Co zrobić, gdy stracisz pracę? Praktyczny plan działania

Czy na utratę pracy można się przygotować? Owszem. Zobacz jak ustalić swój plan na wypadek utraty pracy, aby zwolnienie Cię nie zaskoczyło.

Utrata pracy
Fot. by Andrea Piacquadio

Mogłoby się wydawać, że ten wpis jest teraz nie na miejscu. Mamy najniższe bezrobocie w historii, w dużych miastach tego zjawiska praktycznie nie ma, przedsiębiorcy desperacko szukają rąk do pracy i obniżają kryteria do absurdalnego poziomu (sam widziałem ogłoszenie: „Przyjmę murarzy – mogą być alkoholicy”). Wbrew pozorom jest to idealny moment na to, aby opracować plan działania na wypadek utraty pracy. Takie są już prawa gospodarki: po górce zawsze przychodzi dołek, co oznacza, że prędzej czy później zderzymy się z dekoniunkturą. Wówczas ruszą zwolnienia. Tym razem podpowiem Ci, jak podejść do sprawy odpowiedzialnie i praktycznie, aby nie obudzić się z ręką w nocniku.

Najpierw zdaj sobie sprawę, że to może nastąpić

Jeśli masz świetną pracę, dobrze zarabiasz, jesteś doceniany przez przełożonych, to oczywiście nie masz powodu do szukania dziury w całym. Cieszysz się tym, co teraz, snujesz plany na przyszłość, wpadasz w wir konsumpcji, bo nie podejrzewasz, że to się kiedyś skończy. Każdy człowiek dobrze czuje się w swojej strefie komfortu i niechętnie z niej wychodzi. Uwierz jednak, że w tej sytuacji jest to konieczne.

Zrób pauzę w swoim idyllicznym życiu i spróbuj sobie wyobrazić, że za rok nie będziesz mieć pracy. Kryzys, krach, konflikt z szefem, choroba – powodów może być multum. Nagle nie musisz wstawać o świcie, zakładać garnituru, w ogóle wychodzić z domu, chyba że po zakupy lub po dziecko do przedszkola. Brzmi całkiem nieźle, ale w ślad za tym idzie brak pensji. Coś tam dostaniesz z pośredniaka, ale to z pewnością nie zaspokoi Twoich potrzeb. Robi się nieprzyjemnie, prawda?

Kardynalnym błędem popełnianym przez większość ludzi jest brak analizy różnych scenariuszy. Żyjemy z dnia na dzień. Jak jest dobrze, to jest dobrze. Jak będzie źle, to zaczniemy się martwić. Tak po prostu nie można. Jeśli zakładasz, że przez następnych 20 czy 30 lat będziesz pracować w tym samym miejscu, na coraz wyższych stanowiskach, a Twoja pensja w końcu stanie się pięciocyfrowa, to jesteś naiwny. Sorry za szczerość, ale to prawda.

Nie zrozum mnie źle. Nie namawiam do czarnowidztwa, ale do realizmu. Nawet jeśli masz własną firmę i świetnie Ci idzie, to nie licz na to, że będzie tak już zawsze. Wystarczy drobiazg, aby sytuacja odwróciła się o 180°. Dlatego musisz mieć plan. Zrób go teraz i od razu zacznij go wcielać w życie.

Poduszka finansowa

Pisałem o niej wielokrotnie na moim blogu, ale teraz powtórzę: pierwszym krokiem, jaki powinien wykonać każdy z nas, jest rozpoczęcie tworzenia poduszki finansowej. Są to „święte pieniądze” – takie, których nie można ruszyć, zanim nie stanie się w obliczu sytuacji bez wyjścia.

Im grubsza będzie ta poduszka, tym oczywiście lepiej. Minimalny budżet awaryjny powinien wynosić równowartość trzech pensji miesięcznych. Optimum to sześć pensji, a prawdziwy komfort psychiczny zapewni Ci dopiero dwanaście pensji rezerwy. Dlaczego operuję pensjami? Ponieważ chodzi o to, aby taka poduszka umożliwiła Twojej rodzinie życie na dotychczasowym poziomie w czasie, gdy Ty będziesz szukać nowej pracy. Po prostu sam będziesz sobie wypłacać pensję z funduszu awaryjnego.

Buduj poduszkę finansową przy każdej okazji. Uczyń z tego swój priorytet. Jeśli oszczędzasz na samochód, quad czy Macbooka, to daj sobie z tym na razie spokój – kupisz kiedy indziej. Teraz najważniejsze jest finansowe zabezpieczenie rodziny.

Ranking najlepszych: Marzec 2024

Najlepsze lokaty, konta i oferty - marzec 2024

Nadszedł ten dzień

Straciłeś pracę. Tak po prostu dostałeś papier. Jeśli chroni Cię trzymiesięczny okres wypowiedzenia, to spróbuj wywalczyć z szefem zwolnienie ze świadczenia pracy. Czasami firmy same to sugerują, bo nie chcą, aby zwolniony pracownik miał nadal kontakt z klientami czy np. wykradał poufne informacje. Brak obowiązku świadczenia pracy w okresie wypowiedzenia (z zachowaniem pensji) jest idealnym rozwiązaniem dla Ciebie, bo daje Ci spokój na trzy miesiące, które możesz wykorzystać na intensywne szukanie nowego zajęcia czy odpoczynek.

Jeśli nadal musisz chodzić do pracy, to niech Ci nie wpadnie do głowy pomysł „olewania” swoich obowiązków. Szef być może tylko czeka na pretekst, aby wręczyć Ci zwolnienie dyscyplinarne, co byłoby katastrofą. Pracuj, nie wychylaj się, rób dokładnie tyle, ile trzeba i nic ponadto. Pamiętaj, że nigdy nie warto palić za sobą mostów.

Czasami przedsiębiorstwa zwalniając pracowników proponują im skrócenie okresu wypowiedzenia w zamian za ekwiwalent pieniężny lub ekwiwalent za niewykorzystany urlop. To także bardzo dobre rozwiązanie – jeśli szef zgodzi się wypłacić Ci trzy pensje (a może jeszcze jakiś bonus), to grzecznie się spakuj i wracaj do domu.

Pamiętaj: Po utracie pracy zarejestruj się jako bezrobotny. Nie ma się czego wstydzić – masz do tego pełne prawo. Dzięki temu nie tylko dostaniesz zasiłek, ale też zachowasz ubezpieczenie. Więcej dowiesz się z mojego artykułu o zasiłkach, ulgach i szkoleniach dla bezrobotnych.

Co teraz?

Pierwszy etap masz za sobą. Niestety, to nie była wcale najgorsza część. Początkowo targają Tobą emocje, które pozwalają Ci jakoś zachować bystrość umysłu i planować wielkie rzeczy. To szybko minie. Po około tygodniu pojawi się przykre uczucie beznadziei. Późne wstawanie przestanie Cię bawić, a wizja bycia utrzymankiem (lub utrzymanką) będzie totalnie depresyjna. Jest na to tylko jedno lekarstwo: zacznij działać.

Paradoksalnie przejście na bezrobocie jest dla Ciebie wielką szansą. Teraz masz okazję, by zadbać o siebie. Zrobić to, na co zawsze miałeś ochotę, ale brakowało Ci na to czasu. Podróż życia może nie jest najlepszym pomysłem (chyba że masz spoooorą poduszkę bezpieczeństwa), ale edukacja? Czemu nie! Zainwestuj w siebie. Zdobądź nowe umiejętności, pogłęb wiedzę, zwiększ swoją konkurencyjność na rynku pracy. Języków obcych możesz uczyć się za darmo. Bezpłatnie (lub za niewielką opłatą) możesz też studiować i korzystać z kursów online. Może warto się przebranżowić? Zastanów się, czy dotychczasowa praca dawała Ci satysfakcję. Czy chcesz nadal zajmować się tym samym? Jeśli tak, to w porządku – szukaj pracy w firmach o podobnym profilu. Jeśli nie, zmień coś.

Zadbaj również o formę. Nie dopuść do tego, aby „sflaczeć” siedząc w domu i oglądając telewizję śniadaniową. Zdrowo się odżywiaj, zacznij ćwiczyć. Dobra kondycja fizyczna bezpośrednio przełoży się na poprawę stanu psychicznego.

Znajdź najlepsze oprocentowanie:


Metoda małych kroków

Nie wyznaczaj sobie zbyt ambitnych celów. Nie myśl, że w ciągu kilku dni znajdziesz kolejną świetną pracę, bo to może się nie udać – po co więc się nakręcać? Zamiast szaleńczo wysyłać CV, wyznacz sobie priorytety. Skup się na ofertach, które naprawdę Cię interesują i pozwolą Ci rozwinąć zawodowe skrzydła. W swoim planie wyznacz jeden czy dwa dni w tygodniu, które w całości poświęcisz na szukanie pracy. Napisz naprawdę dobre CV, może przygotuj je w formie filmu czy prezentacji? Kreatywność jest w cenie.

Zajmij się też sprawami przyziemnymi. Napraw usterki w domu, poświęć więcej czasu dzieciom, nadrób zaległości książkowe. Zachowuj się tak, jakbyś miał pracę: wstawaj wcześnie, kładź się spać późno, nie pozwalaj sobie na nudę. Dzięki temu nie wypadniesz z rytmu.

Cięcie wydatków

Poduszka finansowa ma zagwarantować rodzinie utrzymanie dotychczasowego poziomu życia. Co wcale nie oznacza, że masz szastać pieniędzmi. To oczywiste, że bez stałego źródła dochodów musisz ograniczyć wydatki.

Zrezygnuj z tego, co nie jest Ci niezbędne do życia, a sporo kosztuje. Staraj się rzadziej korzystać z samochodu, gotuj w domu, zamiast robić zakupy w delikatesach zapoznaj się z lokalnymi dyskontami. To świetny trening oszczędnego życia – może pewne nawyki wejdą Ci w krew i nie zrezygnujesz z nich nawet po znalezieniu nowej pracy?

Odważ się na coś nowego

Utrata pracy może Cię zmotywować do tego, by nareszcie wcielić w życie dawne plany dotyczące rozwoju zawodowego. Zawsze myślałeś o założeniu własnej firmy, ale brakowało Ci odwagi, by zrezygnować z wygodnego etatu? Wróć do tej myśli – to świetny moment, bo jako osoba bezrobotna możesz np. skorzystać z dotacji z Unii na założenie firmy.

Masz jakieś talenty, którymi możesz zainteresować innych? Wykorzystaj potęgę Internetu. Załóż blog na jakiś ciekawy temat, rozwijaj go, aż zdobędziesz pierwszych czytelników. Z własnego doświadczenie powiem Ci, że to bardzo ekscytujące i motywujące. Możesz też pomyśleć zbudowaniu dochodu pasywnego.

Nie panikuj. Miej plan na wypadek utraty pracy – możesz skorzystać z mojego schematu. Koniecznie stwórz poduszkę finansową. Wyznacz sobie priorytety i już teraz zastanów się, jak ułożyć sobie pierwsze tygodnie i miesiące na bezrobociu. Każdy problem wydaje się być o wiele mniejszy, gdy jesteśmy przygotowani stawić mu czoła.

Macie własny plan na wypadek utraty pracy? Zastanawialiście się kiedykolwiek nad tym, co zrobicie, gdy nadejdzie ten przykry moment? Czuję, że wywiąże się fajna dyskusja w komentarzach!

19 komentarzy

  1. Trochę się nie zgodzę bo poduszka finansowa to nie liczba pensji a liczba miesięcy kosztów. Przykładowo zarabiając 5.000 a wydając 4.000 wystarczy nam 48.000 a nie 60.000. Oczywiście im więcej tym lepiej. Z kolei jak ktoś zarabia 4.000 a wydaje 5.000 to musi uzbierać te 60.000. Zresztą takim trybem życia prosi się o kłopoty.

    Nie planując zwolnienia z pracy prosimy się o kłopoty. Jeśli pracujemy na etat w prywatnej firmie to jest niemal pewne, że w ciągu 30-40 lat kariery kiedyś nas zwolnią.

  2. Marek

    Z reguły utrata pracy jest przez redukcję albo po prostu pracownik jest beznadziejny i szefo chce się go pozbyć. Akurat większe firmy wynajmują takie osoby do zwolnień np. ode mnie i ta ocenia wyniki poszczególnych pracowników. Wygląda to tak, że to info oficjalne i nagle są wyniki na każdym szczeblu ale to za późno. W każdej firmie spokojnie mogę wyłowić ludzi, którzy się obijają albo robią jedynie co to pozory.
    Zazwyczaj to osoby najbardziej roszczeniowe, awanturnicy, pyskacze. Rzadko szare myszki, niezauważalne.
    Ostatni motyw, mała firma zatrudnia 75 pracowników, od jakiegoś czasu dział sprzedaży internetowej nie dostarczał dobrych danych, mieli coś przeorganizować. Po badaniu okazało się, że babka od platformy zamawiającej większość czasu spędzała na facebooku albo sobie handlowała ciuchami na lewo przez portale ogłoszeniowe oczywiście darmowe. W czasie pracy. Kiedy pojawiły się kamery zgłaszała pisma, wnioski i straszyła urzędem pracy. No to ją zwolniłem z dyscyplinarką. Info też poszło do innnych pracodawców. Fck leserów i oszustów.

  3. Bardzo ciekawy artykuł – wiele osób po prostu nie decyduje się odważyć na coś nowego :) Warto też zauważyć, że jeżeli będziemy z tym zwlekać, to później może być znacznie trudniej. Pozdrawiam!

  4. Jak przygotować się na utratę pracy? Nalezy sobie zadać takie pytanie co jakiś czas. Dziś jest niskie bezrobocie ale przyjda dni kiedy będzie trudniej o prace. Przewrotny artykuł ale ważny.

  5. Dlatego tez tak ważna jest dywersydijacja źródeł przychodów, by nie uzależnić się tylko od jednego sposobu zarobkowania. Daje to tez spory komfort psychiczny w przeróżnych sytuacjach.

  6. W PL trudno jest mieć róźne źródła…większość jest na dorobku i dba o tą jedną pracę…w której najczęściej mówią mu przedwcześnie dziękuje bo ktoś lepszy się znalazł.

  7. Nie zgadzam się. Zawsze można podjąć jakieś działania, które z definicji będą lepsze niż ich brak tudzież narzekanie i szukanie wymówek. Nawet słysząc takie coś, ze jest ktoś lepszy, są dwie opcje: zgodzić się i zaakceptować to albo udowodnić sobie, innym ze tak nie jest i czymś sie wyróżnić na rynku- nawet jeśli to miałaby być pracowitość.

  8. Przeczytałem ten pomysł. Posprzątnie komuś mieszkania. No można i uznać to ale kto po swojej 8 godzinnej pracy marzy jeszcze o tym by komus coś posprzątać. Pomysł dobry ale myślę dla młodej osoby

  9. Ok. Rozumiem. Ale znowu wiele zależy od pozycji zawodowej i posiadanych kompetencji- inne są perspetktwy pracy dodatkowej dla osób pracujących fizycznie, niż dla biurowych. Pracując dajmy na to w dziale HR, można stopniowo budować swoją marke eksperta przez próbę nawiązania współpracy z jakimś pismem fachowym. Kokosow z tego na początku nie będzie, ale warto to potraktować tez po części jako inwestycja. Pozdr

  10. Jeśli chodzi o dodatkową pracę w postaci „doradzania” to mogę się zgodzić. Na to raz w tygodniu każdy potrafiłby znaleźć czas byle zapłacili:)

  11. W podobnej sytuacji skorzystałem właśnie z dotacji i na dziś dzień prowadzę własną działalność. To była jedna z lepszych decyzji, jakie podjąłem. Gratuluję dobrego wpisu! Oby więcej takich!

  12. Kiedy 10 lat temu (a może 11) straciłam pracę – pierwszy i ostatni raz w życiu, byłam w szoku. Nigdy nikt wcześniej ani później nie miałam takiej sytuacji.
    Co zrobiłam?
    Zastanowiłam się, co lubię w życiu robić – i to od dzieciństwa – i jak na tym zarobić. Co jest mi potrzebne – jakie wartości – jeśli chodzi o pracę (wolność, rozwój, kreatywność, niezależność). I założyłam firmę. Istnieje ona do dziś. mam ją od 10 lat. Mam 11 stron internetowych, 6 blogów i platformę e-learning. Rozwijam obecnie anglojęzyczną. Tak więc utrata pracy nie zawsze oznacza katastrofy – to może być początek czegoś nowego i lepszego. O ile oczywiście będziecie odpowiednio działać :-) Powodzenia!

  13. WaldemarM

    Jeżeli ktoś z natury jest bierny to takie rady w d. można sobie wsadzić! Niestety nie wszyscy są robocikami z hiperaktywnością i nie wszyscy spełniają wymagania 'wesołego Romana’ w pracy hiperkomunikatywnego, hiperaktywnego, z nadmiarem energii tryskającego non stop pomysłami i pasją do wszystkiego! To jest niestety raczej norma że prawie nikt taki nie jest. Wmawia się nam że mamy rynek pracownika a prawda taka że rządzi zawsze szef. Jak ma krzywo pod kopułą to nic nie zrobisz a frustracja narasta. Im mniejsza miejscowość tym gorzej o zmiane pracy. Ostatnio dochodzę do wniosku że w tym kraju nie da się żyć. A na pewno nie da się żyć łatwo. Ja przez parę ładnych lat miałem fart w sumie patrząc na to z obecnej perspektywy. Byłem parę lat za granicą, wróciłem w chyba najlepszym momencie trafiłem w dobre miejsce. Ale później fart zaczął znikać a lat mam coraz więcej a nie mniej. Nie chce się już wielu rzeczy robić czy zaczynać od zera w nowej dziedzinie (tu mam na myśli przereklamowane przebranżowienie się – szczególnie na programistę). Jak widzę że stawki takie same od lat a koszty życia szybują w kosmos – lemingi zaś na wszystko się godzą, na każdą podwyżkę kosztów – łykają byle przyszpanować i pokazać jacy to oni zaradni/zamożni etc. Ostatnie lata to jakiś koszmar. A stawka jak była tak jest powyżej 3500 zł nie podskoczysz! Za mało by żyć za dużo by umrzeć. Taka wegetacja. Ale co zrobić? Chyba najsensowniej wyjechać za granicę – tam przynajmniej trochę więcej zarobie ale energii na to coraz mniej a pracować poniżej kwalifikacji też trochę się już nie chce po czterdziestce. Tyle tylko że tam chyba spokojniej, mniej nerwowo, mniejsze wymagania. I żeby zarobić te legendarne 10k nie trzeba być dyrektorem z 2 jezykami biegle i 10 latami doświadczenia w managemencie;) Czy ktoś hmm 'dojrzalszy’ ma jakieś spostrzeżenia nt. mojego przydługiego wywodu? Dodam że z języków obcych to angielski na poziomie B2 (już trochę przykurzony bo rzadko używany). Jakieś konstruktywne rady?

  14. Marek O.

    Powiem Ci Waldek ze idealnie trafiłeś w punkt. Te B2 ci zazdroszczę i tej 40-tki plus. Tez niedobrze mi słysząc o biznesach/marzeniach z dzieciństwa. Nie każdy taki zaradny. Jeżeli harujesz a zaufany kolega ci mówi ze dali ogłoszenie na twoje miejsce to szczęka opada. I jeszcze chcą żebyś pokończył tematy. Jeszcze jak Cię stary psychol wywala jawnie to pół biedy. Ale on z uśmiechem , w białych rękawiczkach. A tzw koledzy zapominają jak masz na imię, woda w usta, masz wrażenie jakbyś był otoczony przez pluton egzekucyjny. O ile kobieta się popłacze to zazdrościć ale Ty udajesz ze masz robotę załatwioną ze ci zwisa. Jak nie masz małych dzieci to ch… ale jak masz opłacone wczasy za 10-15tys, nie te co pół roku ale na które zbierasz 5 lat to co liczysz ile z tego utraconego zarobku jest. Ile wystarczy na życie. Są jednak zalety – dostrzegasz nagle biednych na ulicy ludzi w autobusie którym musisz zacząć jeździć bo na auto nie stać. Żyją i są szczęśliwi . Na jak długo starczy takie pocieszenie – odezwij się :)

  15. Grzegorz

    Każdy jest kowalem swojego losu, widzę że przede wszystkim, wszyscy sfrustrowani powinni zacząć od psychologa. Nie można narzekać ale brać od razu byka za rogi, nauka języków to podstawa,wiadomo na wyjazd
    to konieczność a i wszystkie oferty w Polsce też tego wymagają.
    Z doświadczenia radzę, jak tylko widzisz że coś śmierdzi obok i szef szuka na ciebie haków,szukaj nowej pracy i możliwości,nie zwalniaj się sam bo stracisz odprawę i inne dodatki. Przede wszystkim języki.
    Może też być inny powód, szef jest gorszy od ciebie i zaczyna się czuć zagrożony, wtedy zrobi wszystko by cię poniżyć i zdeprymować, może jesteś przystojniejszy a on jest zazdrosny o swoją żonę, będzie za wszelką cenę cię niszczył, wtedy głowa do góry i patrz mu w oczy kiedy fałszywie się uśmiecha, wredniaki zawsze patrzą po ścianach, unikają spojrzeń,wcinają się w rozmowę, przeszkadzają we wszystkim.
    Jedynym sposobem jest odciąć się od takich toksycznych ludzi i zacząć wszystko od nowa, najszybciej jak to możliwe. Jeśli nie wiesz co robić, wybierz zawsze drogę honoru

Skomentuj Marta Pyrchała-Zarzycka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Obowiązuje regulamin komentarzy. Wymagane pola są oznaczone *