Kiedy NIE NALEŻY zmieniać pracy? Lepiej wstrzymaj się z rzuceniem papieru!

W jakich sytuacjach lepiej wstrzymać się ze złożeniem wypowiedzenia w pracy? 5 sytuacji, w których lepiej NIE ZMIENIAĆ pracy.

Fot. by energepic.com from Pexels

Teoretycznie wszystko jest super. W momencie pisania artykułu mamy najniższe bezrobocie w historii, a różnej maści specjaliści do znudzenia powtarzają, że oto nastała faza „rynku pracownika”. Mogłoby się zatem wydawać, że nie będzie już lepszego momentu, aby rzucić nielubiane stanowisko i poszukać szczęścia w innej firmie, gdzie zaproponują nam wyższe wynagrodzenie, więcej benefitów czy realizowanie ambitniejszych projektów. Ja jednak postanowiłem podejść do sprawy od innej strony i nieco ostudzić zapędy tych z Was, którzy planują zmianę pracy. Jeśli znajdujecie się w jednej z opisanych przeze mnie sytuacji, to lepiej się z tym wstrzymajcie. Kiedy więc nie należy rzucać papieru na biurko pracodawcy?

1. Przed złożeniem wniosku o kredyt hipoteczny

Pamiętacie mój artykułów, w którym tłumaczyłem, komu może być szczególnie trudno uzyskać kredyt hipoteczny? Nie wspomniałem wówczas o osobach, które dopiero co zmieniły pracę. Dla banku ważnym kryterium oceny kredytobiorcy jest stabilność zatrudnienia. Jeśli więc wniosek składa klient, który niedawno przeszedł do innej firmy i pracuje na trzymiesięcznym okresie próbnym, to z punktu widzenia banku ryzyko udzielenia mu kredytu może być zbyt wysokie.

Dlatego jeśli ktoś planuje w najbliższym czasie złożyć wniosek o kredyt hipoteczny, sugerowałbym wstrzymanie się ze zmianą pracy, zwłaszcza w sytuacji, gdy nowy pracodawca oferuje umowę na czas określony. Jest jednak odstępstwo od tej reguły.

Na zmianę pracy warto się zdecydować wtedy, gdy aktualny poziom zarobków jest bardzo niski, w efekcie czego klient nie ma zdolności kredytowej. Tutaj radziłbym natomiast najpierw zakończyć okres próbny i złożyć wniosek dopiero po otrzymaniu umowy na czas nieokreślony.

2. Przed planowanym zajściem w ciążę

Kobieta będąca w ciąży korzysta z licznych przywilejów – i słusznie! Jednym z nich jest urlop macierzyński i rodzicielski, poprzedzony często zwolnieniami lekarskimi.

I oczywiście można znaleźć nową pracę i chwilę po zatrudnieniu powiedzieć szefowi, że jesteśmy w ciąży i wybieramy się na zwolnienie lekarskie. Nie jest to jednak moim zdaniem fair.

Warto dopilnować, aby nie zostawić nowego pracodawcy i kolegów oraz koleżanek z pracy „na lodzie” chwile po naszym zatrudnieniu i nim jeszcze zdążyliśmy dobrze wdrożyć się w działanie firmy.

Szef, który zainwestował w rekrutacje, wdrożenie, szkolenie czy stworzenie nowego miejsca pracy, wolałby na pewno, aby osoba, w którą w pewien sposób zainwestował, pokazała swoje możliwości, nim zniknie z życia firmy na dłuższy czas.

Ranking najlepszych: Październik 2024

Najlepsze lokaty, konta i oferty - październik 2024

W pozostałych przypadkach, jeśli kobieta planuje zajść w ciążę w najbliższym czasie, to nie powinna decydować się na zmianę pracy – no, chyba że w obecnej firmie dzieje się bardzo źle lub pracownica nie ma stałej umowy.

Oczywiście są pracodawcy, którzy „krzywo patrzą” na każdą ciążę czy zwolnienie lekarskie. Nie mówiąc już urlopie ojcowskim, o istnieniu którego cześć z nich nie ma nawet pojęcia. Od takich lepiej uciekać czym prędzej.

3. Zanim nie uporządkujesz finansów osobistych

Zmiana pracy jest bardzo odpowiedzialną decyzją, którą należy dokładnie przemyśleć. Podejmowanie jej pod wpływem emocji nie jest wskazane, bo rzucić papier to jedno, a odnaleźć się na rynku pracy, to już coś zupełnie innego.

Nie polecam zmieniania pracodawcy nikomu, kto jeszcze nie zdążył doprowadzić swoich finansów osobistych do względnego porządku. Mam tutaj myśli osoby, które przygniatają liczne kredyty i inne długi, niemające żadnych oszczędności i nieposiadające poduszki finansowej. Być może brzmi to dziwnie, bo przecież aż ciśnie się na usta, że w takiej sytuacji powinno się poszukać lepiej płatnej pracy. Spójrzmy na to jednak inaczej.

Janek Nowak jest lekkoduchem, wydaje więcej niż zarabia i w końcu dochodzi do wniosku, że tak dłużej nie można. Widzi, że jego pensja jest zbyt niska, aby mógł od ręki pozbyć się swoich zobowiązań. Co robi? Zmienia pracę. Dostaje umowę na okres próbny, ale po 3 miesiącach pracodawca dziękuje mu za dalszą współpracę. Janek zostaje z niezłym problemem, bo nie ma ani pracy, ani oszczędności, a nad głową wciąż wiszą mu różne zobowiązania.

Wiem, że łatwo się pisze, ale nawet jeśli nie lubicie swojej aktualnej pracy, ale jednocześnie w Waszym domowym budżecie panuje niezły bałagan, to radziłbym zacząć od uporządkowania finansów osobistych – zrobienia finansowego przeglądu i rozpoczęcia działania np. według tego schematu.

4. Przed okresem przyznawania premii i nagród

Tutaj będzie krótko. Przy wyborze odpowiedniego momentu na zmianę pracy zawsze warto się wykazać odrobiną sprytu. Jeśli wiecie, że w firmie zbliża się okres przyznawania premii czy nagród (np. z okazji świąt czy jubileuszu), to oczywiste jest, że warto zacisnąć zęby i jeszcze trochę wytrzymać. Nie rezygnujcie z dodatkowej wypłaty tylko w imię pokazania szefowi, że macie go w głębokim poważaniu.

Znajdź najlepsze oprocentowanie:


A propos – zajrzycie do mojego artykułu, w którym podpowiadam, jak z głową spożytkować premię przyznaną w pracy.

5. Przed zakończeniem wszystkich projektów

Tutaj chodzi mi przede wszystkim o to, jak zaprezentujecie się przyszłemu pracodawcy. Rzucenie pracy przed ukończeniem jakiegoś ważnego projektu, może zostać bardzo źle odebrane w innych firmach. Osoba rekrutująca na pewno zapyta o przyczyny tak nagłej decyzji i może uznać, że po prostu kandydat jest nierzetelny i nie można mu powierzyć odpowiedzialnych zadań.

Poza tym nigdy nie warto palić za sobą mostów. Życie bywa przewrotne, dlatego rozstanie z obecnym pracodawcą powinno być eleganckie i profesjonalne.

Zdarzyło się Wam zmienić pracę będąc w którejś z opisanych przeze mnie sytuacji? Może od dawna rozważacie opcję przejścia do innej firmy i czekacie tylko na odpowiedni moment? W ilu miejscach już pracowaliście? Zapraszam do komentowania!

17 komentarzy

  1. PeterX

    A co przeszkadza zaległy urlop? Bieże się promesę od nowego pracodawcy, składa wypowiedzenie u obecnego + leci u niego na urlop, zaczyna prace u nowego i inkasuje podwójną wypłatę po okresie wypowiedzenia.

    • Agnieszka

      Jeżeli chodzi o pierwszy przypadek „case” z macierzyńskim informacja o urlopie jest błędna :) jeżeli pracownik składa wypowiedzenie i ustaje jego stosunek pracy to pracodawca ma obowiązek wypłacić ekwiwalent na urlop. Gdyby ktoś podjął taka decyzje. Z pozostałymi argumentami się zgadzam, warto również zmniejszyć wymiar etatu do 7/8 przynajmniej, żeby oswoić się z pogodzeniem wszystkich obowiązków.

  2. Bartek

    Wiele przydatnych rad – dziękuję za ten artykuł.
    Kiedyś współlokatorka zagadnęła mnie na temat pracy (której wówczas szukałem) i powiedziała, że na początku roku trudniej jest znaleźć pracę niż latem czy jesienią – osobiście nie odczułem różnicy i nie wiem, czy to jakieś ludowe gusło, czy może wynika to z jakichś cyklicznych procesów.

  3. Mariusz

    Niechże skomentuję: „Przed planowanym zajściem w ciążę”
    Grunt, że pojawił się dopisek „no chyba, że”.
    Właśnie znaleźliśmy się w sytuacji, gdzie chcielibyśmy w ciążę zajść, ale nie możemy przez pracę właśnie (obciążenie, stres, nieregularność, itp.) Nie zmienię pracy, bo chcę zajść w ciążę, nie mogę zajść w ciążę, bo mam taką, a nie inną pracę. Błędne koło. Gdzieś to trzeba urwać.

    Jakie są ew. konsekwencje zmiany pracy przez matkę w okolicach zaciążenia? (na wypowiedzeniu z inicjatywy pracownika, na okresie próbnym, w przypadku działalności gospodarczej, pół etatu + działalność)

    Konkrety poprosimy.

  4. No i trzeba pamiętać że zawsze można trafić „Z deszczu pod rynnę”, a zwykle w obecnej pracy mamy już jakąs ugruntowaną pozycję.
    No i nie polecam też zmiany co kilka miesięcy bo to w CV wygląda słabo. No chyba że są ku temu wyraźne przesłanki, które łatwo będzie obronic na rozmowie o pracę…

  5. tekh

    Cóż… Najlepiej po prostu nigdy nie mieć pracy etatowej – wtedy nie ma problemu z zastanawianiem się nad jej zmianą lub brakiem zmiany. Dodatkowo robienie lub nierobienie czegoś „bo to w CV wygląda słabo” jak ktoś tu wyżej pisze, wydaje mi się cechą niewolnika.

    Polecam więc własną działalność lub dążenie do życia z kapitału.

    • Grube uogólnienie z tym niewolnikiem. Gdybym w ten sposób podchodził do tematu, to stwierdziłbym że dbanie o klientów własnej działalności to również cecha niewolnika… Praca na etacie to jeden rodzaj kariery, własna działalność to inny rodzaj. Każdy świadomie wybiera swoją ścieżkę. Tak jak dba się o swoich klientów, żeby firma rosła, tak dba się o swoje CV żeby później łatwiej zmienić pracę na lepiej płatną.
      Część etatowców zarabia dużo lepiej od części przedsiębiorców i odwrotnie…. Żyj i daj żyć innym :)

      • tekh

        Dbanie o klienta, a robienie czy nierobienie czegoś „bo o w CV wygląda słabo” – to jednak dwie zupełnie rózne sprawy.

        Naiwnością jest także twierdzenie, że każdy świadomie wybiera swoją ścieżkę zawodową – czy tak może z 5% osób, a i z tych 5% większość często w wieku 30-40 lat.

        Nieco mniejszą, ale nadal naiwnością jest również twierdzenie, że firma rośnie, gdy dba się o klientów – porównaj sobie jak dba o klientów Biedronka czy większość korporacji, a jak dba sąsiad prowadzący spożywczak. Czyja firma rośnie? :)

        Takie twierdzenia zwykle głoszą ludzie mało krytyczni wobec rzeczywistości i myślący naiwno-liberalnym schematem.

        W Polsce chyba nawet przeciętny etatowiec zarabia więcej niż przeciętny przedsiębiorca (jeśli przez przedsiębiorców rozumiemy także prowadzących JDG) – nie wiem jednak za bardzo co chciałbyś udowodnić tą tezą.

        Jak dla mnie to ludzie mogą sobie pracować na etacie jeśli lubią – śmieszą mnie jedynie niektóre „problemy” etatowców :).

        • Ale to „problem” który Ty wykreowałeś w swoim komentarzu :-)
          Dla mnie jako etatowca (ale jednocześnie przedsiębiorcy, bo własną działalność również prowadzę) żadnym problemem to nie jest a i niewolnikiem etatu się nie czuję. Udowadniać niczego nikomu nie chciałem, przedstawiłem jedynie swój punkt widzenia. Na szczęście każdy ma prawo do własnego zdania, dzięki temu jest ciekawiej i merytorycznie podyskutować można :)

          Pozdrawiam serdecznie

          • Greta

            Dwa razy zmieniałam pracę będąc na macierzyńskim. Z sukcesem. Pamiętajcie że dziecko zwykle ma też ojca który też może wziąć zwolnienie w razie choroby dziecka :)

  6. Natalia

    Co do punktu przed zamknięciem projektu. Jak pracodawca jest ok to można umówić się by projekt kordynowac po zmianie pracy . Kwestia chęci i dogadania no i zawsze to dodatkowe zajęcie, płatne.

  7. tekh

    Jest to problem dla etatowców, co zawarte przecież jest w blogonotce, którą komentujemy :).

    Nie ma znaczenia dla tego czy ktoś jest niewolnikiem, co on sam sądzi o swojej sytuacji. Liczą się obiektywne fakty, a nie subiektywne odczucia. W czasach niewolnictwa również większośc niewolników nie czuła się niewolnikami – a jednak nimi byli :). Ludzie mają bardzo duże zdolności do obrony własnego dobrego samopoczucia. Podobnie np. większość osób głupich nie uważa się za głupich, a większość kierowców uważa się za ponadprzeciętnie zdolnych w prowadzeniu pojazdu :).

    Pozdrawiam!

  8. mersi

    Smutny artykuł. Najsensowniej zmieniać pracę, jak się znajdzie nową dobrą pracę, a nie dumać, czy aby nie jesteśmy przed kredytem, ciążą albo premią albo czy projekt nie jest w toku. Halo, jak jesteś potrzebnym pracownikiem, a firma jakoś prosperuje, to zawsze albo projekt jest w toku, albo jesteś przed premią, albo oba naraz ;) raczej nie oznacza to, że masz robić w jednym miejscu do emerytury, bo na zaradnymfinansowo.pl tak kazali.
    Sama zmieniłam pracę, jak projekt był w toku (bo ZAWSZE jest coś do roboty) i przed kredytem i nikt mi nie powie, że to była zła decyzja. Łatwiej się, ekhm, kredyt spłaca z wyższej pensji (a 2+2=4).

  9. M

    Zmieniałam pracę za każdym razem gdy czułam, że nie wykorzystuję w pełni potencjału lub pracodawca nie wywiązywał się z naszych ustaleń. Każda zmiana była poprzedzona otwartymi rozmowami z pracodawcą. Nie przejmowałam się czasem zatrudnienia w CV, bo jak mawia moja koleżanka rekruterka- to jakaś miejska legenda o tych okresach zatrudnienia. Nie liczy się długość tylko jak potrafisz uzasadnić zmianę i co za nią stoi. Pracę zmieniłam w ciąży 2 razy. Raz pół tygodnia przed rozpoczęciem pracy wyszło że jestem w ciąży- dla poczucia bezpieczeństwa pracodawcy pracowałam na zleceniu do 5 mc, a potem dał mi umowę o pracę. Drugi raz w 4 mc na najlepszą pracę życia zarówno pod względem zakresu obowiązków, warunków finansowych, jak i tego jak mnie „jara robota”. Pozdrowienia dla wszystkich bojących się ryzyka w życiu i piąteczka dla tych, którym jest to obce.

  10. Fabian

    Dodałbym jeszcze, że pracy nigdy nie powinniśmy zmieniać pochopnie. Wypowiedzenie umowy o pracę powinno być kwestią przemyślaną oraz powinny być zachowane wszystkie procedury określone w umowie. Tylko wtedy unikniemy zbędnych kłopotów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Obowiązuje regulamin komentarzy. Wymagane pola są oznaczone *