Ty też wyrzucasz 50 zł miesięcznie do kosza? Dlaczego marnujemy jedzenie i jak się tego oduczyć?

Fot. by meineresterampe / Pixabay.com

Te dane zawsze mnie szokują. Według niedawno przeprowadzony – po raz kolejny – badań Polskich Banków Żywności, Polacy rocznie wyrzucają do śmieci ponad 2 miliony ton żywności! Aby to sobie lepiej uzmysłowić, pomyślcie o Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Waga tego betonowego budynku to w przybliżeniu 600 tysięcy ton. Rocznie w naszych koszach na śmieci ląduje więc jedzenie o wadze blisko 3,5 raza większej od PKiN! Dlatego zdecydowałem się napisać poradnik, w którym pokażę Wam, jak nie marnować żywności. To proste, wymaga jednak systematyczności. Zapraszam.

Wyrzucasz jedzenie? Marnujesz pieniądze

Tytułowe 50 złotych to wartość jedzenia, które miesięcznie marnuje jedna polska rodzina. Oczywiście, to tylko statystyka, ale może działać na wyobraźnię. Pomyślmy, że ten problem dotyczy Was, czytelników ZaradnyFinansowo.pl. Rocznie lekką ręką pozbywacie się zatem aż 600 złotych. Te pieniądze można przecież zainwestować, czy po prostu je oszczędzić – z czym większość z nas ma niestety problem twierdząc, że na oszczędzanie nas nie stać.

Polskie Banki Żywności co jakiś czas publikują dane na temat marnotrawstwa jedzenia po polsku. Zwykle temat wraca przy okazji świąt Bożego Narodzenia, bo wtedy faktycznie kupujemy dużo za dużo i pozwalamy temu jedzeniu trafić do śmieci. Polskie Banki Żywności chcą takimi badania zwrócić uwagę na problem głodu, którym w Polsce dotkniętych jest nawet pół miliona dzieci. To tragedia, ale ja do tematu podejdę z perspektywy finansów domowych. Szacunku do jedzenia, a w efekcie poprawienia stanu swojego budżetu, naprawdę można się nauczyć. Poznajcie moje sposoby.

Kupuj tyle, ile jesteś w stanie zjeść

To oczywistość, ale nadal mamy z tym duże problemy. W niedawnym artykule podpowiadałem Wam, jak oszczędzać pieniądze robiąc zakupy. Niezawodnym sposobem jest po prostu robienie listy. Jeśli tworzymy np. 3-osobową rodzinę i planujemy zrobienie rodzinnego obiadu, naprawdę nie ma sensu kupować 2 kilogramów mięsa – nikt tyle nie zje (a przynajmniej nikt dbający o swoje zdrowie). To nie te czasy, gdy trzeba było robić zapasy. W dobie sklepów internetowych i ogromnej podaży produktów spożywczych na rynku, nie ma żadnego sensu kupować większej ilości jedzenia, niż jesteśmy w stanie zjeść.

Zwracaj uwagę na termin przydatności do spożycia

To najczęstszy, podawany w ankietach, powód, dla którego wyrzucamy jedzenie. Przekroczenie terminu przydatności do spożycia. Tu niestety znów kłania się nasza mania kupowania zbyt dużej ilości jedzenia. Osobiście nie mieści mi się w głowie, jak można kupić np. wysoko przetworzone produkty (o bardzo długim okresie przydatności) i ostatecznie wyrzucić je do śmieci z powodu przekroczenia daty na opakowaniu. Po co to kupowaliśmy, skoro nie planowaliśmy zjeść produktu w czasie np. 2 tygodni?

Pamiętajcie jednak, że w przypadku wielu produktów, data przydatności do spożycia ma charakter wyłącznie informacyjny. To, że szczelnie zapakowany ser ma przekroczoną datę o kilka dni, nie jest powodem, aby go od razu wyrzucać. To nadal jest produkt zdatny do spożycia! Z własnego doświadczenia podzielę się z Wami moim sposobem na chleb tostowy, którego notorycznie nie jestem w stanie zjeść przed upływem daty przydatności do spożycia. Nie wyrzucam go – z tych ostatnich kilku kawałków robię sobie np. tosty. Chleb jest poddany obróbce w wysokiej temperaturze i nie mam obaw o jakieś rewelacje żołądkowe. A przy okazji – oszczędzam.

Temat umieszczanie na opakowaniach daty przydatności do spożycia jest na tyle kontrowersyjny, że Unia Europejska planuje zakazanie podawania tej informacji – właśnie z powodu tego, że przyjmujemy ją zbyt dosłownie i bezrefleksyjnie.

Zostało Ci dużo jedzenia? Podziel się!

Problem głodu jest wielką tragedią, również w naszym kraju. Dlatego wszyscy musimy być uczuleni na kwestię dzielenia się jedzeniem. Jeśli macie awersję do brania udziału we wszelakich zbiórkach żywności, prowadzonych cyklicznie np. w marketach, rozejrzyjcie się po prostu dookoła. Być może Waszą sąsiadką jest starsza pani, która z bardzo niskiej emerytury nie jest w stanie zrobić porządnych zakupów i po prostu głoduje? A może znacie jakąś rodzinę, która wstydzi się poprosić o pomoc, choć nie może zapewnić swoim dzieciom drugiego śniadania lub kolacji? Tu naprawdę można się wykazać, wrażliwością społeczną i zaradnością.

Ranking najlepszych: Marzec 2024

Najlepsze lokaty, konta i oferty - marzec 2024

Oczywiście, nie zachęcam do przekazywania potrzebującym jedzenia przeterminowanego. Ale dobrym pomysłem może być obserwacja swoich zachowań żywieniowych. Skoro ostatnim razem w koszu wylądowały 3 plastry sera, 5 plastrów szynki i 4 jogurty, przy okazji następnych zakupów pomyślmy o przekazaniu tej przewidywanej „nadwyżki” potrzebującym. Nic nie stracimy ( i tak byśmy te produkty kupili), a komuś naprawdę możemy pomóc.

Jak nie marnować jedzenia? Prawidłowo je przechowywać!

Wielu z nas – co brzmi absurdalnie – ma problemy z przechowywaniem jedzenia. W efekcie produkty szybko się psują. Wbrew pozorom można takich sytuacji w bardzo łatwy sposób uniknąć. Jak?

  • Warzywa i owoce – po zakupach myjemy je i przechowujemy w lodówce. Warto zapakować je np. w papierowe torby lub dziurkowane folie. Pamiętajcie jednak, żeby do lodówki nie chować bananów, bo bardzo szybko zżółkną. Jabłka również najlepiej jest przechowywać w temperaturze pokojowej.
  • Sałata? Pomyśl o takiej w doniczce – hit ostatnich miesięcy, to sałata doniczkowa. Można ją podlewać i zdecydowanie dłużej będzie nadawać się do spożycia. Sałata przechowywana w lodówce bardzo szybko wyschnie.
  • Mrożony chleb – moim sposobem jest mrożenie bochenków. Kupuję kilka chlebów podczas cotygodniowych zakupów, wrzucam do zamrażalnika i nie przejmuję się terminem przydatności do spożycia. Polecam ten sposób.
  • Wędliny i sery przechowuj w osobnych pojemnikach – jeśli kupujecie pakowane sery i wędliny, starajcie się wyjmować je z oryginalnych opakowań zaraz po otwarciu. Ser dobrze jest przechowywać w pojemniku z dziurkami. Wędliny mogą odpoczywać zapakowane w folię aluminiową, ale niezbyt długo. Dobrym pomysłem jest kupowanie wędlin i sera na plastry – policzcie, ile plastrów dziennie zjadacie i na tej podstawie róbcie zakupy.
  • Półki w lodówce nie są rozmieszczone przypadkowo! – pamiętajcie, że w każdej strefie lodówki panuje inna temperatura. Najzimniej jest na dolnej półce, tej tuż nad wysuwanymi szufladami. Najcieplej u góry – pod oświetleniem. Zwracajcie na to uwagę podczas chowania produktów. Na dolnej półce warto kłaść świeże mięso i ryby. Jajka mogą natomiast leżeć w najwyższej przegrodzie drzwi.
  • Korzystajmy z mrożenia – mrożenie jest złe tylko w programach kulinarnych. W normalnym domu po prostu musimy korzystać z tej metody przechowywania żywności. Mrozić można dosłownie wszystko. Osobiście polecam postępować tak z zupą. Gdy ugotujemy jej za dużo, zawsze warto przelać ją do szczelnego pojemnika i schować w zamrażalniku. Będzie jak znalazł po ciężkim dniu, gdy nie mamy ochoty niczego gotować.

Oczywiście sposobów na mądre przechowywanie żywności jest masa – podzielcie się nimi w komentarzach, bo na pewno macie swoje pomysły.

Resztki? To też jest jedzenie!

Poza produktami przeterminowanymi, zwykle w naszych koszach lądują tzw. resztki. Potocznie określamy tak wszystko, co zostało „z obiadu” lub z procesu jego przygotowania. Jasne, nie wszystko można zjeść (skórki, kości etc.), ale jest także cała masa „resztek”, z których z powodzeniem możemy zrobić nowe danie lub wykorzystać je do innych celów.

Mój sztandarowy przykład to chleb. Choć współczesny chleb jest dosłownie „napakowany” konserwantami, to i tak dość szybko staje się suchy i twardy. Zamiast go wyrzucać, możecie użyć go do zrobienia domowej bułki tartej lub usmażyć z jajkiem – pycha!

Kolejna sprawa – warzywa z gotowania zupy. Popularną włoszczyznę można wykorzystać na kilka sposobów. Osobiście polecam zrobić z nich sałatkę jarzynową. Będzie smaczna i zdrowa, a do tego prawie darmowa, bo zrobiona z produktów, które i tak wcześniej wykorzystaliśmy do przygotowania zupy.

Po obiedzie zostało trochę ziemniaków? Żaden problem. Uwielbiam smażone ziemniaki z dodatkiem boczku i cebuli. Tak samo można potraktować makaron. Wykorzystanie resztek ogranicza tylko nasza wyobraźnia. Posiadacze psów oczywiście mają dużo więcej możliwości – kości i inne elementy po obróbce mięsa będą dla nich wielkim przysmakiem.

Znajdź najlepsze oprocentowanie:


Zdarza się Wam marnować jedzenie? A może jesteście świadomi, że w ten sposób wyrzucacie swoje pieniądze do kosza? Macie własne sposoby na unikanie marnotrawstwa? Zapraszam do komentowania!

20 komentarzy

  1. Andrzej

    Twoje pomysły są dobre, to są jednak podstawy. Zachowanie ludzi związane z żywnością jest prawdopodobnie podobne jak w innych sprawach. Są tacy, którzy „tracą” pieniądze na różne sposoby, więc nie żywność jest problemem, tylko ogólne podejście do życia.
    Ja raczej chciałem zwrócić uwagę na te 50zł mies, czyli 600 zł rocznie. Czy ta kwota jest prawdziwa, czy ot tak policzono tony żywności, a w nich kilogramy lub setki kilogramów opakowań??
    Można lepsze byłoby porównanie jaki procent wydatków na żywność marnujemy (wyrzucamy zakupioną żywność). Zdrowy rozsądek podpowiada mi, że bardzo małą część. Większość osób, które kupuje żywność na bieżąco i praktycznie nie wyrzuca nic. Jest pewnie sporo osób, które kupuje dużo i trochę wyrzuca, ale procentowo to też niewielka cześć kosztów jedzenia.
    Chciałem jednak zwrócić uwagę na Twój błąd – błąd dostępu. Jak widzisz, że dla 3 osobowej rodziny ktoś kupuje 2kg mięsa, to nie znaczy że się to zmarnuje. Może tak jak Ty mrozisz chleb to oni mrożą gotowe obiady na tydzień?
    Z samego widoku ile kto kupuje nie można NIC wywnioskować!
    pozdr. A.

  2. aj

    „To nie te czasy, gdy trzeba było robić zapasy.” Powiedz to tym w Donbasie, albo w Ługańsku. Raczej nie przytakną. W USA ready.gov proponuje zapas na 3-dni, jedzenia o długiej dacie przydatności, a to kraj w którym nie mają dłuższych problemów niż huragan. Rząd Szwajcarii promuje tygodniowy zapas, ale to wiadomo, góry. Kupowanie na styk, to gwarancja, że braknie, w najmniej oczekiwanym momencie. Zapasy trzeba rotować.

  3. Jeszy

    Ja wychodzę z założenia że np gdy jemy obiad nałożyć sobie mniej, lepiej dołożyć niż wyrzucić, i ogółem póki produkty nie są zepsute trzeba je jeść i tyle nie otwierać za wiele rzeczy na raz i takie sprawy, ja dosyć mało rzeczy wyrzucam, rzadko się to zdarza.

  4. Z resztek robię przede wszystkim sałatki i zapiekanki – zapiekać można tak dużo rzeczy i takie fajne dania z tego wychodzą, że aż żal wyrzucać. A moim sposobem na nie marnowanie jedzenia jest planowanie posiłków (nie tylko obiadów) na tydzień do przodu i kupowanie tylko produktów, które będą mi potrzebne na te posiłki. Choć i tak coś zdarza się wyrzucić (mimo że mam psa, bo niestety nie wszystko można psu dać).

  5. Dobrze, że ktoś poruszył ten temat bo ludzie teraz i wcześniej nie wiedzieli co mają kupować i podejrzewam, że będzie tak jeszcze bardzo długo. Powinno się to wynosić ze szkoły, ale oczywiście tam tego nie uczą, a skoro ludzie zakończyli edukacją to mają gdzieś poczytać czy dowiedzieć się o takim czymś jak planowanie.

    • KB

      Przecież chleb w wypieku odroczonym (pieczenie w marketach) jest realizowane z zamrożonego ciasta. Większość z nas jada mrożone pieczywo, choć o tym nie wie. Mrożenie po wypieku jest również możliwe. Moim zdaniem jakość pieczywa nie spada przez to poniżej ogólnie akceptowanego standardu.

      • Sionna

        Moja mama od lat mrozi chleb, szczególnie na okresy, gdy sklepy są pozamykane, typu święta czy niedziela (a mieszka w małej miejscowości z jednym sklepem). Nikt się nie pochorował od tego, a chleb nie traci na świeżości.

  6. Kamil

    Tak – przyznam się, że zdarza mi się wyrzucać do śmietnika resztki jedzenia. Ciężko jest się tego oduczyć, bo czasami człowiek nie ma już ochoty na kończenie jakiegoś dania powiedzmy po 2 godzinach. Faktycznie jest to koszt rzędu 50zł, ale sądzę, że wiele polskich rodzin po prostu nawet tego nie odczuwa.

  7. „Lepiej odchorować niż ma się zmarnować”, a tak na poważnie, to warto robić zapasy np.przetwory na zimę: takie leczo czy dynia w occie to raj dla podniebienia w zimowe dni. Racjonalne zakupy, przetwarzanie tego co zostało, mrożenie to proste kroki do tego, aby nie wyrzucać żywności.

  8. Tomasz

    Najlepsze sposoby przechowywania żywności to suszenie (głównie zioła, niektóre owoce i warzywa), mrożenie, kiszenie (kisić można nie tylko kapustę i ogórki) i pasteryzacja. Wielu ludzi coraz częściej zaczyna powracać do zasad naszych dziadków i pradziadków, które de facto w większości są bardzo zdrowe i mądrzejsze od tego, co się obecnie propaguje wszędzie wkoło. Warto wykorzystać nawet mały kawałek działki, parapet w domu czy balkon, by mieć swoje zdrowe warzywa i zioła. Dla posiadających ogród – zbiory warzyw można przez zimę przechować w kopcu lub w doniczkach z ziemią w piwnicy lub garażu.
    Warto kupować jak najmniej przetworzone produkty (mniej chemii, więcej witamin) i samemu przyrządzać posiłki wedle potrzeby. Jeśli tuż po zakupie zorientujemy się, że nie zdołamy przejeść danego produktu w przeciągu kilku dni, warto go zamrozić.
    Co do pozostałości po posiłkach, z wielu z nich można przyrządzić inne dania.

  9. Stefanov

    „To nie te czasy, gdy trzeba było robić zapasy.” – a będziesz za mnie chodzić do sklepu codziennie? Bo ja nie mam na to czasu.

  10. Alexa

    Oszczędzanie na utrzymaniu psa poprzez dawanie mu kości z zupy może się skończyć kosztownym leczeniem weterynaryjnym lub nawet śmiercią zwierzaka!
    Utylizacja zwłok psa nawiasem mówiąc też kosztuje, a „zakopanie na działce” grozi karą finansową.
    Myślisz że przesadzam? Ugotowane kości (a także surowe kości z drobiu i królicze) często pękają w ostre „drzazgi”, które mogą przebić jelito. Wielka mi oszczędność.
    Wiem, że rady z tego artykułu były pisane w dobrych intencjach, ale polecanie dawania zwierzętom gotowanych kości jest nieodpowiedzialne, i jest to właśnie jedna z tych „oszczędności”, które mogą poskutkować ogromnymi kosztami.
    W ogóle karmienie psów i kotów resztkami jest „oszczędnością” tego rodzaju. Resztki z naszych potraw często zawierają cebulę lub czosnek, które powodują u psów anemię. „Od czasu do czasu nie zaszkodzi”?? Psy regularnie karmione resztkami zawierającymi cebulę naprawdę mają anemię. Tak jak mówię: wiem, że nie miałeś złych intencji, ale skarmianie zwierzętami resztek ze stołu to bardzo szkodliwy nawyk, który skutkuje pogorszeniem zdrowia zwierzęcia i/lub zwiększonymi wydatkami na weterynarza. Dla psów toksyczne są też np. winogrona i rodzynk, więc oddanie psu resztek sernika to też głupi pomysł, nie tylko ze względu na cukier. W takich resztkach niebezpieczeństwa czają się na każdym kroku.
    Również przekonanie starszych ludzi, że chleb lepiej dać ptakom niż zmarnować, jest bez sensu. Ptactwu wodnemu (kaczki, łabędzie) chleb bardzo szkodzi. Chleb rzucany na trawniki gołębiom często pleśnieje, stanowiąc zagrożenie dla zwierząt. Gołębie karmione chlebem mnożą się na potęgę, i bywają w miastach istną plagą, roznoszą choroby. Bywają nazywane „latającymi szczurami”.
    Zazwyczaj lepiej już zmarnować, niż dawać zwierzętom. Trzeba dość rozległej wiedzy, by wiedzieć jakie resztki można dawać jakim zwierzętom, i jak duże porcje tych resztek są odpowiednie.
    Wracając do psów, większość otyłych psów to te, które właściciele karmią lub dokarmiają „ludzkim” jedzeniem. Część normalnych artykułów z naszego stołu jest dla psów zwyczajnie trujących. A promowanie podawania gotowanych kości jest zwyczajnie niebezpieczne.

  11. Margo

    co jakiś czas jestem na siebie zła, bo robiąc rzadko większe zakupy „oszczędzam” kupując zdrową żywność, dużo owoców, sałaty, jogurtów, po czym wyrzucam zwiędnięte sałaty, spleśniałe ananasy czy jarmuż, którego NIGDY nie miałam odwagi spróbować, ale zawsze chcę się poprawić i zdrowo odżywiać

  12. Andrzej

    Z myciem warzyw przed wstawieniem do lodówki to trochę nie bardzo, bo zmywasz naturalne i te sztuczne substancje ochronne, w dodatku wilgoć to idealne środowisko do rozwoju pleśni itp, więc to prosty sposób na szybko popsutą a więc wyrzuconą żywność. To samo tyczy się tego uogólnienia jakie zostało tu zastosowane że warzywa i owoce to od razu lodówka. Jest masa warzyw i owoców którym chłodzenie nie służy. Wystarczy spojrzeć jak to jest rozplanowanie w większych sklepach to co powinno być chłodzone jest w chłodniach to co nie musi/nie powinno jest na stołach.

  13. Paulinkar

    Mój chłopak marnuje jedzenie ,bo na przykład mówi ze na pewno zje tyle bo jest głodny i się upiera a później jak juz mu się nie chce wyrzuca a kilka dni później nie ma co jeść i ja nie wiem jak go oduczyc taki sposób to na niego nie zadziała

  14. xam

    imo:
    1.zawsze pakowac w knajpie to co zostalo a bylo dobre (1zl za opakowanie, jak w ogole dolicza to nic)
    2.kupiwac wileopaki, na przykład 3 masla , pare sokow itp, mozna zamrozic lub obecnie – trzymac na zewnatrz (choc tu uwaga z wahaniami temp.)
    3.krojony chleb do zamrazaki potem na przykład toster i jest petarda:)

    ps boczek super ale znajdz pan cos bez Azotuny Sodu aka E250 (na razie udalo mi sie 1 rodzaj i producenta!!) A wedliny czy kabanosy to lepiej sobie w ogole odpuscic + kilka lat zycia..

  15. Abi

    Mam bardzo prosty i skuteczny sposób na niewiędnącą sałatę w lodówce: po prostu wkładam ją do miski i wlewam wodę do takiego poziomu, by korzeń był zanurzony. Nigdy nie zdąży zwiędnąć. Raz przypomniałam sobie o takiej sałacie po prawie miesiącu i nadal była soczysta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Obowiązuje regulamin komentarzy. Wymagane pola są oznaczone *