Jedną z największych, choć często niedocenianych korzyści z naszego członkostwa w Unii Europejskiej, jest zunifikowanie praw konsumenckich. Jako kupujący jesteśmy chronieni licznymi przepisami tak samo jak np. Niemcy, Francuzi czy Hiszpanie. Dziś nikogo nie dziwi przecież, że możemy np. zwrócić rzecz kupioną w Internecie w ciągu 14 dni bez podawania przyczyny, co jeszcze do niedawna było nie do pomyślenia.
Od 2023 roku kluczowym prawem konsumenckim obowiązującym w Polsce jest dyrektywa Omnibus, która w założeniu kończy z procederem tzw. pseudo promocji i fałszywych obniżek. To ona wprowadziła znane nam wszystkim sformułowanie „Najniższa cena z ostatnich 30 dni”. Wciąż jednak znajdują się sprzedawcy, którzy próbują wciskać nam kit, a my – w swojej niewiedzy – im to ułatwiamy. Czas zatem szczegółowo omówić założenia dyrektywy Omnibus i wyjaśnić, o co tak naprawdę w niej chodzi. Zapraszam.
Czym jest dyrektywa Omnibus? Rzut oka na aktualne przepisy
Omnibus to zestaw przepisów obowiązujących w Polsce od 1 stycznia 2023 roku. Dyrektywa ta całkowicie zmieniła zasady informowania o obniżkach cen w sklepach stacjonarnych i internetowych. Ma to na celu ukrócenie procederu zwykłego oszukiwania klientów poprzez zawyżanie ceny, rzekomo, „promocyjnej”.
Przepisy są wycelowane w nieuczciwych sprzedawców, którzy sięgają po dobrze znane tricki marketingowe polegające na sztucznym podniesieniu ceny produktu (lub usługi) na chwilę przed tym, jak zostanie on objęty promocją. Jest to prosty zabieg wprowadzania klientów w błąd i kreowania fałszywej okazji zakupowej.
Co zmieniła dyrektywa?
Z punktu widzenia konsumentów, a na tym skupiam się w tym artykule, najważniejszą zmianą jest ograniczenie przypadków fałszywych przecen. Celowo piszę o „ograniczeniu”, ponieważ sprzedawcy wciąż pozwalają sobie na różne sztuczki i po prostu ryzykują nałożeniem kary. Skala tego zjawiska po 1 stycznia 2023 roku jest jednak zauważalnie mniejsza.
Zgodnie z dyrektywą Omnibus, każda promocja musi teraz pokazywać najniższą cenę z ostatnich 30 dni przed rzekomą obniżką – dotyczy to zarówno sprzedaży internetowej, jak i stacjonarnej.
Co to oznacza w praktyce?
Praktyczne zastosowanie dyrektywy Omnibus najlepiej będzie pokazać na konkretnym, prostym przykładzie.
Chcę kupić buty do koszykówki w oficjalnym sklepie jednej z marek sportowych. Widzę, że jeden z odpowiadających mi modeli jest oferowany w promocji w cenie 299 zł (obniżka od ceny regularnej 599 zł). Jednocześnie sprzedawca informuje mnie (co jest jego obowiązkiem), że najniższa cena tych samych butów w ciągu ostatnich 30 dni wynosiła 279 zł.
Ranking najlepszych: Marzec 2025
Najlepsze lokaty, konta i oferty - marzec 2025
- Ranking lokat do 7,6%
- Ranking kont bankowych +880 zł premii
- Ranking kont oszczędnościowych do 7,5%
- Promocje bankowe z gwarantowaną premią $$$
To cenna dla mnie informacja. Po pierwsze: wiem, że obecna promocja wcale nie jest tak atrakcyjna, bo niedawno te same buty były oferowane w jeszcze lepszej cenie – może więc warto poczekać z zakupem? Po drugie: mogę mieć podejrzenie, że sprzedawca delikatnie zawyżył cenę przed wprowadzeniem rzekomej obniżki, co powinno już zapalić lampkę ostrzegawczą i skłonić do rozważenia, czy rzeczywiście warto kupować akurat w tym sklepie.
Dyrektywa Omnibus nie tylko minimalizuje ryzyko przepłacania za zakupy, ale też pozwala wstępnie ocenić, czy mamy do czynienia z uczciwym sprzedawcą, który nie stosuje fortelu sztucznego zawyżania cen przed obniżką.
To jest ważne: Po wprowadzeniu dyrektywy sklepy muszą jasno, w dobrze widocznym miejscu pokazywać ceny: regularną, najniższą cenę z ostatnich 30 dni przed promocją oraz cenę po obniżce. Pozwala to na samodzielne przeanalizowanie faktycznej opłacalności zakupu.
Casus „Black Friday”
Black Friday, Cyber Monday, Dzień Singla – te popularne „święta zakupowe” w ostatnich latach zaczęły przybierać karykaturalną formę. Są sztucznie przedłużane, a do tego sprzedawcy nagminnie pozwalali sobie na – pisząc delikatnie – wprowadzanie klientów w błąd, poprzez sztuczne zawyżanie cen na krótko przed wprowadzeniem fałszywej obniżki.
Dyrektywa Omnibus została wymierzona również w takie praktyki. Obecnie jedynie nieuważny kupujący może „naciąć” się na promocję, która de facto żadną promocją nie jest. Sprzedawcom nie wolno ograniczać się wyłącznie do przekreślenia ceny i poinformowania o obniżce – muszą dać klientom punkt odniesienia, a jest nim właśnie najniższa cena z ostatnich 30 dni.
Osobiście zdarzyło mi się natrafić na tzw. promocje w Black Friday, gdzie sprzedający bez cienia żenady podawali obniżoną cenę… wyższą niż cena z ostatnich 30 dni. Trudno to nawet komentować.
Dyrektywa obowiązuje też sklepy stacjonarne
Sklepy stacjonarne przez długi czas działały na granicy przyzwoitości, ogłaszając wielkie wyprzedaże z obniżkami cen do 50 czy 70 procent. Problem w tym, że przed dyrektywą Omnibus kupujący mieli ograniczone możliwości zweryfikowania tej deklaracji. Normą były sytuacje, w których faktycznie, sklep wprowadzał promocję np. -50%, ale wcześniej sztucznie zawyżał ceny produktów – można było się o tym przekonać zdrapując aktualną cenę przyklejoną do metki, pod którą kryła się poprzednia, znacznie niższa.
Znajdź najlepsze oprocentowanie:
Teraz takie praktyki są zabronione i również sklepy stacjonarne muszą w czytelny sposób informować klientów o najniższej cenie przecenionego produktu z ostatnich 30 dni. Swego czasu głośna była sprawa jednej z sieci sklepów, która została ukarana przez UOKiK, ponieważ udowodniono jej, że zastosowała obniżkę 50% na płaszcz od sztucznie zawyżonej ceny (ta na chwilę przed rzekomą promocją została zmieniona na 500 zł z wcześniejszych 400 zł, dzięki czemu sklep mógł sprzedawać płaszcz za 250 zł i chwalić się obniżką o 50% – realnie było to natomiast 37,5%).
Są wyjątki
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że sklepy muszą informować o najniższej cenie z ostatnich 30 dni jedynie w przypadku deklarowania obniżenia ceny produktu. Jeśli żadnej promocji nie ma, to takiej informacji nie znajdziemy w opisie oferty.
Osobne przepisy odnoszą się do towarów podlegających szybkiemu zepsuciu, jak na przykład świeże owoce czy nabiał. Tutaj sklepy, które stosują promocję, muszą informować o cenie sprzed pierwszej obniżki, a nie z ostatnich 30 dni.
Jeśli chodzi o nowe produkty, dostępne w sklepie krócej niż 30 dni, to w ich przypadku sklep informuje o najniższej cenie obowiązującej od momentu wprowadzenia produktu do oferty. Jeśli natomiast cena od razu je promocyjna, to sklep musi zadeklarować, jaka cena będzie obowiązywać po zakończeniu promocji (np. „Cena 5,99 zł tylko do końca lutego, później 8,99 zł”).
Co z Allegro i innymi platformami zakupowymi?
Platformy zakupowe, takie jak Allegro czy Amazon, również podlegają przepisom dyrektywy Omnibus i tego samego muszą wymagać od działających na nich sprzedawców. Ci drudzy także muszą podawać najniższą cenę z ostatnich 30 dni – samo przekreślenie ceny i wpisanie nowej nie wystarczy. Platforma ma obowiązek udostępnić sprzedawcom narzędzie do prawidłowego wyświetlania cen zgodnie z dyrektywą.
Gazetki sklepów nie są wyjątkiem
Bardzo ciekawym przypadkiem w kontekście dyrektywy Omnibus są gazetki promocyjne, kolportowane np. przez dyskonty spożywcze. Gazetki służą informowaniu o przecenach produktów, co także musi być komunikowane w sposób czytelny dla konsumenta.
Przykładowo: jeśli w gazetce jest informacja o przecenie na kawę, sklep musi podać, ile ta sama kawa kosztowała w najtańszym punkcie sieci w ciągu ostatniego miesiąca. Tak samo sklepy muszą informować o promocjach na swoich banerach, standach, wobblerach reklamowych i innych nośnikach.
Nieprzestrzeganie zasad jest surowo karane
Przedsiębiorcy, którzy lekceważą dyrektywę lub próbują ją omijać, muszą się liczyć z wysokimi karami finansowymi nakładanymi przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Maksymalna grzywna może wynieść nawet do 10% rocznego obrotu firmy, co w przypadku dużych sieci handlowych oznacza ryzykowaniem milionów złotych.
Kary nie są tylko teoretyczne – UOKiK nałożył już kilka takich grzywien, np. na jeden ze sklepów internetowych, który stosował fałszywe promocje i został za to ukarany 200 tysiącami złotych.
Większość postępowań wszczynanych przez UOKiK dotyczy jednak drobniejszych przewinień, jak np. stosowanie określenia „cena referencyjna” zamiast „najniższa cena z 30 dni przed obniżką” czy wyszarzanie tej informacji, przez co jest ona mniej widoczna dla kupujących.
Dyrektywa Omnibus to przykład dobrego prawa wprowadzanego na poziomie przepisów unijnych, które w bezpośredni sposób chroni interesy konsumentów, czyli nas wszystkich. Umożliwia nie tylko uniknięcie fałszywych promocji, ale też wyselekcjonowanie tych sprzedawców, którzy są w porządku i nie próbują oszukiwać swoich klientów.
Co sądzicie o dyrektywie Omnibus? Zdarzyło się Wam kupić coś pod wpływem nieuczciwej promocji? Sprawdzacie najniższą cenę z ostatnich 30 dni czy może nie ma to dla Was znaczenia? Dajcie znać w komentarzu.