Czy dzbanek filtrujący wodę się opłaca? Obliczenia + moje doświadczenia

Dzbanek filtrujący wodę: co to jest? Jak działa? Czy się opłaca? Zalety i wady dzbanków filtrujących. Ile kosztuje dzbanek, wymienne filtry i przefiltrowana woda? Czy warto?

Fot. C by Dafi

Woda to temat… rzeka. Wielokrotnie podejmowałem go już na moim blogu, bo rzeczywiście akurat to medium daje nam szerokie pole do popisu w zakresie szukania oszczędności. Jak już wiecie z jednego z moich artykułów, kupowanie wody butelkowanej jest skrajnym przejawem rozrzutności. Zapytacie: co w zamian? Może to być filtr odwróconej osmozy, ale nie da się ukryć, że trzeba w niego sporo zainwestować na start i sporo wody się marnuje. Bardzo ciekawą opcją wydaje się natomiast dzbanek filtrujący wodę. Trochę mi zajęło, zanim zabrałem się do napisania tego artykułu, ale chciałem najpierw sam szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie: czy dzbanek filtrujący do wody rzeczywiście się opłaca? Dostatecznie długo testowałem to rozwiązanie, aby móc wyrazić rzetelną opinię, oczywiście popartą obliczeniami. Jeśli więc wahacie się przed zakupem takiego dzbanka, to koniecznie przeczytajcie ten artykuł.

Dlaczego w ogóle warto filtrować wodę z kranu?

Sami dobrze wiecie, że z jakością kranówki bywa bardzo różnie. Choć coraz więcej samorządów chwali się inwestycjami za grube miliony euro, dzięki którym dostarczana przez zakłady wodociągowe woda ma w niczym nie ustępować tej butelkowanej, to nadal nie wszędzie tak jest.

Problem stanowi nie tyle sama woda, co sieć, którą jest dostarczana do naszych domów i mieszkań. Logika podpowiada, że 30-letnia instalacja wodna w bloku z wielkiej płyty raczej nie grzeszy czystością i z pewnością „wzbogaca” wodę o różne rzeczy, których pewnie nie chcielibyśmy pić. Chodzi głównie o metale ciężkie. Gdy dodamy do tego przykry smak chloru, mamy już dostateczny powód, aby jednak tę kranówkę filtrować przed spożyciem.

Jak działa dzbanek filtrujący wodę? Co to właściwie jest?

Zacznę od opisu dla tych, którzy nigdy nie widzieli i nie trzymali w rękach takiego dzbanka. Składa się on z dwóch plastikowych zbiorników na wodę – jeden wkłada się drugi. Pierwszy służy do nalewania wody z kranu, w drugim natomiast zbiera się woda już przefiltrowana. Oczywiście wcześniej musi ona przepłynąć przez wkład filtrujący, który umieszczamy na dnie pierwszego zbiornika. Zasada działania jest więc banalnie prosta.

W komorze na wodę z kranu można umieścić różne wkłady filtrujące. Gdy kupowałem mój dzbanek, producent dokładał do niego 2 filtry standardowe oraz 1 filtr magnezowy. Szczerze napiszę, że nie wyczułem jakiejś specjalnej różnicy w smaku wody. Filtry standardowe wychwytują tylko niewidoczne gołym okiem zanieczyszczenia oraz zbędne związki chemiczne. Filtr magnezowy dodatkowo ubogaca wodę w magnez, czyli bardzo wartościowy minerał. To nie wszystko. Dostępne są również inne rodzaje wkładów, w tym bardzo popularne z węglem aktywnym, które usuwają nieprzyjemny smak chloru i metalu.

Ile to kosztuje dzbanek do filtrowania wody?

Dzbanki filtrujące dostarcza kilku popularnych na polskim rynku producentów. Są to przede wszystkim:

  • Dafi
  • Brita
  • Aquaphor
  • Wessper

Aby przemycić do tego artykułu konkrety, muszę się „pochwalić”, który dzbanek ja wybrałem – wiedzcie, że nie jest to żadna reklama. Zdecydowałem się na produkt marki Dafi z czysto prozaicznego powodu: wypadał najkorzystniej cenowo.

Wybrałem model Luna o pojemności 3,3 litra, z trzema wkładami filtrującymi oraz bidonem. Ten bidon akurat nie był mi jakoś szczególnie potrzebny, ale taki zestaw na Allegro kosztował mnie kilka miesięcy temu 42,99 zł, dzięki czemu łapałem się na darmową przesyłkę Smart. Dziś (październik 2019) widzę, że cena wzrosła do 44,90 zł.

Ranking najlepszych: Październik 2024

Najlepsze lokaty, konta i oferty - październik 2024

Co dostajemy za te około 45 złotych? Oczywiście dzbanek i do tego trzy wkłady filtrujące – 2 standardowe oraz 1 magnezowy. Producent informuje, że jeden taki wkład powinien wytrzymać około miesiąca, jednak zaznacza też, że jest to uzależnione od jakości wody. Po czym poznać, że filtr już się kończy? Z moich obserwacji wynika, że woda jest znacznie wolniej filtrowana. Osobiście wymieniam wkład właśnie co miesiąc, zaznaczając to sobie na wskaźniku umieszczonym na pokrywce dzbanka.

Tutaj mała dygresja, która jednak przyda nam się już za chwilę. Największą, poza finansową, korzyścią z zakupu dzbanka jest dla mnie to, że praktycznie z dnia na dzień zacząłem pić o wiele więcej wody. Jasne, początkowo się do tego zmuszałem, żeby „uzasadnić” przed sobą ten wydatek. Z czasem jednak naprawdę weszło mi to w krew i prawie nie sięgam już po soki owocowe. Bez żadnego problemu wypijam ponad dzbanek przefiltrowanej wody dziennie, czyli około 2 litry (całkowita pojemność dzbanka nie odpowiada ilości wody, jaką można w nim jednorazowo przefiltrować).

Biorąc pod uwagę, że wkład filtrujący wymieniam co miesiąc, w ciągu 30 dni wypijam około 60 litrów przefiltrowanej wody. Trzeba jednak do tego doliczyć wodę dodawaną do np. zupy, „szejków” oraz czajnika, bo w takich celach również jej używam. Szacuję, że miesięcznie wykorzystuję jakieś 130 do 150 litrów wody z dzbanka filtrującego.

Liczymy czy dzbanek filtrujący się opłaca!

150 litrów wody to niby nie dużo, ale gdybym chciał kupić ją w wersji butelkowanej w sklepie, to nieźle odczułbym to w portfelu. Nawet najtańsza woda źródlana dostępna w popularnym dyskoncie kosztuje 59 groszy za 1,5-litrową butelkę. Jak łatwo policzyć, w każdym miesiącu potrzebowałbym 100 butelek, za które zapłaciłbym aż 59 złotych! Koszt 150 litrów wody kranowej jest marginalny, bo wynosi jakieś 1,5 zł, patrząc na aktualne ceny wody.

Nie potrzeba kalkulatora, aby zauważyć, że zakup dzbanka filtrującego zwraca się po mniej niż miesiącu. Oczywiście po zużyciu wkładów dołączonych do zestawu trzeba je kupować osobno. Na razie zainwestowałem w oryginalne wkłady Dafi typu Standard – przy zakupie paczki 10 sztuk koszt jednego wkładu wynosi nieco ponad 8 złotych.

Czyli w przybliżeniu, doliczając do tego koszt wody z sieci, miesięcznie za czystą wodę do picia i gotowania płacę jakieś 10 złotych. Za tę cenę mógłbym kupić zaledwie 17 1,5-litrowych butelek najtańszej wody źródlanej. Wniosek? Zakup dzbanka filtrującego bez wątpienia się opłaca.

Ważne! Są to wyliczenia dla jednej osoby. Jeszcze większą oszczędność zauważą np. rodziny z dwójką dzieci, choć w takim przypadku trzeba będzie zużyć więcej wkładów filtrujących w miesiącu – wydajność wkładu to około 200 litrów wody. Zachęcam Was do wykonania obliczeń z uwzględnieniem indywidualnej sytuacji.

Znajdź najlepsze oprocentowanie:


Żeby nie było tak kolorowo: Wady filtrującego dzbanka do wody

Rzetelna recenzja musi uwzględniać jakieś wady produktu, a w tym przypadku jedna rzecz bardzo mi przeszkadza. Chodzi o to, że zgodnie z zaleceniami producenta przefiltrowaną wodę należy wypić w ciągu maksymalnie 12 godzin. Nie byłoby to może jakoś szczególnie problematyczne, gdyby nie fakt, że nie zawsze mam taką możliwość lub zwyczajnie ochotę na to, aby wypić całą szklankę wody na raz. Poza tym wkład filtrujący musi być stale zanurzony w wodzie, co wymusza ciągłe uzupełnianie dzbanka kranówką.

Na początku strasznie mnie to irytowało, ale z czasem wypracowałem sobie na to sposób. Staram się pić przefiltrowaną wodę na bieżąco oraz przelewać ją do szklanek, aby móc uzupełnić poziom w dzbanku świeżą kranówką. To się sprawdza i dziś nie jest już dla mnie uciążliwe.

Kolejną ewidentną wadą dzbanka filtrującego jest to, że proces filtracji trochę trwa. Nie jest tak, że nalewacie kranówki do dzbanka i od razu możecie sobie nalać czystą wodę do szklanki. Trzeba poczekać około 5 minut, aż pierwsza partia wody się przefiltruje, a następnie nalać kolejną (pierwszy zbiornik ma zbyt małą pojemność, aby zrobić to na raz). Słaba opcja dla tych, którzy wpadają spragnieni do domu np. po treningu.

Wspomnę o jeszcze jednej wadzie, której osobiście nigdy nie doświadczyłem – chodzi o problem zakwitania wody w dzbanku. Jego ścianki są przezroczyste, dzięki czemu woda jest wystawiona na działanie promieni słonecznych. Zachodzą więc idealne warunki do rozwijania się w niej glonów i bakterii. Aby tego uniknąć, wystarczy przechowywać dzbanek z dala od okna, najlepiej w szafce lub spiżarni, a także na bieżąco spożywać wodę.

Butelka filtrująca wodę

Poza dzbankami na rynku dostępne są również butelki filtrujące, w założeniu przeznaczone dla osób, które np. chcą sobie nalewać wody z kranu w pracy, w szkole czy z miejskich poidełek. Sam miałem taką butelkę, ale już jej nie używam – gdy wychodzę, zabieram ze sobą wspomniany już bidon, do którego wcześniej nalewam przefiltrowaną wodę z dzbanka. To mi z reguły wystarcza.

Z mojej perspektywy sprawa jest prosta: zakup dzbanka filtrującego jest bardzo opłacalny, wydatek zwraca się w ciągu miesiąca, a później przynosi naprawdę duże oszczędności. Oczywiście docenią to tylko osoby, które kupują wodę w butelkach, bo z różnych powodów nie chcą pić tej prosto z kranu. Jest to również świetna alternatywa dla wszystkich, których nie stać na filtr odwróconej osmozy lub zwyczajnie nie chcą w niego inwestować chociażby z uwagi na spore marnotrawstwo wody. Nie zapominajmy również, że dzbanek filtrujący wodę doskonale wpisuje się w filozofię Zero Waste.

Macie dzbanki filtrujące do wody w swoich domach czy biurach? Jesteście zadowoleni z tego zakupu? A może po przeczytaniu mojego artykułu zaraz zabierzecie się za szukanie takiego dzbanka dla siebie? Zapraszam do komentowania!

22 komentarzy

  1. Karolina

    Dzbanek jest bardzo opłacalny, jest tylko jeden problem: nie odpowiada mi smak przefiltrowanej wody… Kupuję więc butelkowaną źrodlaną ?

  2. Hallawia

    Niestety, zero waste to to nie jest – zużywamy filtr. Jak się go utylizuje? W końcu zawiera prawdopodobnie zebrane metale ciężkie i jonowymieniacze. ?
    Za to jest to na pewno less waste, bo nie używamy plastikowych butelek.

    • Czołem Bartek! Super, że Brita się u Ciebie sprawdza :-).
      Tak jak pisałem – u mnie też się nie pojawiły, bo nie trzymałem nigdy dzbanka na słońcu, a samą wodę zużywam w miarę na bieżąco. No ale wyczytałem takie opinie o dzbankach w sieci, więc będąc fair, warto o tym wspomnieć.

    • Maria

      Od wielu lat używam Dafi, to jest mój drugi dzbanek tej firmy, bo poprzedni podkradł mi syn i nigdy żadnych glonów nie widziałam, chociaż dzbanek stoi na szafce. Nie na słońcu, ale na blacie.

  3. Fanka Osmozy

    No cóż, dzbanki są okej, ale należy pamiętać, że filtr w takim dzbanku to nic innego jak węgiel. Jeśli zalezy nam wyłącznie na poprawie smaku i zapachu wody, to okej.
    Ale jeśli zależy komuś na porządnej filtracji z wszelkich zanieczyszczeń, odwrócona osmoza to najlepsze wyjście. Jasne, trzeba w nią zainwestować, ale tu chyba nie chodzi o oszczędzanie pieniędzy, tylko plastiku i zdrowia :) A nie wiem czy wiecie – odwrócona osmoza to najbardziej dokładny system filtracji wody jaki istnieje. Przeciwnicy powiedzą: oczyszcza z minerałów. Tak, ale nowoczesne filtry potrafią to ograniczyć albo posiadają wkład mineralizujący (tak jak np. mój – Ecoperla Rosa). Przynajmniej wiem, że moja woda z kranu jest dobrej jakości, bez bakterii, metali ciężkich, antybiotyków, chloru… I mnóstwa innych substancji. Pomijając to, że wkłady wymienia się raz na rok i oszczędza się naprawdę sporo plastiku.

  4. MariolaM

    Jeśli woda w dzbanku stoi dłużej niż 12h, można ją przegotować, czy dobrze myślę?
    Poza tym jeśli długo nie jest wymieniona np. przez całą noc to zamiast ją brać do zagotowania, podlewam nią kwiatki domowe :-)
    Fakt, dzbanek filtrujący naprawdę się opłaca, a w marketach naprawdę bywają super promocje. Swój dzbanek Dafi 4l kupiłam za niecałe 10 zł w Kauflandzie, wkłady też wychodziły mniej niż 10 zł, a zdarzają się ciągle promocje, w Carrefour kupiłam 5 filtrów za 24,99zł. Nie chce mi się bawić w przesyłki z allegro, bo wtedy znów zanieczyszczam środowisko, bo sprzedający musi w coś paczkę opakować i produkujemy kolejne śmieci…

    • Mariola, myślę, że można ją śmiało przegotować. Zresztą, wydaje mi się, że nic strasznego się nie dzieje, jeśli czasem postoi w dzbanku trochę dłużej :-).
      A 5 filtrów za 25 zł to świetny deal!

      • MariolaM

        Tak sobie pomyślałam, że się pomyliłam, to były 3 filtry za 24,99zł, co i tak jest dobrym dealem (choć 5zł za filtr by było jeszcze lepiej).
        Pozdrawiam i „daję pozytywny feedback” autorowi dobrych artykułów – robisz dobrą robotę.

  5. Grzegorz

    Cześć Mateusz, bardzo fajny artykuł, przemyślany i konkretny. Sam od jakiegoś czasu korzystam z dzbanka firmy Brita i jestem zadowolony, nawet bardzo. Kupuję filtry w większych ilościach przez co bardziej się opłaca, a razem z rodziną potrafimy dziennie nawet 10l zużyć do herbat, kaw i soków. Do smaku idzie się przyzwyczaić ale za to zdrowie dużo lepsze.

    Najbardziej da się zauważyć to w stanie czajnika, posiadam porządnej firmy czajnik i przed dzbankiem musiałem go czyścić z osadu co jakieś 2-3 dni, zaraz było naprawdę dużo kamienia i innych rzeczy. Teraz czyszczę tylko przy wymianie filtra, czyli około co 3 tygodnie.

    Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy!

    • Cześć Grzegorz!
      Dzięki za Twój komentarz i miłe słowa!

      10 litrów dziennie to sporo – to już są konkretne oszczędności :-).
      Co do czajnika, to ciekawa uwaga. Ja nigdy nie miałem wielkiego problemu z kamieniem, więc nawet o tym nie pomyślałem, ale to w sumie kolejny plus dzbanka filtrującego.

      Trzymaj się!

  6. Silver

    Dzbanek filtrujący nie jest taki idealny. Używam go od lat, nawet od nowości czajnika stosowałem filtry Dafi dla bardzo twardej wody – i co? Kamień i tak powstał. Kalkulacja to jedno, ale na moim prostym przykładzie nie usuwa w takim stopniu, aby czuć się pewnie. Do picia – jasne woda się nada tylko trzeba mieć świadomość, że jeśli woda z kranu nie jest najlepszej jakości, ma posmak metaliczny itp to dzbanek ile wyłapie to wyłapie, ale trzeba mieć świadomość, że taka woda nie powinna być głównym źródłem.

  7. Bartek

    Ja piję wodę z kranu. Używanie dzbanka filtrującego będzie dodatkowym kosztem, a nie oszczędnością.
    Raz spróbowałem wody z takiego dzbanka i mi mniej smakowała niż kranówka.

  8. galla

    Trochę się przyczepię :) Do gotowania trochę bez sensu używać przefiltrowaną wodę, więc do przeliczeń zastosowałbym tylko to co bezpośrednio pijesz, czyli 60l. Wtedy miesięczny koszt kupowanej wody będzie wynosił niecałe 25zł (przyjmując podaną cenę), czyli mniej niż koszt filtrów.

  9. Krzysiek

    A czy po wyczerpaniu przefiltrowanej wody nie prościej by było wyjąć filtr i włożyć go np. do kubka z wodą, a nie ciągle na siłę zalewać go wodą.

  10. Jorge Martinez

    A czy filtry z dzbanka poddaje się recyklingowi czy lądują w ziemi jako śmieć? Do jakiego worka należy je wrzucać, do żółtego? Butelki pet są chyba w 100% odzyskiwane. Mam nadzieję…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Obowiązuje regulamin komentarzy. Wymagane pola są oznaczone *