Wyprzedaże – tylko Ci się wydaje, że to Ty jesteś łowcą

Fot. © Nomad_Soul - Fotolia.com

Witaj! Podobno najgorętszy czas już za nami. Kto się nie obkupił – ten trąba. Chodzi oczywiście o wyprzedaże, które rokrocznie, najczęściej w styczniu, rozgrzewają Polaków do czerwoności. Celowo nie piszę „Polki”, bo jak się okazuje, w wyszukiwaniu „hiper, mega promocji” powoli zaczynają brylować panowie.

No to teraz chwyć tę swoją koszulkę za 9 złotych (przecenioną, a jakże, z 29) i zastanów się – ile ona tak naprawdę jest warta? To Ty zarobiłeś, czy na Tobie zarobiono? Zapraszam do mojej analizy zjawiska zwanego – WYPRZEDAŻĄ SKLEPOWĄ.

Co to jest wyprzedaż?

Sięgając do znaczenia tego słowa powinienem napisać, że jest to po prostu obniżanie cen produktów, które sklep chce czym prędzej sprzedać. I jest w tym sporo racji. Za chwilę wrócę do tego wątku.

Generalnie jednak wyprzedaż, to jedynie chwyt marketingowy wymyślony na potrzeby… świąt Bożego Narodzenia. Dyrektorzy wielkich sieci handlowych pewnego dnia zauważyli, że po tym, jak obłowili się przed świętami, nagle zaczynają notować duże spadki sprzedaży. Powód jest prosty – klienci się spłukali. Jak ich przyciągnąć na kolejne zakupy? Zróbmy promocję! I tak narodziła się ta idea. Sklep nie chce, żebyś zaoszczędził. Chce, żebyś wydał jeszcze więcej.

Drugą, pewnie jeszcze ważniejszą podstawą wyprzedaży, jest konieczność wymiany kolekcji. Tajemnicą poliszynela jest to, która kolekcja jest „stara”, a która „nowa”. Podobno można to odróżnić, ale mi się jakoś nigdy nie udało. Generalnie jednak sklep u schyłku „sezonu” ma w magazynach pełno ciuchów, które za chwilę będą albo niemodne, albo niepraktyczne. Ciężko przecież sprzedać zimową kurtkę w maju (choć ja, z natury człowiek przezorny, chętnie bym taką kupił). Dlatego pada hasło – robimy wyprzedaż. Sklep przecenia towar, aby skusić klientów.

Jednak zupełnie inną kwestią jest to, czy napis SALE ma jakiekolwiek potwierdzenie w rzeczywistości.

Czy wyprzedaż oznacza, że kupujemy taniej?

Umiem liczyć i uważam, że bardzo się ta umiejętność w życiu przydaje. Szczególnie na zakupach. Podam Wam historię z życia. Kilka lat temu robiłem zakupy w jednym ze sklepów odzieżowych. Interesowała mnie kurtka, tzw. pilotka. Podobno była przeceniona. O 70 procent. Super, okazja. Problem w tym, że stara cena (199.00) została zastąpiona wielce mnie rozczarowującą wartością 159.00. Poprosiłem panią, która się w okolicy kręciła o wyjaśnienie. Dlaczego 70% w wydaniu sklepu cudownie zamienia się w 20%? Kto próbuje mnie oszukać?

Pani oczywiście tłumaczyła, że to pomyłka, że metki się posklejały i tak dalej i tak dalej. Mało mnie to interesowało. Nie lubię być oszukiwany i pilotki do dziś się nie dorobiłem. To powinna być jednak przestroga dla Ciebie – uważnie wszystko sprawdzaj i nie wierz na słowo. Możesz stracić dużo kasy przy okazji żyjąc z piętnem człowieka, który dał się łatwo zmanipulować.

Ranking najlepszych: Marzec 2024

Najlepsze lokaty, konta i oferty - marzec 2024

No właśnie – manipulacja. To słowo-klucz przy okazji wyprzedaży. Moja znajoma często po odbyciu tournee po sklepach obwieszcza światu, że właśnie dzięki promocjom zaoszczędziła 100 złotych. Zwykle wtedy pytam – a ile wydałaś? Bo przecież fakt kupienia czegoś „w promocji” nie zmienia układu sił – to Ty musiałeś zapłacić, a sklep tę zapłatę przyjął. Nigdy nie jest odwrotnie.

Dlatego osobiście nie biorę udziału w zawodach pod tytułem „chodzenie na promocję”. Kupuję to, co jest mi potrzebne i ewentualna przecena jest tylko miłym dodatkiem.

Na co uważać na wyprzedażach?

Oprócz wspomnianych wyżej prób jawnego oszustwa, sklepy mają również inne ciekawe sposoby na wyciągnięcie od nas pieniędzy. Nie wszystkie są uczciwe.

Zauważyłeś, że wiele rzeczy z półki z napisem SALE wygląda nieco gorzej, niż te z „nowej kolekcji”? Intuicja Cię nie zawodzi – bardzo często sklep próbuje Ci wcisnąć odzież używaną. Nie jest ona oczywiście noszona przez wiele miesięcy, ale w praktyce ciuchy mocno przecenione były wcześniej setki razy przymierzane. Normalną praktyką jest również „rzucanie na przecenę” ubrań, które ktoś do sklepu zwrócił. Uważaj na to.

Wspomniany wyżej zabieg jest szczególnie irytujący w przypadku sprzętu elektronicznego. Na pewno zauważyłeś, że np. niektóre modele aparatów są wystawione na wystawie z możliwością ich „pomacania”. Nie zdziw się, jeśli taki „pomacany” aparat kupisz później w świetnej promocji. I dopiero w domu zauważysz, że np. spust migawki wykonał już 30 tysięcy „klapnięć”. Mimo, że sprzęt oficjalnie został Ci sprzedany, jako nowy. Oszustwo? Może. Ja jednak będę się odwoływał do manipulacji. Chcesz wierzyć, że zrobiłeś interes życia, a sklep tylko daje Ci taką możliwość.

Biznes to biznes, jak głosi moja ulubiona ostatnio reklama telewizyjna.

Kiedy są najlepsze wyprzedaże?

Jeśli mówimy o ciuchach – generalnie po świętach. Wtedy sklepy chcą szybko pozbyć się towaru, który nie sprzedał się przed gwiazdką i można upolować coś ciekawego w niezłej cenie. Drugim takim okresem jest lato. Gdy gremialnie wyjeżdżamy na wakacje, sklepy mają zdecydowanie mniej klientów. Kuszą nas więc kolejnymi promocjami.

Znajdź najlepsze oprocentowanie:


W przypadku sprzętu elektronicznego – nie ma reguły. Spece od wyprzedaży twierdzą, że telewizor warto kupować w lutym, marcu, najpóźniej w kwietniu. To czas, gdy producenci wypuszczają na rynek nowe modele. Co jasne, te „stare” zostaną więc przecenione. Działa również zasada wakacyjna – w lipcu i sierpniu mamy większe szanse na kupienie sprzętu RTV lub AGD w niezłej cenie, bo po prostu wydajemy pieniądze na wakacje i na inne przyjemności brakuje nam środków. Sklepy muszą więc w tym okresie szczególnie walczyć o klienta.

Najłatwiejsze zadanie mamy w przypadku produktów „sezonowych”. Osobiście z pełną premedytacją przejeździłem pewien sezon zimowy na nartach z wypożyczalni, aby w kwietniu kupić nowe dechy za 50 procent ich styczniowej ceny. Nie uległem emocjom – ten model miałem wcześniej upatrzony, a promocja była tylko miłym dodatkiem. Podobnie sprawa ma się ubraniami letnimi i zimowymi, oponami samochodowymi, zniczami (zawsze kupuję je po 1 listopada na przyszły rok). Takich produktów jest mnóstwo.

Pamiętaj – sklep i tak na Tobie zarobi. Nie masz na to wielkiego wpływu. Spróbuj jednak, dzięki moim radom, podejść do tematu wyprzedaży w sposób bardziej odpowiedzialny. Nie daj się zmanipulować!
Jaki jest Twój sposób na oszczędzanie podczas zakupów? Czekam na komentarze.

8 komentarzy

  1. Też kiedyś dałem się wrobić w wyprzedaż. Myślałem, że zrobiłem świetny interes, niestety po pewnym czasie, gdy ochłonąłem stwierdziłem, że normalnie wyszłoby dla mnie lepiej niż korzystając z okazji… No cóż … uczymy się na błędach.

  2. Mary Anna

    Jeżeli już kupuję coś na wyprzedaży kupuję dlatego że jest potrzebna i podoba mi się . Uważam też że, może niektóre rzeczy dopiero po przecenie są tyle warte , ile powinny kosztować przed przeceną . I nie kupuję dlatego że są tańsze tylko kieruję się innymi przesłankami

  3. grzes

    korzystam z przecen ale kupuje tylko to co potrzebuje, w znanej sieciówce na wszystkich ubraniach powiesili kartki -50%, czyli z 39.99 na 29.99 nie jestem pewien nazwy wiec nie podam

  4. Świetny artykuł – napisany tak fajnie, ciekawie i wciągająco! Jak przeczytałam „o blogu” to aż się zdziwiłam, że ktoś, kto nie lubi pisać, stworzył tak ciekawy tekst :) gratuluje i życzę dalszych sukcesów. czekam na kolejne wpisy ;) pozdrawiam, zapraszam też na mój blog. Anioszek

  5. Ewka

    Trzeba polować i z głową kupować. Moje rekordy odzieżowe – kurtka jesienno-zimowa za 40 zł przeceniona z 199 zł (noszę do dziś już 5 sezon, wygląda jak nówka sztuka), spodnie sztruksowe za 30 zł przecenione z ponad 100 zł (to rzeczywiście kupione podczas przypadkowych zakupów, bez wcześniejszego planowania, jednak warto było). No i polować np. w znanym sklepie księgarsko-płytowo-filmowo-itp.itd. na promocję 2 w cenie 3. W taki sposób dostałam trzy wymarzone książki właściwie za friko (ale oczywiście zapłaciłam za sześć innych, też upatrzonych).

  6. Natalia

    Ja sobie robię listę rzeczy które będę chciała kupić. Wiem np. że buty które mam są zniszczone etc. Potem w czasie wyprzedaży kupuje wszystko z listy. Tylko też bardzo uważnie. Wiem ile na daną rzecz powinnam wydać i w ten sposób rozróżniam prawdziwe promocje od tych „na niby”. Niestety by upolować konkretną rzecz w dobrej jakości i jednocześnie naprawdę promocyjnej cenie trzeba się bardzo dużo nachodzić.

  7. Wojtek

    Aby nie dać się złapać na „okazje” trzeba mieć po prostu rozeznanie co ile kosztuje. W takiej sytuacji nie ma mozliwości żebyśmy dali się oszukać lub naciągnąć. A kiedy nie jesteśmy pewni czy proponowana nam cena jest ceną dobrą i rzeczywiście promocyjną, wystarczy wyciągnąć z torebki telefon i sprawdzić po ile chodzą dane przedmioty w internecie. Proste :)

  8. Zasada kupowania w okolicy 1 lipca sprawdza się w każdym typie asortymentu za wyjątkiem broni. :)
    W przypadku elektroniki często jest tak, że producent spóźnił się z dopracowaniem jakiegoś modelu na święta BN, więc wypuszcza w okolicy od marca do maja. A żeby się sprzedało kumuluje się promocja nowego produktu producenta z promocją sklepów na każdy asortyment. Drugi przypadek występuje wtedy gdy producent stworzył jakiś nowy model z przeznaczeniem sprzedaży na jesień, ale już późną wiosną oferuje na rynku, żeby skorzystać z reklamy szeptanej gdy produkt jest dobry i warty kupienia. W obu wypadkach koniec czerwca i początek lipca jest idealny. Tak kupiłem sobie laptopa firmy na A pięć lat temu za 2K, a na jesień kosztował już 4K tak jak i konkurencja. I do dzisiaj mi ładnie służy. Tak ładnie, że znalazłem do niego nowe klawisze za grosze oraz komplet taniutkich nowych wentylatorów bo obecne już trochę szemrzą. A to dlatego, że doceniam rzeczy kupione tanio, które są ok. :) I właśnie z niego piszę.

Skomentuj Wojtek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Obowiązuje regulamin komentarzy. Wymagane pola są oznaczone *