Samochód hybrydowy – moda, źródło kłopotów, a może naprawdę dobry sposób na tanią jazdę?

Fot. by Hermann / pixabay

Coś, co jeszcze kilka lat temu wydawało się być dziwactwem i jeżdżącym gadżetem, powoli szturmuje także polskie drogi. Samochody hybrydowe stają się coraz popularniejsze, bo spadają ich ceny, a kierowców kusi wizja naprawdę solidnych oszczędności na paliwie. Powstaje jednak pytanie – czy zakup auta hybrydowego się opłaca? Zapraszam do mojej analizy.

Słowo wstępu ode mnie

Sam nie jeżdżę samochodem hybrydowym, ale ten temat od dłuższego czasu bardzo mnie interesuje. Zdradzę Wam, że miałem okazję przejechać się autem z takim napędem (samochód zastępczy z serwisu) i byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony.

Nie tylko niskim spalaniem, ale przede wszystkim kulturą jazdy, ciszą i – nie będę ukrywał – tymi wszystkimi bajerami w postaci specjalnego wyświetlacza pokazującego np. zużycie energii z baterii i jej odzyskiwanie. Tyle o moich doświadczeniach. Pora na…

…trochę teorii

Popularnie nazywane „hybrydy” to, jak sama nazwa wskazuje, samochody napędzane z dwóch źródeł. Najczęściej podstawę stanowi silnik benzynowy (choć coraz częściej spotyka się też diesle), który ma gwarantować zapas mocy w trasie i być swego rodzaju „backupem” dla drugiej jednostki – silnika elektrycznego. Słowo „silnik” nie jest może idealne, bo tak naprawdę mamy do czynienia z nieco większym generatorem energii, który zasila całą instalację elektryczną samochodu oraz dostarcza mu energii do jazdy.

Ideą auta hybrydowego jest doprowadzenie do sytuacji, w której tradycyjny silnik spalinowy jedynie uzupełnia ten elektrycznym. Wiadomo, że większość z nas jeździ w mieście, a w takich warunkach nie jesteśmy w stanie zapewnić jednostce benzynowej czy wysokoprężnej optymalnego obciążenia. Co innego silnik elektryczny – on w warunkach miejskich czuje się jak ryba w wodzie. Auto hybrydowe jest zatem napędzane głównie „prądem”, który magazynuje się w specjalnych bateriach – powstaje on podczas pracy silnika spalinowego, a w nowszych konstrukcjach jest także odzyskiwany podczas np. hamowania. Gdy energii brakuje, automatycznie wracamy do napędu spalinowego.

Jazda hybrydą jest przyjemna i tańsza

Posiadanie dwóch źródeł energii pod maską ma ogromne zalety. Nie tylko dużo niższe spalanie, ale także pewność optymalnego rozwijania mocy. O co chodzi? Wbrew pozorom auto hybrydowe sprawdza się nie tylko w mieście. Swoje walory pokazuje także w trasie, gdy np. musimy gwałtownie przyspieszyć – wówczas silnik elektryczny doda energii spalinowemu, w efekcie czego kierowca odczuje nagły przyrost mocy, zupełnie jakby miał pod maską bardzo duży silnik.

Taka współpraca ma miejsce zawsze, gdy silnik spalinowy pracuje pod dużym obciążeniem. Podczas spokojnej jazdy lub stania w korkach większość zadań bierze na siebie jednostka elektryczna.

Zużycie paliwa przez auto hybrydowe jest wyraźnie niższe niż ma to miejsce w przypadku samochodu napędzanego tylko jednostką benzynową. Nie będę Wam przytaczał danych producentów, bo są one niemiarodajne, ale posłużę się moim przykładem.

Ranking najlepszych: Kwiecień 2024

Najlepsze lokaty, konta i oferty - kwiecień 2024

Na wstępie tego artykułu wspomniałem, że miałem okazję przez kilka dni korzystać z samochodu hybrydowego – była to Toyota Prius. Jeździłem nią wyłącznie po kilkusettysięcznym mieście, nie bawiłem się w żadne magiczne sztuczki eko jazdy, a mimo to średnie spalanie wskazane przez komputer wyniosło 5,4 litra. Naprawdę świetny wynik, musicie to przyznać.

Czy zakup auta hybrydowego się opłaca?

Auta hybrydowe nie są już dla nas czymś niezwykłym – tego typu napęd możemy znaleźć w samochodach praktycznie wszystkich segmentów, nawet miejskich. Co więcej, producenci stosują mądrą politykę cenową – nowe auto hybrydowe nie jest wcale wiele droższe od tego napędzanego silnikiem wysokoprężnym. Dlatego myśląc o zakupie samochodu z salonu, odpada nam argument wysokiej ceny zakupu.

Sprawdziłem, jak to wygląda na konkretnym przykładzie. Zajrzałem do aktualnego cennika Toyoty (ta marka najmocniej promuje pojazdy hybrydowe). Założyłem, że interesuje mnie nowy samochód Toyota Auris z wyprzedaży rocznika 2015:

  • auto z silnikiem benzynowym 1,33 o mocy 99KM i w wersji wyposażenia Active kosztuje – 56.900 zł;
  • w wersji z dieslem o mocy 90KM cena wynosi – 69.500 zł;
  • w wersji hybrydowej o mocy aż 136KM cena wynosi – 74.900 zł;

Jak widać, różnica cenowa między wersją benzynową a hybrydową jest znaczna – to aż 18000 złotych. Zakładając, że hybryda pozwoli nam zaoszczędzić do 3 litrów benzyny na 100 kilometrów, przy przeciętnym przebiegu 1000 kilometrów miesięcznie, to roczne oszczędności na samym paliwie wyniosą 1620 złotych (przyjąłem cenę 4,50 zł za litr PB95). Łatwo więc policzyć, że całkowity zwrot nastąpiłby po ponad 10 latach. Moim zdaniem – za długo.

Nieco inaczej wygląda to w przypadku porównania z silnikiem diesla. Tu różnica w cenie zakupu to tylko (albo aż) 5000 złotych. Jednak nie ma co liczyć na aż tak duże oszczędności w zużyciu paliwa – przyjąłem, że hybryda będzie spalać o około 1 litr mniej na setkę. Przy cenie oleju napędowego 4,30 zł oznacza to roczne oszczędności na poziomie około 516 złotych. Znów zwrot wynosi aż 10 lat.

Wniosek: zakup auta hybrydowego może się opłacić wyłącznie osobom jeżdżącym bardzo dużo.

Brak ekonomicznego sensu, ale…

Patrząc na to z tej perspektywy zakup nowej hybrydy nie może się w dłuższej perspektywie opłacać (w przypadku rynku wtórnego to może się zmienić – zależy od ceny konkretnego egzemplarza). Nie mamy jednak możliwości przewidzenia, jak będą kształtować się ceny paliw w przyszłości. Z drugiej strony trudno dziś ocenić potencjalną awaryjność napędu hybrydowego, ewentualny koszt wymiany baterii (które mają ograniczoną żywotność), a także potencjalny popyt na auta hybrydowe na rynku wtórnym – może się bowiem okazać, że przy odsprzedaży samochodu więcej stracimy na hybrydzie niż na popularnym dieslu.

Znajdź najlepsze oprocentowanie:


Trudno więc jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy zakup auta hybrydowego się opłaca. Z ekonomicznego punktu widzenia – zdecydowanie nie. Jednak nie zapominajmy o kwestiach pobocznych, czyli komforcie jazdy (ten jest naprawdę wysoki), kosztach serwisu (hybrydy są zwykle objęte dłuższą gwarancją) i bardzo dużym prawdopodobieństwie wprowadzenia wysokich opłat dla właścicieli samochodów napędzanych silnikami nieekologicznymi.

Myśleliście nad zakupem auta hybrydowego? Sądzicie, że jest to przyszłość motoryzacji, czy tylko chwilowa moda? Zapraszam do komentowania.

12 komentarzy

  1. koles

    Wiem z własnego doświadczenia, że jazda hybrydą jest to duża oszczędność. Miałem okazje sporo jeździć Priusem hybrydą mojego sąsiada. Przyjemnie się tym jeździ, auto cicho pracuje, bardzo mało pali jest fachowo wykonane. Byłem i nadal jestem pod wrażeniem tej technologii, udała się ona Toyocie w 100%.

  2. Chętnie bym oszczędzał na paliwie, ale póki co musiałbym dłuuugo oszczędzać, żeby na samochód hybrydowy było mnie stać :)

  3. Nie do końca jest to taka różnica cenowa – podajesz cenę Aurisa benzynowego w wersji „gołej”, podczas gdy hybrydowa wersja jest znacznie bardziej bogato wyposażona. Do „golasa” i tak trzeba dość dużo dorzucić, żeby w ogóle był sens nim komfortowo jeździć.

  4. Tak prawdę mówiąc nie wiem czy hybryda sięw ogóle opłaca. Miałem w połowie lutego nowiutkiego Peugeota 308 HDi w Wielkiej Brytanii. Jakieś 250 km przejechane (w tym ponad 150km po samym Londynie!) i spaliłem jakieś 10 litrów… Oczywiście Magda ma rację, że hybrydy mają lepsze wyposażenie, ale coraz więcej aut ma sensowne wyposażenie podstawowe, więc ta różnica między podstawą hybrydy a podstawą średniej klasy auta się powoli zatraca…

  5. zack

    Malo jest takich miejsc gdzie mozna sprobowac tego typu auto, ale z tego co pamietam to toyota na Czerniakowskiej w Warszawie oferuje taka mozliwosc

  6. Pat

    Hybrydy, póki co, mają więcej wad niż zalet:
    – są elektronicznie skomplikowane, a jak wiemy elektronika przy wibracjach i zmianach temperatur lubi się psuć.
    – w kabinie występuje spore promieniowanie elektromagnetyczne – jakby mało było sygnałów RTV, GSM, radiolilnii itp. Siedzisz trochę jak w mikrofalówce. Kto ma hybrydę nie sprawdzi apką w smartfonie.
    – oszczędność paliwa wcale nie jest taka duża i hybrydy bardziej opłacają się komuś kto jeździ tylko w mieście. Na trasie oszczędności praktycznie brak.

  7. Nin

    Dopóki hybrydy mają jako akumulatory technologię Li-ion lub Li-Po, to hybryd nie ma sensu kupować. Koszt akumulatorów, które się zużywają całkowicie w ciągu do 10 lat w ogóle nie uzasadnia sensu kupowania takiego samochodu z rynku wtórnego. W efekcie jeżeli zechcesz sprzedać to będzie duża przecena, a jeżeli kupić to totalna loteria.
    Co do samych hybryd, to dopóki będą to tradycyjne samochody z dwoma silnikami na jednym wale, to pojazd taki musi być znacząco droższy od każdego samochodu diesla lub benzynowego. Jedyną sensowną ekonomicznie hybrydą jest napęd 4×4 z silnikami elektrycznymi na każdym kole oraz prądnicą, która na bieżąco doładowuje akumulatory. Czyli samochód w pełni elektryczny ze spalinowym doładowaniem. Zazwyczaj najbardziej sprawne jest doładowanie małym silnikiem diesla na stałych obrotach lub ogniwem paliwowym, ale diesle są wg UE be bo muszą mieć filtry DPF, a ogniwa paliwowe są drogie, niezbyt trwałe oraz jedynym perspektywicznym rodzajem paliwa byłby wodór lub bor. A to powoduje dodatkowe problemy z konstrukcją samochodu lub wręcz z dostępnością paliwa.
    Osobiście nie kupię samochodu w nowej technologii dopóki elektryki nie będą uzyskiwać 800-900 km zasięgu na jednym ładowaniu (eksperymentalne baterie już tyle dają) i czas pełnego ładowania nie zejdzie do 15 minut. W tej chwili jeżdżę na dieslu gdzie na trasie lejąc do pełna spala mi 4,8 l/100 km jadąc zwykle do 110 km/h (poza wyprzedzaniem) i dokładnie 9l/100km jadąc cały czas 200 km/h. Na razie żadna hybryda tego nie przebija, więc przegrywa z samochodem, który ma już 17 lat…

    • A jeszcze dodam, że średnie spalanie w mieście, to 5,25l/100km. Bardzo rzadko, w zimie i tylko w mieście dochodzi do 6l/100km. Bez żadnego odzyskiwania energii z hamowania. Wystarczy po prostu zdejmować nogę z gazu i wtedy silnik nie spala zupełnie nic. Każdy mechanik to potwierdzi.
      Testowanie nowych technologii zostawiam tym, którzy mają na to czas. Jak już przetestują i wyjdą z tego lepsze samochody niż obecne, to wtedy może się przesiądę. :)

  8. xam

    @nin a coz to za auto?;) 17 lat daje 2003 wiec jakies tam 1.9 tdi czy cos innego? pompowtryskiwacze czy juz common rail?
    ps suv-em t-gdi awd (haldex ale wciaz ten +1.5l/100km) tez mozna zejsc do 7.9l @ przy 2250obr/min na a1.;p

Skomentuj Magda Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Obowiązuje regulamin komentarzy. Wymagane pola są oznaczone *