jed w jednym – pies nie potrzebuje drogich zabawek ale obecności człowieka.
    Co zaś do samych kosztów – Myślę, że to wszystko zależy od podejścia człowieka – jeśli chce karmić przygotowywanym przez siebie jedzeniem będzie taniej, nie każdy też odrobacza zwierzaki i z każdym problemem chodzi do weterynarza. Ja karmę kupowałam po około stówce za 15 kg (w Internecie jest taniej), weterynarz – odrobaczania, krople od kleszczy to pryszcz w porównaniu z poważną chorobą. Pamiętajmy, że płacimy za wszystko 100% – płaciliśmy za leki po 200 zł za opakowanie, które starczało na 5 dni.
    To, co mogę poradzić, jeśli ktoś zastanawia się nad pieskiem – to dobrze się zastanowić, bo pies to nie zabawka ale przede wszystkim obowiązek i niestety koszt na kilka czy kilkanaście lat. Ja ze swojej perspektywy mogę powiedzieć „koszt warty oddanej miłości zwierzaka”.
    Przepraszam za przydługi komentarz …

  7. Natka

    Utrzymanie psa w porównaniu do konia to pikuś! Samo wynajęcie boksu w stajni kosztuje ok. 600zł miesięcznie. Nie wspominam już o kowalu, weterynarzu, sprzęcie, czy treningach…

  8. ele mele trele morele

    Jak ktoś nie ma pieniędzy by utrzymać jakiekolwiek zwierzę to po prostu nie powinien mieć żadnego.

  9. ciocia Klocia

    Nie bede krytykowac, psa nie mam ale chce miec i te wiadomosci byly mi niezwykle przydatne do oceny podstawowych kosztow utrzymania psa. Wszystko i tak zalezy od wlasciciela czy karmi naturalnie czy na sucho. Zanim jednak psa kupie/przygarne musialam wiedziec czy mnie na to stac. Bardzo dziekuje za ten artykul!

  10. Kick

    Największe koszty ponoszą sąsiedzi bezmyślnych psiarzy, którzy postanowili spełnić swój samolubny kaprys posiadania czworonożnego generatora hałasu. Pies np w bloku oznacza koszmar dla sąsiadów takiego niefrasobliwego psiarza, dla którego istnieje tylko on i jego pupil, potrzeby i prawa innych go nie interesują. Standardowy pies ma zwyczaj bezmyślnego ujadania po kilka godzin dziennie, w nocy też nie próżnuje i niestrudzenie produkuje hałas, bez żadnego powodu. No chyba że za ” powód” uznamy chęć dobitnego powiadomienia wszystkich dookoła o swoim istnieniu. Obecność psa oznacza koniec spokoju, możliwości wypoczynku i relaksu po pracy, snu w nocy czy lektury. Notorycznym jazgotem, wyciem, ujadaniem skutecznie to uniemożliwia doprowadzając ludzi na krawędż wyczerpania psychicznego. Co ciekawe, psiarz ma do tego stopnia otępiały zmysł słuchu, że tej kakofonii nie słyszy, lub nauczył się postrzegać w kategoriach specyficznej formy muzyki. Psiarstwo oznacza też atrofię empatii i zdolności rozumienia prawa innych do odpoczynku i spokoju. Każda, nawet najbardziej oględna próba zwrócenia uwagi wyznawcy religii PSIslamu generuje agresję, wybijanie werbalnej kloaki i ujadanie inwektywami. Najwyraźniej właściciele przejmują behavior swoich pupili również w sferze komunikacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Obowiązuje regulamin komentarzy. Wymagane pola są oznaczone *