„Należy spożyć do…”, „należy spożyć przed…”, „najlepiej spożyć przed…”, „po otwarciu przechowywać w lodówce przez…” – czyli o datach przydatności produktu do spożycia

Czym się różnią od siebie poszczególne oznaczenia daty przydatności produktów spożywczych? Pokazuję różnice pomiędzy „Należy spożyć do…”, „Należy spożyć przed…” a „Najlepiej spożyć przed…”.

Daty ważności jedzenia
Fot. C by ZF

Każdemu z nas zdarza się wyrzucać przeterminowaną żywność. Nie zawsze jest to spowodowane nieprzemyślanymi zakupami – czasami jest po prostu tak, że nie zwróciliśmy uwagi na krótką datę przydatności do spożycia przed wrzuceniem produktu do koszyka. W Polsce mamy poważny problem z marnowaniem żywności, co jest nie tylko nie fair wobec biedniejszej regionów świata, ale także naszych domowych budżetów – za każdy wyrzucony produkt trzeba było przecież zapłacić w sklepie. 

Duży wpływ na skalę marnotrawstwa ma również to, że przeciętny konsument nie potrafi prawidłowo zinterpretować podawanych przez producentów dat przydatności do spożycia. Nie dziwię się temu, bo takie pojęcia, jak „należy spożyć do…”, „należy spożyć przed…” czy „najlepiej spożyć przed…” są naprawdę mylące. Postanowiłem więc je rozszyfrować. Zapraszam. 

„Należy spożyć do…” – co to właściwie oznacza?

To jedna z dwóch najczęściej widywanych na produktach spożywczych informacji dotyczących przydatności do spożycia. Znajdziemy ją na tych produktach, które z założenia powinny być zjedzone w dość krótkim czasie od momentu ich wyprodukowania. Wynika to z faktu, iż szybko tracą świeżość i z reguły jest to dobra informacja dla konsumentów, którzy starają się jeść zdrowo, a przynajmniej świadomie. Takie produkty zawierają mniej (lub wcale) chemicznych substancji konserwujących. 

No dobrze, ale co producent chce nam powiedzieć podając datę, do której należy spożyć jego produkt? Zwracam tutaj uwagę na słowo „należy”, które samo w sobie ma charakter nakazowy. Czyli: jeśli na produkcie widnieje informacja np. „należy spożyć do 25.06.2020”, to następnego dnia produkt nie jest już zdatny do spożycia. Z przeprowadzonych badań mikrobiologicznych wynika bowiem, że już po kilku godzinach od wyznaczonej daty rozpoczyna się proces psucia powodowany przez bakterie czy grzyby. Spożycie takiego produktu już 1-2 dni po terminie może się zatem skończyć rewelacjami żołądkowymi, a nawet poważnymi problemami zdrowotnymi. 

Produktami nietrwałymi, które najczęściej są opatrzone informacją „należy spożyć do…” są  przede wszystkim:

  • Jaja
  • Świeże mleko (nie UHT)
  • Ryby
  • Mięso 
  • Wędliny 
  • Jogurty
  • Sery pleśniowe

Do zapamiętania: „Należy spożyć do…” jest datą graniczną, po której przekroczeniu produkt nie nadaje się już do spożycia. 

Zwracam też uwagę na to, że każdy z nas może we własnym zakresie wydłużyć faktyczny termin przydatności do spożycia niektórych wrażliwych produktów żywnościowych. Służy do tego oczywiście mrożenie, najlepiej po wcześniejszym zapakowaniu produktu próżniowo

„Należy spożyć przed…” – subtelna różnica, która ma znaczenie 

Termin „należy spożyć przed…”, choć bardzo podobny do „należy spożyć do…” w rzeczywistości oznacza coś zupełnie innego. Umieszcza się go na produktach o średniej lub długiej trwałości, zwykle wynoszącej minimum 6 miesięcy. Jest to żywność mniej wrażliwa na zmiany temperatur i inne czynniki zewnętrzne. Przy zachowaniu rozsądnych warunków przechowywania (głównie chodzi o ochronę przed wilgocią i słońcem) żywność taka może być zdatna do spożycia nawet przez wiele lat. 

Ranking najlepszych: Wrzesień 2024

Najlepsze lokaty, konta i oferty - wrzesień 2024

„Należy spożyć przed…” w żaden sposób nie określa, do kiedy żywność musi zostać zjedzona, aby nam nie zaszkodziła. Chodzi tutaj wyłącznie o podanie daty minimalnej trwałości produktu. Czyli: producent deklaruje, że do danego dnia jego żywność zachowa swoje właściwości smakowe, kolorystyczne czy odżywcze. 

Prosty przykład: jeśli kupimy czekoladę, na której opakowaniu widnieje informacja „należy spożyć przed 25.06.2020”, to śmiało można ją zjeść i 26 czerwca, i 10 sierpnia, i 31 grudnia. Nikomu nic się nie stanie. Producent nie daje jednak gwarancji, że po przekroczeniu terminu czekolada będzie nadal tak samo smaczna. Może się np. pojawić na niej biały nalot, co jednak nie wskazuje na zepsucie się produktu – to po prostu efekt wytrącenia się tłuszczu. 

Praktyka pokazuje, że to właśnie z tym terminem konsumenci mają największy problem. Mnóstwo osób wyrzuca do śmieci produkty po przekroczeniu daty „należy spożyć przed…” sądząc, że są one niezdatne do spożycia, a to nie jest prawda. Zwłaszcza tzw. produkty suche, jak makarony, kasze, cukier czy sól, będą nadawały się do zjedzenia nawet kilka lat od daty „należy spożyć przed…”

Przykładami produktów, na których najczęściej widnieje informacja „należy spożyć przed…” są:

  • Makaron
  • Kasza
  • Ryż
  • Olej
  • Kawa
  • Herbata
  • Mrożonki
  • Konserwy 
  • Woda butelkowana 
  • Mieszanki przypraw
  • Produkty instant 
  • Mąka
  • Wysokoprocentowe alkohole
  • Twarde sery 
  • Trwałe suche kiełbasy
  • Sól
  • Cukier
  • Miód 

Wymienione na końcu miód, cukier czy sól to produkty, które właściwie się nie psują i mogą być spożywane nawet po kilkunastu czy kilkudziesięciu latach od wyprodukowania. Prawo nakazuje jednak, aby również w takich przypadkach stosować jakąś datę odniesienia dla konsumentów. Absurd, ale zawsze pozostaje nam też zdrowy rozsądek. 

Do zapamiętania: „Należy spożyć przed…” to data określająca minimalną trwałość produktu, czyli moment, do którego zachowuje on wszystkie swoje właściwości. Po jej przekroczeniu produkt nadal może być bezpiecznie zjedzony. 

„Najlepiej spożyć przed…” – o co w tym chodzi?

Termin „najlepiej spożyć przed…” jest coraz rzadziej widywany na produktach spożywczych, ponieważ już kilka lat temu zaczęła się mu przyglądać Komisja Europejska i zaproponowała jego usunięcie. Powodem był lawinowy wzrost statystyk dotyczących marnowania żywności. Unijni urzędnicy uznali, że „najlepiej spożyć przed…” wprowadza konsumentów w błąd sugerując, że po przekroczeniu podanej daty produkt nadaje się już tylko do wyrzucenia. 

Znajdź najlepsze oprocentowanie:


W praktyce „najlepiej spożyć przed…” oznacza dokładnie to samo, co „należy spożyć przed…”, czyli stanowi jedynie cezurę jakościową produktu. Zjadając go „po terminie” nic złego się nie stanie, poza ewentualnie gorszymi doznaniami smakowymi. 

Specyficzne przypadki 

Od każdej zasady są oczywiście wyjątki. Podobnie ma to miejsce w świecie produktów spożywczych. Zacznijmy zatem od pieczywa, bo z doświadczenia wiem, że tutaj pojawia się mnóstwo wątpliwości. Teoretycznie pieczywo zaliczymy do produktów o niskiej trwałości, a więc np. na zapakowanym w folię chlebie powinna widnieć informacja „należy spożyć do…”. Praktyka jednak pokazuje, że przydatność do spożycia pieczywa można określić… na oko. 

Jeśli komuś nie przeszkadza, że np. chleb jest już mocno nieświeży, zrobił się twardy i dosłownie rozpada się w dłoniach, ale nadal nie ma na nim śladów pleśni, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby takie pieczywo zjeść czy wykorzystać w inny sposób, np. do zrobienia domowej bułki tartej, zapiekanki etc. Osobiście też od lat mrożę chleb i bułki, dzięki czemu znacząco przedłużam ich termin przydatności do spożycia. 

Innym specyficznym przypadkiem są produkty spożywcze w słoikach, puszkach czy szczelnych opakowaniach plastikowych. Być może zauważyliście, że producenci podają na nich bardzo długie terminy przydatności do spożycia, ale z zaznaczeniem, że po otwarciu opakowania produkt trzeba zjeść w ciągu maksymalnie np. 5 dni i przechowywać go w tym czasie w lodówce. Taka informacja zawsze widnieje na dżemach, warzywach konserwowych, konserwach mięsnych i rybnych, pasztetach, musztardach, keczupach oraz sokach owocowych. 

Wynika to z faktu, iż po naruszeniu hermetycznego opakowania umieszczony w nim produkt staje się bardzo wrażliwy na czynniki zewnętrzne, w tym temperaturę. Szybko postępuje w nim proces nagromadzania się bakterii, czyli po prostu psucia. Radzę zwracać na to uwagę, bo mi już raz zdarzyło się wziąć kęs kanapki z dżemem, która jakoś tak dziwnie zalatywała alkoholem ? 

Skąd właściwie wiadomo, jaki jest termin przydatności produktu do spożycia? 

Określa się go na podstawie tzw. badań przechowalniczych. Producent żywności ma obowiązek zlecić je certyfikowanemu laboratorium. Warto przy tym wiedzieć, że producent zgłasza się do laboratorium już z pewnym założeniem – czyli sam określa, jaki jest „mniej-więcej” termin przydatności produktu do spożycia. Te założenia muszą być oczywiście sprawdzone. W tym celu laboratorium przeprowadza oznaczenie mikrobiologiczne, najczęściej dla bakterii, drożdży oraz pleśni. Przeprowadza się 5 prób oraz ocenę organoleptyczną. 

Przykładowo: jeśli producent twierdzi, że jego twarożek typu grani może być przechowywany w lodówce przez 5 dni, to laboratorium przez dokładnie taki czas przeprowadza oznaczenie mikrobiologiczne. Jeśli groźne dla człowieka bakterie pojawiają się w produkcie 6. dnia, będzie to oznaczać, że producent miał rację i taka też data zostanie umieszczona na opakowaniu w formie „należy spożyć do…”. 

Ciekawiej przedstawia się sprawa z produktami o dłuższym terminie przydatności do spożycia, czyli z oznaczeniem „należy spożyć przed…”. W takim przypadku laboratorium zwraca uwagę również na właściwości smakowe, zapachowe i fizykalne (wygląd, konsystencja) produktu, aby móc określić, do jakiej daty będzie on pełnowartościowy dla konsumentów. Zdarza się bowiem, że pomimo bezpieczeństwa mikrobiologicznego, produkt po pewnym czasie jest już tak nieatrakcyjny np. pod kątem smaku, że nie powinien być spożywany. 

Znaliście różnicę pomiędzy „należy spożyć do…” a „należy spożyć przed…”? Zdarzyło się Wam wyrzucić jakiś produkt spożywczy, choć teraz wiecie, że można było go spokojnie zjeść po terminie? Zachęcam do komentowania.

2 komentarzy

  1. Jaro

    Kolejny ciekawy temat. Ja już dawno zwróciłem na to uwagę ale przekonać żonę do tego to już trudniejsze zadanie… Największy problem jest z mięsem – zdarza się kupić w promocyjnej cenie np. filet z kurczaka, jednak po zamrożeniu i odmrożeniu można się tylko domyślić, że w momencie sprzedaży był u kresu swojej przydatności.

    Nieświeże pieczywo, tak jak napisałeś świetnie nadaje się na tosty/grzanki – nawet lepsze od świeżego :)

    Osobiście jeśli muszę wyrzucić żywność to tylko jeśli nieprzyjemnie pachnie lub widać pleśń.

  2. Zawsze zwracam uwagę na podane daty ważności. Szczególnie przy zakupie mięsa wybieram produkty tak, aby miały chociaż te 4-5 dni do końca ważności. Staram się też planować obiady na 2-3 dni do przodu, co znacznie ułatwia kontrolę nad tym, co faktycznie trzeba kupić.
    Ogólnie przyjmuję zasadę, że w lodówce mam tylko to, co naprawdę na najbliższy czas potrzebne. Jedynie produkty typu mąka, makaron, ryż, kasza, produkty w puszkach, mrożonki, itp. – tego mam troszkę więcej, ale też bez przesady.
    Wszystko inne (jajka, mleko, mięso, sery), kupuję tak, by zjadać na bieżąco, i około 2 razy w tygodniu wtedy planuję zakupy.
    A pieczywo od pewnego czasu piekę sam (w maszynie) i mam świeże bułki lub chleb. Spokojnie na 2-3 dni (w zależności od spożycia) wystarcza :).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Obowiązuje regulamin komentarzy. Wymagane pola są oznaczone *